Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mircy mam problem w związku. Jesteśmy razem od 9 lat. Poczatki w Liceum były burzliwe, szczególnie pierwszy rok - rozstawaliśmy się z 3 razy, za każdym razem na kilka godzin - szczeniactwo takie tam. No ale teraz things are getting serious. Idzie na ślub ale znów jest gorzej. Przez te 9 lat było raz lepiej raz gorzej. W sumie lepiej było jak rzucałem wszystko i robiłem dla niej, jak ona chce i w ogóle, żeby tylko była happy. Jej szczęście dawało radość i mnie. W sumie nadal tak jest. Ale już nie jestem w stanie być taki idealny. Zmieniłem dla niej wiele. Czas imprez (18-23 lata) olałem, przyszło mi łatwo, bo jestem introwertykiem i lubię sobie samotnie posiedzieć czy pójść na rower/rolki/spacer etc. Chociaż mimo introwertyzmu lubię pobyć czasem z ludźmi, pośmiać się itp. ale tego nie miałem, wiedziałem na co idę, więc spoko.

Ale teraz jest tragicznie. Zaczęła się czepiać o każdą, nawet najmniejszą pierdołę. Zmienia prace, to rozumiem - stres itp. dużo nowych, nieznanych rzeczy no ale żeby AŻ TAK? Przykład - miałem wydrukować jej w pracy jakieś dokumenty (bo w pracy za frico) - wydrukowałem, to nerw, że jednostronnie i przecież mogłem się domyślić, że potrzebuje dwustronnie. Często mówi mi, że to ja mam decydować bo jestem facetem a ja się boję decydować bo KAŻDA moja decyzja jest okraszona komentarzem niezadowolenia ale jak zapytam czego oczekuje to "NIE WIEM", dopiero jak pójdziemy/zrobimy to co ja powiedziałem, to są negatywne komentarze. Mam wtedy wrażenie, że czego bym nie zrobił to będzie źle. Przykład z wczoraj - po pracy zabrałem ją na obiad, żeby nie trzeba było iść do sklepu i gotować. Mówię jej - "Chodź pójdziemy na makaron..." ona nie chce makaronu, ona chce coś małego bo ma ściśnięty żołądek, mówię w takim razie 2 for U z maka ... zero komentarza, opowiadała coś innego. Jesteśmy pod drzwiami maka i słyszę "O matko, ja nie mam ochoty na maka". To pytam "gdzie chcesz iść?". A ona "dobra niech już będzie" z wyraźnym niezadowoleniem. Zamówiliśmy, zjadła i mówi - "Niedobre, nie smakowało mi, mogliśmy iść gdzie indziej". Takich przykładów w schemacie: "Ja nie wiem, zdecyduj w końcu ty jesteś facetem" ---> [DECYZJA] ---> [Komentarz do decyzji] ---> [Niezadowolenie z mojej decyzji i brak alternatywnej propozycji] mogę mnożyć na pęczki.

Chcę by była zadowolona, ale z tego wszystkiego już nie wyrabiam bo wiecznie jest niezadowolona z moich decyzji. Ostatnio podjąłem decyzję, że kupię sobie rower szosowy, bo uwielbiam wycieczki rowerowe (ona też ale do 5 KM, gdzie ja robię 30+ w zależności od czasu). Rower niedrogi, używany 800zł + trochę pracy, stać nas na to, nie żremy tynku... i słyszę "NA CO CI?". No kurcze po to by czerpać przyjemność. Jej zdaniem moje zakupy to bzdury a jej ciągłe skupowanie gratów do domu to "dbanie o wspólną przestrzeń". #!$%@?, że w sypialni mam takie zasłony, że budzę się skoro świt bo całe życie spałem w mocno zaciemnionych pokojach.

Apropo mieszkania. Jak się wprowadzaliśmy to były afery non stop i wiecznie lamentowała, że "jestem z tym wszystkim sama, nic mnie nie wspierasz". A jaki był problem? Musiała zaprojektować i zadecydować o wystroju wnętrz. Ja powiedziałem jej tak - "Kochanie, nie mam absolutnie wyobraźni do takich rzeczy, nie umiem łączyć kolorów i dodatków także masz wolną rękę a ja to wszystko Ci zrobię". No i klops, na pczątku radocha a potem jak przyszło do decyzji to "Ty jesteś facetem - decyduj" - Parę razy zadecydowałem i komentarz "Fatalnie to wygląda, czy Ty myslałeś jak wybierałeś?" No #!$%@? myślałem ale nie mam wyobraźni do kolorów i dodatków, toteż wyszło słabo momentami. Za to własnymi rękoma jej położyłem panele, listwy, pomalowałem ściany, poskładałem meble i jeszcze płytki w łazience. Co ja poradzę, że nie mam pojęcia jak zaprojektować łazienkę. Wiem jak to zrobić mimo, że nigdy nie byłem pracownikiem fizycznym ale szybko się uczę.

