Wpis z mikrobloga

Nienawidzę mieszkać w bloku. Całe swoje życie mieszkałam w domu, najpierw w mieście, potem poza miastem. Cisza i brak sąsiadow wydawał mi się stanem kompletnie naturalnym. Parę miesięcy temu trzeba było opuścić ciepły #!$%@?łek i zamieszkać samodzielnie (no, z chłopakiem). Mamy mieszkanie w bloku, ale dostaję nerwicy od muzyki z góry, od trzaskających drzwi i łupania szpilek po korytarzu... Doszło do tego, że nie lubię przebywać we własnym domu. Dla mnie mieszkanie w kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt rodzin w jednym budynku, który wygląda jak stłoczone klatki na fermie kur, to jest jakieś skrzywienie normalnego życia, to nie jest naturalne, żeby nie mieć przestrzeni dla siebie...

Jak się do tego przyzwyczaić? Czy taka nerwica przechodzi? Może kiedyś uda nam się gdzieś wynieść (marzę o odludziu), ale na razie nie ma szans, nie stać nas na budowę ani kupno domu.
#weekend #sobotarano #dziendobry #pomocy #nerwica #gorzkiezale #pytanie
  • 125
@BarkaMleczna: Owszem, własny dom jest wspaniałym miejscem, ale dużo zależy w jakim jesteś wieku. Bo z wpisu wnioskuje, że jesteś młoda i do tej pory mieszkałaś z rodzicami i przypuszczam, że nie Twoją sprawą było załatwianie opału, oraz jego jakość, albo odśnieżanie zimą itd. We własnym domu masz dużo więcej obowiązków i wydatków, ale o tym możesz się przekonać w momencie kiedy bierzesz za niego pełną odpowiedzialność. Jednak rozumiem Ciebie, bo
Polecam stare kamienice, teraz mieszkam na poddaszu i jest ok. Wcześniej mieszkałam w nowym budownictwie i byl hałas gorszy, niż w wielkiej płycie, można się naciąć. A tak, solidne stropy, wysokie sufity, robią robotę, komfort lepszy. Nie słyszę sąsiadów i też nie muszę się martwić, że oni mnie słyszą. ( ͡º ͜ʖ͡º)
@czlapka: mam podobne zdanie. Dodaj jeszcze do mieszkania w domu to, że trzeba go samemu ogrzewać, sprzątać na całej ogromnej powierzchni, kosić trawniki, zajmować się ogródkiem, odśnieżaniem itd., wszelkie naprawy budynku (nie licząc oczywiście samego mieszkania) robisz ty sam, ochraniać musisz się sam.

Do tego, jeśli dom stoi na zadupiu, jak wspomniałeś, to jesteś też kompletnie uzależniony od samochodu. I ciężko o jakiś komfortowy wypad na imprezę ze znajomymi, już nie
@BarkaMleczna nie rozumiem jak ludzie mogą sobie robić coś takiego. Nigdy przenigdy nie rozwiąże mieszkania w bloku. Mieszkałem przez półtorej roku w Krakowie i mimo nowego budownictwa serio czujesz się jak w klatce.. Brak własnego ogródka jest dla mnie nie do zniesienia.
@BarkaMleczna powiem Ci, że to mocno zależy od mieszkania i sąsiadów. Też całe życie mieszkałam w domu, potem wyprowadzilam się od rodziców i nie miałam żadnego problemu z mieszkaniami w bloku, nawet w nowym budownictwie. Teraz od ponad roku mieszkam w nowym mieszkaniu i jest dramat. Po pół roku dopiero przyzwyczailam się do dudnienia stopami mojego sąsiada z góry, przez sen to brzmi czasami jak nadchodząca wojna. Obok siebie mam sąsiada który
@BarkaMleczna: rozumiem Cię w pełni, mieszkałem 22 lata w domu ale bloki też są różne, niestety te nowe zbyt ciche nie są już lepiej mi się mieszkało w 10 piętrowcu z płyty niż w obecnym nowszym gdzie słychać jak ktoś ładowarkę wkłada do gniazdka piętro wyżej.
@BarkaMleczna:
Raczej się przyzwyczaisz po jakimś czasie ale pewnie staniesz się wtedy trochę innym człowiekiem.

To jest kiepskie uczucie czuć się obco i niechęć do własnego domu. Pechowo słyszeć, że tak się sprawy potoczyły.

Na ile możecie, szukajcie alternatywy ponieważ ten stres i nerwica będzie na dłuższą metę miała negatywny wpływ i na Twoje zdrowie i na wasz związek i na życie zawodowe i praktycznie wszystkie aspekty życia.
@sorek: cieszmy się, że w UK mimo większej ludności i mniejszej powierzchni nikt nie chce bawić się w blokowiska. Domek nawet semi detached jest 10 razy lepszą przestrzenią życiową niż M3 45m2. Mieszkanie to se mogę kupić w centrum miasta jak potrzebuję lokum do którego zdążę przyprowadzić loszkę z klubu zanim wytrzeźwieje. Z rodziną nigdy nie zamieszkam w mieszkaniu
@elemenTH Dokładnie, to muszą być jakieś błędy konstrukcyjne. Po kilkunastu latach mieszkania w domu na przedmieściach, przeprowadziłem się do bloku, a następnie po jakimś czasie do takiej niby kamienicy. Nie mam żadnych problemów z dźwiękami dochodzącymi od sąsiadów, czuję się jakby w całym budynku było tylko moje mieszkanie. Dodam, że blok i kamienica zapewne trochę lat już mają. ))¯_(ツ)_/¯
@pdgawrosz: w starych kamienicach to w ogóle, mury grube nic nie słychać ale w tych nowszych mieszkaniach szczególnie okazyjnych cenowo jest niestety słabo i to nie błędy konstrukcyjne tylko taniość po prostu. Ale żeby było śmieszniej nie za bardzo słychać muzykę np. z mieszkania na korytarzu ale już jak ktoś gada na korytarzu to słychać mega w mieszkaniu, jak by drzwi były uchylone.
to często kwestia budownictwa niestety


@elemenTH:
a powiem Ci, że się nie zgodzę i uważam, że to jednak czynnik ludzki jest ważniejszy. Mieszkałam w różnych mieszkaniach, od starych bloków z lat 70 po nowiutkie ledwo oddane i bywało różnie. Najlepiej wspominam właśnie niewysoki blok z 2006 roku, gdzie ściany były wręcz z papieru ale sąsiedzi byli tak cichutcy jakby ich nie było. Czasami tylko jakieś kichnięcie się usłyszało czy chwilową kłótnię
@BarkaMleczna: Niedługo stuknie mi rok od przeprowadzki do bloku i tragedii nie ma ale wiem, że w przyszłości mogłabym mieszkać albo w bloku z emerytami, bo wiadomo, że na 99% ciągle cisza będzie albo w jakimś domku jednorodzinnym. Do prawie wszystkiego się przyzwyczaiłam ale do zapędów mojego sąsiada do kakofonicznego #!$%@? swoją #!$%@?ą muzyką nigdy nie dam rady. Na próby skontaktowania się nie odpowiadał, policja pomogła na góra miesiąc i opadły