Wpis z mikrobloga

NOWA TAJEMNICA TRAGEDII NA PRZEŁĘCZY DIATŁOWA

Przeprowadzona na zlecenie pierwszego kanału telewizji rosyjskiej ekspertyza DNA, wykazała, że szczątki leżące w mogile Siemiona Zołotariowa na cmentarzu Iwanowskim w Jekaterynburgu, są szczątkami innego człowieka. Laboratorium przeprowadzające badanie stwierdziło to ze stu procentową pewnością. Materiał genetyczny szczątków, został porównany z DNA prawnuczki Siemiona i okazał się sprzeczny. Czy to oznacza ostateczny koniec hipotezy deski śnieżnej i lawiny i kto jeśli nie Zołotariowa został odnaleziony w jarze w maju 1959 roku?

Po ponad roku przygotowań i zdobywaniu odpowiednich pozwoleń, 12 kwietnia 2018 na cmentarzu Iwanowskim w Jekaterynburgu, wykonano ekshumację szczątków Zołotariowa. Inicjatorką ich wydobycia była Natalia Warsjewowa redaktor gazety „Komsomolskaja Prawda”, która zajmuje się badaniem okoliczności wydarzeń na Przełęczy Diatłowa. Naukowcy próbowali ustalić, czy faktycznie to właśnie ciało Siemiona Zołotariowa zostało odnalezione w maju 1959 roku.

Tragedia na Przełęczy Diatłowa stała się jedną z największych zagadek XX wieku. Zimą 1959 roku grupa radzieckich studentów Politechniki Uralskiej w Jekaterynburgu wybrała się na zimową wyprawę. Ich celem było zdobycie szczytu góry Otorten, znajdującej się w północnej części okręgu swierdłowskiego na Uralu. Miała to być przygoda ich życia. Jednak cena, którą za to zapłacili, była ogromna.

W nocy z 1 na 2 lutego 1959 roku wszyscy studenci zginęli w tajemniczych okolicznościach. Wyprawie przewodził 23-letni Igor Diatłow. W skład grupy wchodzili również: Jurij Doroszenko (21 l.), Ludmiła Dubinina (21 l.), Jurij Judin (22 l.), Zinajda Kołmogorowa (22 l.), Rustem Słobodin (23 l.), Nikołaj Thibeaux-Brignolle (24 l.), Jurij Krywoniszenko (24 l.) i Aleksander Kolewatow (25 l.). Do studentów dołączył także doświadczony przewodnik górski, 37-letni Siemion Zołotariow.

Ich ciała znaleziono na zboczu sąsiedniej góry Cholat Sjakl, co w języku lokalnego ludu Mansów znaczy "Góra umarłych". Okoliczności ich śmierci od ponad pół wieku pozostają jedną z największych zagadek Związku Radzieckiego.

Przybyli na miejsce ratownicy odnaleźli pocięty namiot, z pozostawionymi w nim rzeczami osobistymi, oraz ślady stóp, prowadzące kilometr dalej w stronę lasu. Obrażenia ciał nie pozwoliły stwierdzić, co tak naprawdę stało się na przełęczy. Ustalono tylko, że członkowie wyprawy zostali przestraszeni przez coś lub przez kogoś tak bardzo, że pomimo ogromnego mrozu, podjęli decyzję o pośpiesznym opuszczeniu namiotu, będąc częściowo rozebranymi, boso lub tylko z jednym butem. Według oficjalnej wersji sowieckich władz śmierć członków wyprawy była skutkiem "działania nieznanej siły"...

Dla wielu badaczy tej historii jeden z uczestników wyprawy, 37-letni Siemion Zołotariow do dziś pozostaje najbardziej zagadkową postacią z grupy Diatłowa. W październiku 1941 roku wstąpił do Armii Czerwonej i natychmiast wyruszył na front. Wojnę przeżył bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Po wojnie ukończył miński Instytut Kultury Fizycznej, po czym wyjechał do Lermontowa – zamkniętego miasta zbudowanego „od zera” jako osiedle pracownicze dla robotników pracujących w pobliskich kopalniach, przy wydobyciu rudy uranu. Pracował tam jako nauczyciel wychowania fizycznego, jednak on sam nigdy nikomu nie mówił o swojej pracy.

