Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Najlepsi z najlepszych - fińscy partyzanci, którzy Sowietom nieźle złoili skóry. Od lewej: kapitan Pantti Railio, porucznik Lauri Törni (tak, wiemy, że Sabaton o nim śpiewał) i porucznik Holger Pitkänen.

Finlandia miała mnóstwo bohaterów, których nazwiska zapisały się złotymi zgłoskami w historii. Dzielni fińscy żołnierze nie lękali się przygniatającej przewagi liczebnej bolszewickich hord, ani nie znali słowa strach. Dowodem są nazwiska takie jak Häyhä, Kolkka, Juutilainen, Wind i bohater niniejszego tekstu.

Lauri Allan Törni, ps. Lasse, bo oczywiście o nim tu mowa, urodził się w 1919 roku w Viipuri (obecnie zagrabione ziemie fińskie pod rosyjską okupacją, nazwane Wyborg), w rodzinie marynarza, miał dwie siostry. Był lekkoatletą, znał medalistę z 1936 roku, boksera Stena Suvio. W 1938 roku wstąpił do armii, trafił do 4. Samodzielnego Batalionu Piechoty z Kiviniemi. Kiedy potężny Związek Radziecki napadł na maleńką Finlandię, pokazał z jakiej gliny jest ulepiony. Törni prowadził wypady za linie Sowietów, był szybki i nieuchwytny, pojawiał się jak duch, budząc popłoch wśród Sowietów pod Lemetti. Robił zasadzki, prowadził zwiad i zawsze szedł na czele, zaś kule jakby się go nie imały. Był również świetnym strzelcem. W uznaniu jego odwagi i zasług został mianowany podporucznikiem.

Jednak Wojna Zimowa się skończyła, a Sowieci zagrabili, jak to mieli w swoim bandyckim zwyczaju, najbogatsze ziemie Finlandii. Jeszcze przed początkiem Wojny Kontynuacyjnej, Törni, nie mogąc się pogodzić, że bolszewicy zagrabili jego rodzinne ziemie, trafił do obozu szkoleniowego Waffen-SS wraz z grupą innych fińskich oficerów, gdzie wyszkolono go do zadań za liniami przeciwnika. Kiedy Sowieci dokonali agresji na Finlandię, zażądał powrotu do ojczyzny i tak też się stało. Wraz z armią wrócił do swojego domu, zdezelowanego i splądrowanego przez jego sowieckich ''mieszkańców''. Jednocześnie, dowództwo zwróciło uwagę na jego zdolności - został skierowany do jednostki biorącej udział w walkach głęboko za linią frontu. Wtedy też wzeszła jego gwiazda. W pierwszym rekonesansie on i jego grupa, z poczernionymi twarzami przeniknęli między sowieckimi jednostkami na ich głębokie tyły, wzięli dwóch oficerów do niewoli, zdobyli istotne dokumenty, przygotowali zasadzkę na konwój Armii Czerwonej - w kilku ludzi uderzyli na dziesięciokrotnie liczniejszego przeciwnika na ciężarówkach i wybili wszystkich. Kiedy Sowieci rozpoczęli pościg, ukradli kilka łódek i przepłynęli z powrotem, tuż pod nosem bolszewików, do swoich linii. Jeszcze wiele lat później tę akcję stawiano za wzór działań na tyłach nieprzyjaciela na fińskich akademiach wojskowych. W jednostce Törniego służył też przyszły prezydent Finlandii, Mauno Koivisto. Członkowie jednostki nosili z dumą literę ''T'' z błyskawicą na ramieniu, szli za swoim dowódcą w ogień bez żadnego strachu. Sam Törni wziął udział w kilkuset akcjach za liniami Sowietów do końca wojny, kilkukrotnie był ranny. Uhonorowano go najwyższym fińskim odznaczeniem - Krzyżem Mannerheima, zaś Niemcy przyznali mu Krzyż Żelazny II klasy. Sowieci, którzy się go panicznie bali, swoim zwyczajem wyznaczyli za jego głowę wysoką nagrodę. Jednostka Törniego, licząca 200 ludzi, wzięła udział w bitwie pod Ilomantsi latem 1944 roku - stanowiła straż tylną całej fińskiej armii, praktycznie codziennie wzywano go do kolejnych, jakby się zdawało, niewykonalnych zadań. Jednak Törni te zadania nie dość, że wykonywał, to wychodził z nich cało, jakby był nieśmiertelny. Przebijał się do okrążonych oddziałów, atakował z flanki lub od tyłu, przerywał zaopatrzenie, siejąc śmierć i zniszczenie w sowieckich liniach, pojawiając się jak duch.

