Wpis z mikrobloga

@moooka: kupiłem po raz pierwszy w latach '90, ale została mi tylko płyta, a ten egzemplarz kupiłem kilka lat temu (jest jeszcze częściowo zafoliowany), ale nie pamiętam za ile
  • Odpowiedz
@N3iK: Z żalem przyznaje się, że tę serię pominąłem, jestem fanem Larrego i Police Quest, tę drugą poznałem jako pierwszą, do dzisiaj mam na dyskietkach. Może jeszcze nadrobię i Space Quest, bo co jakiś czas mnie ciągnie do takich staroci a ta seria podobno jest nieźle zakręcona.. :-)
  • Odpowiedz
@N3iK: Grałem już w gry Sierry z wpisywaniem komend, wtedy bardziej zrażało mnie w takim Larrym jak łatwo można zginąć na tysiąc sposobów, dzisiaj może już to wpisywanie byłoby uciążliwe - człowiek szybko przyzwyczaja się do wygodniejszych rozwiązań.
  • Odpowiedz
@moooka: Space Quest jest podobnie absurdalny, wszystkie przygodówki Sierry są z kategorii "zjedz kanapkę i zgiń 10 godzin gameplayu poźniej, bo trzeba ją było dać NPCowi", wpisywanie komend to żaden problem bo w XXI wieku umiemy into angielski dużo lepiej, śmierć w tych przygodówkach jest dużo bardziej upierdliwa i to niestety efekt zamierzony bo sama Roberta Williams stwierdziła, że inspiracją do jej gier były tekstowe przygodówki które przechodziła pół roku
  • Odpowiedz
@kyaroru: Dokładnie tak jak napisałeś, dla mnie dużo bardziej wkurzające niż wpisywanie komend było ciągłe umieranie. Chociaż przyznam, że w takim Larrym były śmieszne animacje przedstawiające przegraną rozgrywkę, które trochę osładzały potrzebę wczytania gry. ;D
W przygodowe gry tekstowe też swego czasu lubiłem pograć, grałem też w tekstowe rogulike, gdzie nadmiar śmierci z uwagi na brak swobodnego zapisu gry był jeszcze boleśniejszy - oczywiście jeśli się nie oszukiwało, bo można
  • Odpowiedz