Wpis z mikrobloga

Stacja Orlenu w małym mieście na Mazurach. Przyroda w końcu i u nas obudziła się z zimowego letargu i zaczęła ubierać w wiosenną, soczystą zieleń. Było parę minut po dziesiątej. Stojąc przy kasie i czekając na swój paragon obserwowałem pracujący personel stacji. Chyba mieli dostawę. Dwóch pracowników na kolanach rozkładało towar na najniższych półkach, kierownik latał jak oparzony i coś tłumaczył swoim podwładnym. Robił to używając orlenowskiego żargonu więc nic z tego nie rozumiałem, ale pracownicy potakiwali głowami. Albo wiedzieli o co chodzi, albo to był tylko niemy wyraz politowania. Kierownik wypluwając z siebie zdania, które zdawały się nie mieć żadnej interpunkcji, pomagał sobie rękami gestykulując obficie. Od tej nadmiernej gestykulacji zrobił się przyjemny wiatr. Wentylator - pomyślałem.
Kątem oka zauważyłem otwierające się drzwi. Zanim wrota Orlenu zamknęły się z powrotem, od ściany do ściany, lawirując pomiędzy półkami, rozległ się donośny głos.
- Czy ktoś tu w ogóle pracuje?
Odwróciłem głowę w kierunku wejścia. Jest i ona - Pretensja. Na głowie pasemka, trochę odrostów, założone okulary przeciwsłoneczne, które wielkością niewiele ustępowały masce spawalniczej. Obcisłe ubrania subtelnie podkreślały trzydziestokilogramową nadwagę.
Wentylator zbystrzał jak surykatka. W trzech susach znalazł się przy kobiecie, która zdążyła już przyjąć pozę zniesmaczonej szlachcianki.
- Słucham panią?
Pretensja rozejrzała się dookoła upewniając, czy wszyscy zwrócili na nią uwagę. Z zadowoleniem stwierdziła, że jest w centrum zainteresowania, poprawiła obfity biust i nonszalancko, nieco za głośno, poprosiła o zatankowanie samochodu na trójce.
Wentylator spojrzał na młodego chłopaka, który klęcząc przed półką zastygł z paczką paluszków w ręku. Podczas wymiany spojrzeń kierownikowi na chwilę wrzucił się drugi bieg. Podmuch jaki wywołało to chwilowe zagęszczenie gestykulacji przypominał mały szkwał. Chłopak zrozumiał, że nie ma odwrotu. Odłożył paluszki, wstał i otrzepując spodnie podszedł do Pretensji.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc?
- No przecież mówię, że na trójce! - tym razem ton jej głosu był jeszcze bardziej stanowczy i donośny.
- Yyy... OK. Znaczy, chce pani żebym zatankował samochód? - młodzieniec zapytał niepewnie.
- A jak myślisz? - zwróciła się do niego z wyższością.
- Myślę, że chce pani żebym zatankował samochód. Za ile?
Pretensja zatrzepotała rzęsami gęsto pokrytymi tuszem. Zrobiła to trochę zbyt energicznie i drobinki tuszu posypały się na policzki niemniej przesadnie pokryte makijażem.
- Za ile mam pani zatankować? - powtórzył pytanie.
- Za pięć dyszek - ściszyła głos. - Tylko dyzla! - dodała prawie krzycząc.
Odebrałem paragon, minąłem Pretensję i wyszedłem na zewnątrz. Idąc na czwórkę do swojego samochodu, zobaczyłem przy trójce wielkiego, czarnego suva. Pretensja musi mieszkać gdzieś blisko...

#grazynacore #logikarozowychpaskow