Niestety, we wrześniu Finlandia wycofała się z wojny, opuszczając swojego niemieckiego sojusznika. Fińscy żołnierze musieli zostać zdemobilizowani, z wyjątkiem tych, którzy zostali skierowani do walk z Niemcami. W Finlandii działała Aliancka Komisja Kontroli, całkowicie zdominowana przez Sowietów, a na jej czele był bolszewicki aparatczyk, Andriej Żdanow. Törni został bez pracy i zarobku, nie posiadając domu. Ścigany przez zbolszewizowaną służbę bezpieczeństwa Valpo, nienawidząc Sowietów i ich fińskich pachołków, uciekł do ostatnich sojuszników, którzy udzielili mu schronienia - do Waffen-SS. Niemcy wspierali fiński ruch oporu, dając broń, sprzęt i pieniądze na walkę z okupantami, przysłali też okręt podwodny, który zabrał Törniego i jemu podobnych patriotów do Rzeszy, gdzie skierowano go na szkolenie, ukończone w marcu 1945, jednak ze względu na sytuację, nie zdołano odesłać go do Finlandii. W kwietniu 1945 roku dołączył do którejś z niemieckich jednostek i wziął udział w walkach z Sowietami w Niemczech, m.in. pod Schwerinem (niektóre przekazy mówią o tym, że wziął udział w walkach o Berlin). W ostatnich dniach wojny poddał się Brytyjczykom pod Lubeką i trafił do obozu jenieckiego, jednak z niego zwyczajnie... uciekł w czerwcu.

Wrócił do Finlandii i został natychmiast aresztowany przez Valpo, jednak odnalazł swoją rodzinę w Helsinkach. Uciekł z więzienia, jednak wiosną 1946 roku znów go złapano i wytoczono proces o... zdradę państwa, skazując go na karę 6 lat pozbawienia wolności w styczniu 1947 roku. Z więzienia w Turku też uciekł, więc przeniesiono go do więzienia Riihimäki, tam też został ułaskawiony przez prezydenta Finlandii, Juho Paasikiviego w grudniu 1948 roku.

Törni nie potrafił się jednak odnaleźć w ograbionej, zależnej Finlandii. Nie chciał żyć w pokoju, chciał dalej bić znienawidzonych komunistów - więc udał się do USA w 1950 roku. Ponieważ nie miał wizy, zwyczajnie wyskoczył ze statku, przepływającego wzdłuż wybrzeża Alabamy i dopłynął wpław do brzegu. Władze amerykańskie chciały go deportować za służbę w Waffen-SS, ale pomógł mu Walter Donovan, były szef OSS, poszukujący specjalistów z niemieckiej armii do zadań na tyłach wroga. Specjalną ustawą nadano Törniemu obywatelstwo USA i nowe nazwisko - Larry Thorne. Od razu zaciągnął się do służb specjalnych, mimo 40 lat na karku - był jednak sprawniejszy i wytrzymalszy od młodszych rekrutów, budząc podziw. W 1962 roku wziął udział w tajnej misji w Iranie, mającej na celu przechwycenie wraku amerykańskiego samolotu szpiegowskiego. Wrak odnalazł i wysadził, zaś ciała zabrał ze sobą. W 1963 roku, już jako kapitan US Army, trafił do Wietnamu, walcząc z komunistami. Znowu robił to, co potrafił najlepiej - organizował zasadzki, przenikał na tereny wroga i dokonywał ataków na składy zaopatrzeniowe. Został dwukrotnie ranny, za co odznaczono go dwoma Purpurowymi Sercami, otrzymał też Brązową Gwiazdę. Był sławą wśród amerykańskich komandosów, nawet weterani II WŚ nie mogli równać się z jego dokonaniami. Został unieśmiertelniony w książce Robina Moore'a ''Zielone Berety''. 18 października 1965 roku długie szczęście Törniego się od niego odwróciło - jak zwykle jako ostatni opuścił pole walki po zakończonej misji i wsiadł do śmigłowca. Tymczasem, rozpętała się silna burza i helikopter się rozbił, grzebiąc bohaterskiego żołnierza trzech armii. Nie pokonały go ani bolszewickie hordy, ani więzienie, ani nawet zbrodniczy komuniści z Wietnamu. W 1999 roku szczątki śmigłowca odnaleziono, zaś jego załodze - w tym Törniemu - oddano hołd i pochowano na Cmentarzu Wojennym w Arlington.

''Ta rzecz nas może tej prawdy nauczyć:
Że czasem nieprzyjaciel, co się słabym zdaje,
Może nam wiele dokuczyć
I to także poznać daje:
Że ten, komu się morze zdarzyło przepłynąć,
Może na Dunajcu zginąć.''

Autor postu: [II wojna światowa w kolorze](https://www.facebook.com/II-wojna-światowa-w-kolorze-674008299310624/)

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Pobierz Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Najlepsi z najlepszych - fińscy partyzanci, któ...
źródło: comment_yBvKcLN6kbatPqDJ8UjNoYThKE9bvSwU.jpg