Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mirki i Mirabelki, potrzebuję opinii.
Nigdy nikomu tego nie mówiłam, ale ostatnio myślę, że mogę mieć jakieś problemy psychiczne i zastanawiam się czy poniższe sytuacje mogły się do tego przyczynić. Może być długie i na pewno będzie nieskładne, wybaczcie.

W wieku 6 lat bawiłam się z koleżanką w lasku niedaleko domu i pewnego razu zaproponowała, żebyśmy sobie pokazały co mamy w majtkach. Przystałam na ten genialny pomysł, ale nie pamiętam czy w grę wchodziło jakieś dotykanie. Ten epizod usprawiedliwiam dziecięcą ciekawością. Jakiś czas później, lvl 7 czy 8, siedziałam z inną koleżanką w namiocie z koców i chciałam bawić się w inną wersję domu, czyli ja jestem niby przywiązana do ściany, a ona jest porywaczem i mi grozi. Bardzo mnie jarało bycie ofiarą, ale jej się to nie podobało, a po chwili babcia wołała na obiad, więc tyle xd następna sytuacja, lvl 10/11. Były urodziny u jeszcze innej koleżanki, wieczorem wszystkie dzieciaki już były odebrane, a na moich rodziców czekałyśmy. Koleżanka wymyśliła, że możemy się pobawić w dom, ale taki dorosły, w łóżku. Za dobrze nie pamiętam szczegółów. Wiem, że leżałam na łóżku, możliwe że z odsłoniętym bujnym biustem, a ona przy muzyce odjebywała jakiś striptiz, ale sytuacja się nie rozwinęła, bo rodzice przyjechali. W podobnym wieku pamiętam, że wróciłam od koleżanki z sylwestra, a rodziców nie było no to TELEWIZJA CAŁĄ NOC. O pierwszej nie leciało nic ciekawego, a po przeleceniu sryliona kanałów natknęłam się na jakiś porno serial. Podobało mi się to podniecające mrowienie pod brzuchem, ale nie wiedziałam o co chodzi. Wyłączyłam tv jak usłyszałam kroki. Przez następne lata byłam grzeczną dziewczynką, żadnych epizodów, ani nawet myśli. Wspomniane sytuacje były zawsze przypadkowe, to nie tak że non stop myślałam o brzydkich rzeczach i czekałam na okazję.

Tu muszę wspomnieć, że nie mieszkałam w patologii. Rodzice pracowali, pieniądz był na wakacje nad morzem, bez kokosów, normalna rodzina. Może jeszcze wspomnę, że zawsze byłam nieufna i nieśmiała. Nie byłam dzieckiem które umiało podbić do obcego gówniaka, bo nie miałam się z kim bawić. Bawiłam się albo w swoim gronie ziomków z sąsiedztwa albo sama sobie coś wymyślałam.

Następny jakikolwiek seks epizod wydarzył się jak miałam chyba 17 lat, dotknęłam wtedy beniz, i zostałam też dotknięta, ale to był dziwny związek i tyle z tego było. Rok później poznałam chłopaka, z którym zaczęło się prawdziwe uczucie i prawdziwy seks. On mi dał pierwszy orgazm. Wcześniej nawet sama nie wymyśliłam jak tego dokonać. Zanim zamieszkalismy razem dużo się masturbowałam i oglądałam #bdsm, tortury albo jakieś niby porwania, ale tylko takie co wyglądały prawdziwie, czasem agresywne lesbijki. Boże jak mnie taka przemoc kręci. Ciężko było mi to przekazać chłopakowi, ale ku mojemu zdziwieniu, był zaciekawiony i chętny. Koło 4 lat jesteśmy razem, od ponad roku mieszkamy razem no i od roku bawimy się w liny, dławienie i anal, ale nie robimy takich grubych rzeczy jak oglądałam, no i niekazdy seks tak wygląda. W sumie to cała historia o moim seksżyciu.

