Wpis z mikrobloga

@Jokker: z błotnikiem trochę więcej roboty, trochę zajmuje zanim się do niego dogrzebie. Już dawno, rozwalono mi na ulicy Suzuki Grand Vitarę. Za samą naprawę błotnika chcieli skasować 4 tys zł, nie mówiąc o drzwiach kierowcy i tylnim błotniku wraz z drzwiami od bagażnika (to jeszcze ta generacja gdy były drzwi a nie klapa). Szoda słów, po akcji z Suzuki (i kilkoma ich wpadkami które narobili w pojeździe) nie odwiedzam
  • Odpowiedz
@pierwszapomoc: Ja też o tym mówię, ujawnienie osobowych danych wrażliwych. Swoją drogą ciekawe skąd warsztat to wie? Nie jest to wiedza potrzebna do naprawy auta.
  • Odpowiedz
@pierwszapomoc: a jak inaczej rzeczowo odpowiedzieć facetowi, który de facto nawet nie był klientem? Jakby nie bylo tej części, to nie byłoby wiadomo dlaczego w ogóle ma płacić za naprawę radiowozu.
  • Odpowiedz
Jeśli wjechał w bok pojazdu, naprawa rzeczywiście mogła kosztować 2,5k.

@Matrix019: przecież "wjechanie" w bok to najdroższa możliwa opcja... Tam nie ma wymiennych częście oprócz drzwi - trzeba ciąć, wspawywać całe elementy. W tej cenie to musiał tylko zderzak musnąć.
  • Odpowiedz
  • 23
@Nexiu Płacić miał z powodu regresu, a ten może mieć kilka przyczyn.
Co to w ogóle za logika? To że gościu był sprawcą stłuczki z jakiegokolwiek powodu nijak nie daje prawa właścicielowi serwisu do wywlekania publicznie takich informacji. To, że ubierzesz pasywno-agresywną wypowiedź w ugrzecznione słówka nie zmienia tego, że to żenada, a nie profesjonalizm.
  • Odpowiedz