Wpis z mikrobloga

Na wstępie chciałem podziękować wszystkim obserwującym mnie jak i mój tag #sziszucontent (który został tagiem autorskim - dziękuje @a__s), a także każdemu plusującemu i komentującemu - to strasznie miłe. W dzisiejszym odcinku przedstawię wam odrobinę dłuższą historię i myślę, że format naprzemienny (po jednych krótkich historyjkach i jednej długiej na tydzień) przyjmie się u mnie już na stałe.

1. Trasa nie do Poznania (pozwolę sobie ominąć szczegóły tej podróży)

Pod ostatnim wpisem pojawiło się trochę komentarzy na temat tego, że część z was liczyła na jakieś ostrzejsze historie. W dzisiejszej opowieści postanowiłem zaspokoić tych, których historia z małpką nie urzekła, ale z drugiej strony obejdzie się bez podania trasy i relacji.

Jak zapewne część z was wie konduktorzy do swojej pracy nie mogą nosić żadnej broni (mimo np. posiadanego przeze mnie pozwolenia na broń) - czy to pałek, pistoletów czy nawet gazu. Wiąże się to z ogólnymi przepisami jak i regulaminem co sprawia, że nie raz w przypadku nakrycia złodzieja w pociągu (szczególnie nocnych relacji) jedyne co można zrobić to zgłosić to odpowiednim służbom. Przy próbie zatrzymania takiej osoby bardzo często konduktorzy czy kierownicy ponoszą po prostu obrażenia i nie jest wskazane interweniowanie.

Ogółem sytuacja wygląda tak, że gdy złodziej pojawia się w pociągu to grozi drużynie konduktorskiej ("Panowie już skończyli swoją pracę, teraz ja zaczynam moją"). Nasze postępowanie powinno wyglądać tak, że wracając do przedziału (do kierownika) powinniśmy zbudzić część pasażerów jednocześnie nie wywołując paniki. Na miejscu poinformować kierownika by ten mógł zgłosić to do służb na następnej stacji.

W ostatnich miesiącach zaczęły pojawiać się nasze własne PKP'owskie biura bezpieczeństwa, w których to pracują byli policjanci czy ochroniarze. Chodzą oni po cywilu po pociągach i sprawdzają czy nie ma takiego złodzieja - w przypadku gdy to konduktor się na niego natknie to on może, a nawet powinien zgłosić to do nich. Oni się już tym zajmują po swojemu i praktyk biura nie będę opisywał, bo to nie jest tematem mojego wpisu. Teraz takie sytuacje, których doświadczyłem nie mają miejsca (w większości).

Gdy już rozjaśniłem wam sytuacje mogę zacząć opisywać swoją przygodę - ponad rok temu miałem sytuacje, gdzie podczas nocnej kontroli biletów natknąłem się na łysego Sebka w czapce, który kazał mi "spierd**, bo on tu pracuje". Gdy zacząłem się wycofywać z wagonu i budziłem ludzi pod pretekstem kontroli (a wie Pani, nie skasowałem biletu, jeśli mógłbym prosić i tak dalej) ten typek podszedł do mnie na wysokości toalet i wyjął spod bluzy nóż mówiąc mi, że jak go wk*ię to zasadzi mi kosę i skończy się kozaczenie. Sytuacja nieprzyjemna i przede wszystkim niebezpieczna. Gdy gość macha przed Tobą nożem, a wokół nie ma nikogo kto mógłby zareagować i pomóc człowiek zapomina o regulaminie.

Patrzę pod nogi, a tam leży gaz pieprzowy. Cud, ale na szczęście przy szkoleniu zdarzało się nam o takich cudach słyszeć. Szybkim ruchem go podniosłem i przycelowałem gościowi w twarz i na moje szczęście udało się. Było dość głośno, szczególnie ze strony tego gościa, dlatego część pasażerów wyszła zobaczyć co się stało, a ponieważ było to już pomieszczenie za drzwiami poprosiłem pasażerów by nie wchodzili, za to pomogli mi skontaktować się z kierownikiem. Ten wezwał odpowiednie służby, które na następnym postoju zajęły się sprawcą. Mimo użycia gazu strumieniowego w żelu wagon musiał zostać odłączony od składu pociągu co wiązało się z pewnym opóźnieniem. Ja już dalej nie pojechałem. To była jedyna sytuacja, w której ja sam, a konkretniej moje życie było w pewnym sensie zagrożone, dlatego nie życzę nikomu takich przygód.

Na moje szczęścia sytuacja ta przeszła bez większego echa w PKP, bo były to moje początki. W raporcie napisałem tak jak tu - gaz znalazłem na podłodze i użyłem go do obrony własnej. Wtedy pracowałem jeszcze w innej sekcji niż Wrocławskiej.

W razie pytań ogólnych zapraszam do komentowania. Jeśli chodzi o pytania dotyczące sytuacji wyżej wolałbym odpowiadać w wiadomości prywatnej. Następny wpis pojawi się na początku przyszłego tygodnia, o ile przeżyje swoje urodziny (które mam jutro ( ͡° ͜ʖ ͡°)), a mi pozostaje życzyć wam miłego weekendu.

#truestory #zlodzieje #pkp
  • 56
@plnk: na pewno się wala, a konduktorzy wiedzą gdzie patrzeć, żeby go znaleźć ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Shishu: najlepszego Mirku :). Nigdy nie napisałeś (albo ja to przeoczyłem) ile lat pracujesz w tym zawodzie i ile masz lat. Domyślam się, że chcesz pozostać całkowicie anonimowy (obaj wiemy jak skończyło się pisanie tutaj dla @Old_Postman), więc jakieś ramy +-5 lat całkowicie wystarczą, a przynajmniej rzucą światło
@Shishu: Szczerze powiedziawszy to głupie, że konduktorzy nie mogą być w żaden sposób uzbrojeni, albo w pociągach nocnych nie ma np. sokistów.

Pociągami jeżdżę rzadko i wiem, że to nie lata 90., nawet jeśli czasem widać element, ale serio jakoś nie czułbym się komfortowo jako pasażer nocnego, wiedząc, że znikąd pomocy.

Mam nadzieję, że zawsze w potrzebie znajdziesz jakąś puszkę gazu, bo ta robota to nic wobec zdrowia i życia ;)
@Shishu dzięki za opowieści. Mam pytanie, czy macie nadal zgłoszenia z przypadków kradzieży 'na spiocha'? X lat temu okradziono tak mnie i Tate w pociągu i jestem ciekawa czy ten proceder nadal funkcjonuje

Wszystkiego najlepszego :)