A z tła powinniście jeszcze wiedzieć, że jak miałam 13 lat to ojciec zaczął pić i w domu zaczęły pojawiać się sceny typu mama wylewa 5 znalezionych w piwnicy butelek wódki do zlewu. Nie było za dużo awantur. Długo wszyscy starali się mu pomóc, ale jak się okazało, że on sam sobie nie chce pomóc to koniec. Po pracy, po znajomych, po prawku, po rodzinie, bo po 3 latach była jakaś separacja, a po 6 rozwód. Zatem ojca w życiu, takiego aktywnego, pamiętam tylko z dzieciństwa. Dorastanie to już tylko mama i brat.
I tu ciekawostka: na informację o #dda natknęłam się pierwszy raz jakiś rok temu i zlałam to, bo uważałam, że to urojone problemy i zapomniałam. Ale ostatnio do tego wracam i się zastanawiam czy przez te wszystkie rzeczy jestem przegrywem. Może nie książkowym, bo jestem w stałym związku, mieszkamy sobie razem, studiuję i pracuję, ale jak mam wyjść poza ten comfort zone to mnie skręca. Mówienie kiedy słucha mnie więcej niż 3 osoby to dla mnie stres jak #!$%@?. A z obcymi to już w ogóle. Jak w tych infografikach o introwertykach. Może jestem, nie wiem. Czasem mi trudno nawet zadzwonić i zamówić pizze. W ogóle nie przepadam za dzwonieniem. A na myśl o przyszłości to już w ogóle... Nie wyobrażam sobie dorosłego życia. Nie wiem co to za bariera, ale jak w podstawówce były gadki kim się chce być to z pełnym przekonaniem mówiłam że mnie pewnie potrąci samochód przed 25 rokiem życia. Na studiach rok temu potrafiłam płakać w poduszkę przez jedną suczą prowadzącą, myślałam że jestem gównem, a innego dnia miałam ochotę iść na zajęcia i jej pokazać kto tu jest lepszy. Mam takie huśtawki w nastawieniu do życia i to mnie niesamowicie drażni. Samoocena leży. Chłopak jest dobry i czasem podnosi. Je nie wierzę w siebie ani trochę. Czasem myślę, że założę działalność, mam w głowie cały plan i wierzę że to ma sens, a następnego dnia nie mam ochoty wstawać z łóżka i zmierzyć się z życiem codziennym typu iść na ćwiczenia i ugotować obiad. Pełno lęków. Lęk przed ludźmi, lęk przed byciem ocenianą, lęk przed przyszłością, lęk przed oczekiwaniami. Mam wrażenie że jestem ciągle zestresowana, jakby coś nade mną wisiało. Jakbym wiedziała że w życiu nic dobrego mnie nie czeka.

Jak ktoś dobrnął dotąd to gratulacje, serio. I tu pojawia się pytanie: czy ja jestem nienormalna? Czy powinnam któreś zachowania leczyć? Czy na to w ogóle są jakieś terapie? Czy po prostu jestem millenialsem. Może po prostu bez pytań i odpowiedzi, tylko Wasze zdanie. To DDA mnie w sumie ciekawi. Nie wiem czy da się tu targować, ale #gownowpis. Idę pić kompot.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
  • 5
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie wiem dlaczego tak rozpisałaś sprawy seksualne, to chyba nie ma aż takiego związku z przeszłością i DDA. Powiedziałbym że ot taki fetysz, fantazja.
Co do lęków - miewam podobnie, czuję taki opór przed wchodzeniem w interakcje, a czasem przed podejmowaniem decyzji co do których nie mam 100% pewności. Kiedyś publiczna prezentacja stresowała mnie niesamowicie, teraz już mam #!$%@?, za dużo tego było i trochę zmieniłem nastawienie - także część
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie sądzę, że jesteś nienormalna. Mnóstwo osób ma problemy z zaniżoną samooceną, lęki i brak wiary w siebie. W tym pomaga psycholog, niekoniecznie psychiatra. Polecam Ci wybrać się do psychologa, naprawdę jest łatwiej, znajdziecie mechanizm, który stoi za Twoimi zachowaniami i również znajdziecie sposób, jak się tego wyzbyć. To oczywiście trwa. Co do tych opowieści z dzieciństwa, to każdy był wtedy tego ciekawy, tak wygląda poznawanie swojej seksualności. Więc chyba
@AnonimoweMirkoWyznania: Nie chcę filozofować ale pytanie "normalna czy nienormalna" nie prowadzi do przydatnych konkluzji. To jak pytać: "czy wpisuję się w opinię większości na temat rzeczywistości czy nie".

Polecam poszukać odpowiedzi na: "Czy jest coś w moim życiu z czym mi jest źle i chciałabym to zmienić?" Dla problemów zdrowotnych typu fizycznych nie mam z tym problemu. "Mam grypę, jest mi źle więc idę do lekarza". "Boli mnie gardło, pewnie przejedzie