I mi ręce opadają. Ostatnio gadaliśmy o dzieciach. Nie planujemy mamy 26 lat ale ja czasem myslę, że pewnie po 30-tce mnie najdzie na dzieci albo później. Obecnie sobie tego oboje nie wyobrażamy ale było coś o klapsach wobec dzieci i stwierdziłem, że nie można bić dzieci i dawać klapsów. Ona powiedziała, że dzieciary trzeba lać bo nie słuchają. Powiedziałem jej pół żartem - pół serio, że jak źle dotknie moje dziecko to ja się wynoszę z dzieckiem no i uciąłem temat, bo nie planujemy. Ale poczułem, że coś jest nie tak. Nawet jeśli nie mówiła 100% poważnie to zapaliła mi się lampka. Bo jak ma się zachowywać wobec dziecka tak jak wobec mnie to masakra.

Poza tym jest jednak cudowna. Mamy podobne poglądy o wierze, polityce, pieniądzach (raczej zarabianiu niż wydawaniu jak widać powyżej). Nigdy nie naruszyła mojego zaufania, nie łaziła sama po imprezkach, w sumie nie miała zbytnio koleżanek, nie ma żadnych podejrzanych kolegów, w pracy same baby od zawsze (taki dział). W łózku nam dobrze, ta maszyna działa na prawdę nieźle. Mimo tych wszystkich kłótni o bzdury i niesnasek to nie ma jakiś kar na seks i takich tam. Chciałbym ją zmienić. Oczywiście przed napisaniem tutaj rozmawiałem z nią, ona totalnie nie rozumie moich problemów i kwituje "wydziwiasz", "przesadzasz", "potrzebuję faceta nie cipy". Ale sama taką cipę ze mnie zrobiła. Kiedyś, na początku naszej znajomości nie miałem problemów z procesem decyzyjnym - był krótki i treściwy, z reguły poprzedzony niezbędną krótką analizą. Dzisiaj siedzę i rozkminiam czy jej się spodoba, czy jej przypasuje, czy będzie szczęśliwa. Na trochę to olałem i chciałem być cholernym alfą i być jej drogowskazem to skończyło się właśnie tak - każda moja decyzja jest zła.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 63
miałem wydrukować jej w pracy jakieś dokumenty (bo w pracy za frico) - wydrukowałem, to nerw, że jednostronnie i przecież mogłem się domyślić, że potrzebuje dwustronnie. Często mówi mi, że to ja mam decydować bo jestem facetem a ja się boję decydować bo KAŻDA moja decyzja jest okraszona komentarzem niezadowolenia ale jak zapytam czego ocz


@AnonimoweMirkoWyznania: nie czytałem i nie chce cie martwić... ale sam sie już chyba domyślasz ... tak
@AnonimoweMirkoWyznania:

Przerabiałem to kilka razy.

"Ja nie wiem, zdecyduj w końcu ty jesteś facetem" ---> [DECYZJA] ---> [Komentarz do decyzji] ---> [Niezadowolenie z mojej decyzji i brak alternatywnej propozycji] mogę mnożyć na pęczki.


Oczywiście tu przy tym schemacie zapomniałeś o tym, że wcześniej rzucasz kilkoma propozycjami, które się nie podobają, a następnie pytasz co by ona chciała, a ta odpowiada "obojętnie" XD

Więc, nie wiem dlaczego kobiety się tak zachowują, ale
@AnonimoweMirkoWyznania jeśli widzisz takie jej zachowania które na serio są beznadziejne to weź w końcu bądź facetem i jej powiedz wprost że przegina. Mnie nic tak nie otrzeźwia jak merytoryczne wytknięcie mi #!$%@? zachowan. Każdy tego czasem potrzebuje tylko niektórzy trzymają głowę tak wysoko że nie wyciągają żadnych wniosków tylko zaprzeczają. Nie daj się zbyć żadnym "przesadzasz" - to są twoje odczucia co do jej zachowania i ona nie ma prawa ci
ZakochanyDziadek: Miałem to samo. Wieczne niezdecydowanie z jej strony, ale "ty coś wymyśl". Rozeszliśmy się. Przy paru sporadycznych rozmowach nie miałem oporów by jej pocisnąć i nagle zobaczyła, że #!$%@?, którą sobie urabiała może być stanowczy i mieć na nią wyłoózne. Teraz sie tylko ruchamy i jest zajebiście, a ja robię co chcę :D

Jeżeli nie masz szans na podobny manwer to uciekaj od tego w podskokach.

Zaakceptował: kwasnydeszcz}
RudaPani: @AnonimoweMirkoWyznania: Nie koniecznie mogę mieć rację, ale jest duża szansa, że ma ukryty ból dupy i przez to jest #!$%@? #!$%@? wie o co. Ja miałem tak samo chodziło o to, że kiedyś się posprzeczaliśmy o tematy polityczne i potem przez 2 miesiące był mega kryzys w związku i dopiero po tym czasie przez przypadek dowiedziałem się, że o to chodziło, bo moja już ex myślała, że przez to