Aktywne Wpisy
WojciechM-ce +257
8:00 rano xD i już ukraiński batalion propagandowy grzeje klawiatury, żeby Polakom obrzydzić protesty rolników w gorących. Oczywiście zadanie musi być wykonane by wpadło trochę hrywien od Oligarchów, no i nie trzeba zdychać w okopach, ubrany w ubrania i wyposażony sprzęt kupiony z prywatnej kasy, bo to co ma jakąkolwiek wartość zanim dotrze na front, zostanie 3 razy #!$%@? za łapówki gdzieś po drodze. Ale powiem Saszki, że jeszcze was rozumiem i
ChristinaFurry +50
(。◕‿‿◕。) zostanę mamą w grudniu, mam dopiero 16 lat 😓
Mirki, może ktoś coś poradzi, bo mi już witki opadają…
Mam problem z zupełnie nieodpowiedzialną i pozbawioną wszelkiej przyzwoitości współlokatorką. Od kilku lat wynajmuję z K. (koleżanką z liceum) mieszkanie w Krakowie. Umowa zawsze była podpisywana na trzy osoby (na mnie, K. i trzecią dziewczynę), ale że mieszkanie należy do moich znajomych, więc rachunki zbieram i płacę ja.
Już mniej więcej po pierwszym roku zaczęły się pojawiać problemy z terminowym płaceniem ze strony K.. Najpierw były to niewielkie opóźnienia, tydzień, dwa tygodnie… potem już miesiące. Jej wymówki z reguły brzmiały mniej więcej: „Przecież zrobiłam przelew. Jak to, nie doszedł? Już zaraz pójdę do banku i wyjaśnię”. Za okres wakacji, kiedy ona się w mieszkaniu zbyt często nie pojawiała , udawało mi się ściągać od niej pieniądze po kilku miesiącach, i to dopiero po tym, jak upomniałam się o to osobiście, przychodząc do jej domu.
Mniej więcej dwa lata temu K. zaczęła większość czasu spędzać poza Krakowem, pojawiała się od czasu do czasu na dzień, dwa. Od roku praktycznie przebywa w ogóle w innym mieście, ale cały czas utrzymywała, że wróci, a to w październiku, a to w grudniu, a to w styczniu… Nowej umowy najmu nie mogłam podpisać, bo nie wiedziałam, czy podać K. jako trzecią osobę, czy też szukać nowej współlokatorki.
Na pewien czas kontakt z K. zupełnie się urwał, zero odpowiedzi na sms, telefony, wiadomości na fb… Doszło do tego, że musiałam pisać po jej koleżankach, czy ktokolwiek wie, jak się do niej dobić. I dopiero wtedy udało mi się odzyskać zaległe pieniądze za kilka miesięcy. Potem przez chwilę płaciła w miarę normalnie i twierdziła, że albo niedługo wróci na stałe, albo zrezygnuje. W lutym powiedziała, że się wyprowadzi… Zaznaczyłam wyraźnie, że póki jej rzeczy zajmują pokój, ja nie mogę wynająć miejsca komuś innemu, a ona nadal musi płacić czynsz, bez względu na to, czy bywa w mieszkaniu czy nie. I tak od lutego niemal codziennie upominałam się o zabranie rzeczy i zwrócenie pieniędzy.
Obecnie sytuacja wygląda tak: mamy maj, ostatni czynsz zapłaciłam za marzec, bo przelew robię dopiero wtedy, gdy uda mi się uzbierać całą kwotę, przez co sama pakuję w to większość swoich środków na życie i wszystkie oszczędności, których, jako studentka, nie mam wielu. Już od dawna nawet nie liczę, ile z własnej kieszeni dołożyłam do tego biznesu…
Ponieważ K. ignoruje moje telefony, na wiadomości odpisuje raz na miesiąc albo wcale, w niedzielę postanowiłam znów odwiedzić ją w domu rodzinnym, licząc, że w długi weekend tam będzie. Owszem, była, więc oberwała kazaniem o swoim karygodnym zachowaniu. Obiecała, że jeszcze tego samego dnia pojawi się w mieszkaniu, weźmie rzeczy i odda pieniądze. Ku mojemu zaskoczeniu, pojawiła się… zabrała kilka rzeczy, resztę ustawiła przy drzwiach, że niby nazajutrz wróci z pieniędzmi, bo teraz bardzo się śpieszy na pociąg, bo praca, bo jakaś awaria, bo banki zamknięte i nie ma jak wypłacić… Jak się domyślacie, nie wróciła. I znów nie reaguje na żadne telefony. A ja nie mam już pojęcia, co począć…
Nie mogę jej ścigać drogą prawną bez żadnej umowy. Właściciele mieszkania wygodnie obowiązek użerania się z sytuacją zrzucili na mnie, to ja się palę ze wstydu, to ja desperacko zbieram środki na płacenie rachunków. Już dawno proponowałam im, by każda lokatorka płaciła za siebie, wtedy chociaż część pieniędzy mieliby na czas, a ja nie musiałabym przeżywać tego dramatu… Ale woleli mieć wszystko w jednym przelewie.
Wiem, że po części winą za to wszystko muszę obarczyć samą siebie, swój brak asertywności i paniczny niemal lęk przed konfliktami…
Ale powiedzcie Mirki, czy widzicie jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji? Macie jakiekolwiek rozsądne rady?
#mieszkania #wspollokatorka #umowy #prawo #zalesie #pomocy
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Skoro opuściła pokój to chyba możesz szukać kogoś innego na jej miejsce. A te jej rzeczy może wrzuć do jakiejś piwnicy, innego miejsca i tej dziewczynie powiedz, że je odzyska jak spłaci ci dług?
Problem w tym, że jej niezbyt zależy na tych rzeczach - dla niej kupienie nowych to żaden problem. Dlatego straszenie jej tym, że ich nie odzyska, jeśli nie odda pieniędzy, nic nie daje. Jej matka (bo tylko ona jest na miejscu, ojciec pracuje za granicą) nie wydaje się ani szczególnie zainteresowana sprawą, ani zawstydzona zachowaniem córki.
@leoha: O jakim piśmie mówisz?
Dodam, że K. jest po
Cóż jeśli jej tak na tych rzeczach nie zależy a nie masz gdzie ich składować to je po prostu wyrzuć. Nie wiem jak dużą kwotę ci wisi ona, ale
Znaleźli darmową osobę do załatwiania ich spraw i mają to w dupie. Zapłać za siebie i się wyprowadź. Nie nazywaj ich więcej znajomymi, bo to jakieś Janusze.
A rzeczy koleżanki pod osłoną nocy wyjeb na śmietnik i się wypieraj, że to zrobiłaś ( ͡° ͜ʖ ͡°). A nawet wybierz sobie coś ładnego,
@AnonimoweMirkoWyznania: i to zamyka temat. Odpowiadasz za swoją część. Co to ma być, że nie zgodzili się na inne rozliczanie.
Co innego jak wynajmujesz mieszkanie, a potem podnajmujesz pokoje (często z małym zyskiem - jak ludzie robią).
No i po co tyle czekałaś :/