Wpis z mikrobloga

Nienawidzę mieszkać w bloku. Całe swoje życie mieszkałam w domu, najpierw w mieście, potem poza miastem. Cisza i brak sąsiadow wydawał mi się stanem kompletnie naturalnym. Parę miesięcy temu trzeba było opuścić ciepły #!$%@?łek i zamieszkać samodzielnie (no, z chłopakiem). Mamy mieszkanie w bloku, ale dostaję nerwicy od muzyki z góry, od trzaskających drzwi i łupania szpilek po korytarzu... Doszło do tego, że nie lubię przebywać we własnym domu. Dla mnie mieszkanie w kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt rodzin w jednym budynku, który wygląda jak stłoczone klatki na fermie kur, to jest jakieś skrzywienie normalnego życia, to nie jest naturalne, żeby nie mieć przestrzeni dla siebie...

Jak się do tego przyzwyczaić? Czy taka nerwica przechodzi? Może kiedyś uda nam się gdzieś wynieść (marzę o odludziu), ale na razie nie ma szans, nie stać nas na budowę ani kupno domu.
#weekend #sobotarano #dziendobry #pomocy #nerwica #gorzkiezale #pytanie
  • 125
  • Odpowiedz
@mardory: Im częściej czytam mirko tym bardziej zdaję sobie sprawę że żyję w zdecydowanie lepszych warunkach niż ogrom społeczeństwa. Dla mnie to co mnie otacza jest standardem i dotychczas wydawało mi się że taka jest codzienność u innych. Teraz dopiero otwierają mi się oczy.
Dla przykładu, nigdy nie musiałem iść do pracy (mam 20 lat) by coś kupić, bo rodzice zasponsorują. Najpopularniejszym telefonem w domu są Samsungi Galaxy S. Wakacje za
  • Odpowiedz
zbieram sie już dłuższy czas,żeby zwrócić uwagę, ale nie wiem, jak do tego podejść


@BarkaMleczna: to zależy. Jak rapsy, to pewnie seba, więc dno umysłowe, co nie wróży sukcesów.
Ja też nienawidzę miejsca, w którym mieszkam - potężny blok i anonimowość dzięki temu to coś pięknego, bo kojarzę tylko garstkę ludzi i to tylko dlatego, że spotykam ich tu, bo na mieście bym już nie rozpoznała wielu, a więc i inni
  • Odpowiedz
@BarkaMleczna: ja się nie przyzwyczaiłem, 20 lat mieszkałem w domu, od 5 lat mieszkam w bloku, po wyjeździe na studia. Nienawidzę tego, po prostu tego nie cierpię. Potęguje się to po moich odwiedzinach w domu rodzinnym, wtedy powroty do mieszkania są najgorsze, nie chce mi się tam wracać jeszcze bardziej niż zwykle. A do tego z czasem jest coraz gorzej, na początku myślałem że się przyzwyczaję, teraz już wiem że nie
  • Odpowiedz
Co ciekawe kumple którzy urodzili się w chowie klatkowym w nim pozostają i nawet nie biorą pod uwagę innego rozwiązania


@decorum: To ja jestem ewenementem. 24 lata z rodzicami w wielkim miescie,później kilka lat sam dalej w klatce.Odkad przeprowadziłem sie do "klatki" na przedmieścia nie wyobrazam sobie powrotu do tego wielkomiejskiego "burdelu" Teraz spełniam swoje marzenia o własnym ogródku i konieczności naprawiania samodzielnie co jakis czas przeciekającego dachu.................I jestem kuhwa najszczęsliwszym
  • Odpowiedz
@CytrynowySorbet: Oo, dokładnie, czasami jeszcze zdarza mi się sypiać u rodziców (np. na święta byłam) i potem jak wracam, to jest mi sto razy gorzej.

Tobie też powodzenia!

@matra: to chyba jakaś młoda rodzina z dzieckiem - mam to szczęście, że tu nie ma patologii przynajmniej. I zgadzam się - czy te dzieciaki muszą zawsze wszędzie BIEC z siłą konia? Nienawidzę tego...
  • Odpowiedz
@BarkaMleczna ja regularnie jeżdżę do domu, przynajmniej raz w miesiącu, a że mam kawałek to od razu jestem cały weekend. Uwielbiam widzieć z okna domy sąsiadów, pola i las, a nie inne bloki.

BTW, lubię Twój nick - fan Pottera? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ano, zgadza się :)
  • Odpowiedz
Ja bym nigdy nie chciał mieszkać na stałe gdzieś na zadupiu. Tzn przez 5 lat tak mieszkałem w małej miejscowości i to dla mnie była męczarnia: wszędzie daleko a przynajmniej za daleko żeby iść na nogach, 2-3 sklepy na krzyż, każdy każdego zna co wbrew pozorom nie jest za fajne, zero pracy poza turystyką/staniem w sklepie/rolnictwem a połączenie internetowe czy zasięg telefonu jest żałosny. Teraz mieszkam na osiedlu w bloku i niech
  • Odpowiedz
@L3gion: Wiesz, wieś wsi nierówna. Ja sobie mieszkałam pod miastem, gdzie ludzie raczej byli zajęci swoimi sprawami, 5 minut w samochodzie i jestem w mieście, a 15 minut i jestem w centrum. Owszem, dojazdy bywały moją zmorą (zwłaszcza przed zdobyciem prawka), na taksówki wydałam fortunę, ale to po prostu kwestia warunków, no i własnych upodobań. Cieszę się, że Tobie sie podoba ;)
  • Odpowiedz
@BarkaMleczna: bloki to patologiczny wytwór. Też mam nieprzyjemne doświadczenia. Raz mieszkałem obok rodziny wielodzietnej. Cały czas były od nich hałasy. Naprodukować dzieci potrafili, ale wychować i upilnować już nie. Dzieci bawiły się m.in. #!$%@?ąc w kaloryfer. Innym razem mieszkałem w bloku, gdzie odgłos krótkiego 30 minutowego prania doprowadzał okolicznych patologicznych mieszkańców do szału i był powodem do nieskończonych wymyślnych odwetów. W innym mieszkaniu bachor z góry uskuteczniał triki na deskorolce po
  • Odpowiedz