Wpis z mikrobloga

Panowie w czwartek wyszedłem z przegrywu. Może niedosłownie, ale coś mam nadzieję że mentalnie pękło. Do rzeczy.

Mam 23 lvl i jestem s---------ą w każdym tego słowa znaczeniu. Dziewczynę za rękę trzymałem raz w życiu, gdy rekruterka witała mnie na rozmowie o pracę(której ofc nie dostałem). Jak większość lvli tego poziomu studiuję sobie i jakieś tam koleżanki są na roku. Kontakt miałem z nimi dobry, bo student jestem niezły to i notatki pożyczę, i wysłucham jak się wypłakują po kolejnym bolcu. Na roku była bardzo fajna dziewczyna, raz z nią z minutę pogadałem, bo notatki chciała(no bo co innego kuhwa). W sumie koniec relacji. Licencjat skończony, każdy w swoją stronę itp itd. Ostatnio byłem na imprezie(bo choć ja jestem ultraprzegryw, tak wśród bardzo dobrych kolegów paru alpha się znajdzie) i akurat była ta koleżanka. Nic(dosłownie) nie pogadaliśmy, ona gadała z moimi kolegami ja sobie stałem z boku i coś tam wtrąciłem czasem. Ale że w necie jestem kozak(nie no nie jestem) to po imprezie napisałem co tam jak tam słychać czy głowa boli etc. Chwilę pogadaliśmy, no i zaproponowałem spotkanie. Ona oczywiście "Nie.", ale że żebrak ze mnie znakomity, to 4 godziny błagania wystarczyły do ustawienia się na godzinną kawę. Melanż był w ubiegłą sobotę, kawa we wtorek. Przez niedzielę, poniedziałek i wtorek byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Rozmawiałem z ludźmi, nawet na siłownie poszedłem(XD), uśmiechałem się. No aż żyć się chciało. We wtorek kawa, fajna miła rozmowa. Miała być kawa przez godzinę, stanęło na 3 kawach, łyżwach i czterech godzinach. Zero niezręcznej ciszy, zero stresu czy innych błahostek którymi się martwiłem. W środę napisałem że skoro ja zaprosiłem ją, to kiedy ona zaprosi mnie. Napisała że było bardzo fajnie, że jestem dobrym kolegą i życzy mi jak najlepiej ale do siebie nie pasujemy. Nie powiem, serce troszku zabolało, środa wyjęta z życiorysu. Jednak w czwartek zdałem sobie sprawę że to całe randkowanie(mimo wszystko) chyba nie jest aż takie trudne i że skoro gadałem przez 4 godziny z jedną dupą patrząc jej w oczy, to aż taki przegryw nie jestem. Mogę być niezbyt(X k---a D) przystojnym chłopakiem, mogę być trochę gruby, mogę nie mieć fajnej gadki, mogę pracować za minimalną. Ale nic mi nie odbierze randki z dziewczyną 8,5/10. Serio nie spodziewałem się, że odmówienie spotkania będzie ogromnym paradoksem. Mimo iż dostałem kosza i powinienem z tym czuć się źle, to czuję się bardzo dobrze, moja samoocena sporo skoczyła i zacząłem ruszać pewne życiowe kwestie. Panowie przegrywowie, polecam spotykanie się z dupami. Nic lepszego w życiu was nie spotka. Miłego wieczoru.
#przegryw #zwiazki #wychodzimyzprzegrywu
  • 12
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@BalonowyBalon: @MrBombastik: dzięki! Postaram się jeszcze do tej dziewczyny napisać za parę dni o kolejne spotkanie, może na spokojnie przemyślała i jednak da mi szansę, tym bardziej że było naprawdę miło. A jak nie to skupię się na nieco słabszych, nie od razu Rzym zbudowano.
  • Odpowiedz
@SynG: tak trzymaj, no i pamiętaj, że głównie chodzi o rozmowy z kobietami, o przyjemność przebywania w ich towarzystwie. Gdyby laski szły do łóżka z każdym, kto potrafi z nimi porozmawiać, to każda miałaby naprawdę bogatą przeszłość. Nieważne, czy jesteś ciamajdą czy najfajniejszym gościem na osiedlu, szansa na to, że wyrwie się laskę z którą się fajnie rozmawia to nie więcej niż kilka procent. Po prostu trzeba rozmawiać z większą
  • Odpowiedz
@SynG: ja p------e, ale trzeba mieć zryty beret, żeby tak skomleć do dziewczyny. ( _) Chyba zablokuje ten cały tag #przegryw, bo to wszystko kręci się wokół seksualnego ostracyzmu ze strony dziewczyn w stosunku do mentalnych zjebów. W ogóle ten cały wykop nie umywa się do redditu. P-----------o.
  • Odpowiedz
@tomtom666

Chwilę pogadaliśmy, no i zaproponowałem spotkanie. Ona oczywiście "Nie.", ale że żebrak ze mnie znakomity, to 4 godziny błagania wystarczyły do ustawienia się na godzinną kawę
  • Odpowiedz