Tuż po dotarciu na Ural Igor Diatłow w swoim pamiętniku wspomniał o dziwnym zachowaniu Zołotariowa, który kilkukrotnie miał powtarzać swoim współtowarzyszą, że „cały świat wkrótce zacznie mówić o tej wyprawie”. Nie mówił jednak nic konkretnego, więc reszta ekipy wzięła jego słowa za zwykłą oznakę podekscytowania. Gdy dopytywali się, co ma na myśli, Siemion uśmiechał się i odpowiadał, że wkrótce dowiedzą się o wszystkim.

Zwłoki Zołotariowa odnaleziono dopiero 3 miesiące po tragedii. Nie można było go rozpoznać. W raporcie z autopsji wspomniano tylko o dziwnych tatuażach odkrytych na jego ciele. Wśród nich znajdował się napis „ДАЕРММУАЗУАЯ”. Jednak członkowie jego najbliższej rodziny byli przekonani, że Siemion nie miał żadnych tatuaży. To samo potwierdzili jego uczniowie, przed którymi często Zołotariow się przebierał.

Siedmioro uczestników wyprawy zostało pochowanych na cmentarzu Michajłowskim w Jekaterynburgu. Z jakiegoś powodu zarówno Zołotariow, jak i Jurij Krywoniszenko spoczęli w innym miejscu, na cmentarzu Iwanowskim w Jekaterynburgu. Ich groby usytuowane są blisko siebie.

W roku 2016 temu krewni Zołotariow postanowili wymienić uszkodzony nagrobek na jego grobie. I wtedy pojawiła się kolejna zagadka. Okazało się bowiem, że nazwisko Siemiona Zołotariowa nie znajduje się w spisie cmentarnym, co oznaczało, iż mężczyzna ten nigdy nie został pochowany w tym miejscu! Rodzina postanowiła wtedy zbadać całą sprawę. Na jej prośbę dokonano ekshumacji. Uzyskanie zgody zajęło im ponad rok. Dodatkowo stwierdzono, że jego nazwisko nie znajduję się w żadnym rosyjskim spisie osób pochowanych. Oficjalnie Zołotariow nigdy nie miał swojego grobu, a szczątki znajdujące się w Iwanowie należą do nieznanego mężczyzny.

Kto więc spoczywa w tajemniczym grobie? Sama ekshumacja także nie dała żadnej odpowiedzi, a pytań wciąż przybywało. Okazało się, że trumna nie była przysypana ziemią ale dużymi kamieniami. Nie zachowały się ani trumna, ani żadne części odzieży. Jedyne co wyciągnięto z grobu to dwa guziki i dwie podeszwy butów o rozmiarze 42-43. Kości i czaszka zachowały się w dobrym stanie. W czaszce brakowało jednego zęba – przedni na górze. Opis zwłok sporządzony w roku 1959 nie wspominał jednak o takim braku.

Specjalista medycyny sądowej z Moskwy (jego nazwisko nie zostało podane do wiadomości publicznej) nie miał wątpliwości, że kości należą do mężczyzny, który w momencie śmierci miał 35-40 lat i był nałogowym palaczem. Po dalszych badaniach stwierdzono zrośnięte złamanie kości strzałkowej w prawej nodze – bardzo prawdopodobne, że złamanie powstało wskutek postrzału. Kolejne pytania powstały po zbadaniu obrażeń kości, które są całkowicie inne niż opisane w raporcie z roku 1959. Ostateczną odpowiedź miały dać badania DNA, które całkowicie zaprzeczyły temu, że osoba pochowaną na cmentarzu Iwanowskim jest Siemion Zołotariow… Badania wciąż trwają, być może już wkrótce poznamy rozwiązanie zagadki śmierci radzieckich studentów na Przełęczy Diatłowa.

Źródła:
ural.kp.ru
na-samom-dele.ru
przeleczdiatlowa.pl

#wmrokuhistorii #historia #ciekawostki #diatlow #zsrr #wydarzenia #ciekawostkihistoryczne #gruparatowaniapoziomu
w-mroku-historii - NOWA TAJEMNICA TRAGEDII NA PRZEŁĘCZY DIATŁOWA 

Przeprowadzona n...

źródło: comment_bVb3URrfA5OUqEfcxIpjkmZnrEcvaZLE.jpg

Pobierz
  • 17
@cesares:

Semyon “Alexander” Zolotaryov*, a 37-year-old bachelor, and instructor at a remote tourist center, joined the group at the last minute. He was a veteran with years of combatant experience who fought for the NKVD, and bore an enigmatic tattoo, “DAERMMUAZUAYA”. Until this day, the word remains un-translated into any known language.

Wołam jeszcze @tomwolf bo może zaciekawi Cię post u góry ;)