Wpis z mikrobloga

  • 1384
Wracając z imprezy zahaczyłem o kebsa. Zamówiłem XXL i kulturalnie usiadłem sobie na ławeczce, żeby go zjeść. Podchodzi koleś, pyta czy mi nie przeszkadza, no to mu mówię, że nie. Prosi mnie o jakąś kasę na żarcie, ja mu odpowiadam, że nie mam przy sobie gotówki i mogę mu dać 1/3 mojego kebsa, bo i tak już się najdałdem. Powiedział, że nie chce i zaczął mi mówić, że przyjechał z Lublina i nie ma jak wrócić. Pytam go dlaczego tu przyjechał i jak to się stało, że nie ma jak wrócić.
- No bo koledzy mnie zaprosili na święta do Katowic to ja tam pojechałem i oni później wyjechali do roboty do Niemiec, a ja pojechałem do Gliwic i zgubiłem torbę i 700 złotych.
Pytam go znowu, jak dostał się do Warszawy i jak długo tu jest.
- Ludzie dali mi na pociąg
- To dlaczego nie pojechał Pan do Lublina? XD
- Pociągi mi się pomyliły. No daj pan że co.
- A ile Pan już w tej Warszawie jesteś?
- Przed sylwestrem przyjechałem.
- Czyli ile już dni?
- No ze dwa, może trzy.
- xD
Mówię mu, że mnie oszukuje i chce mnie naciągnąć. To mi gada, że nie i że mi kasę odda. Pytam go, jak chce mi oddać, a ten że dam mu swój numer telefonu i do mnie zadzwoni. Proszę go o numer i mówię, że puszczę mu sygnał.
- Telefon mi się rozladowal, więc się nie dodzwonisz.
Skwitowalem to usmieszkiem, już odchodzę w swoją stronę, ten za mną idzie i mówi.
- Byłeś w wojsku?
- Nie byłem.
- No właśnie widać, a ja byłem i k---a walczyłem za takich jak ty w Afganistanie, żebyś mógł spokojnie chodzić po tej ziemi. Mój ojciec zginął w II wojnie światowej (gość miał na oko ze 40 lat xD)
- A w którym roku Pan w tym Afganistanie walczył i przeciw komu?
- Kurde, nie wiem, miesza mi się w głowie i w ogóle. Dajesz Pan czy nie?
- No nie, bo Pan nawet zmyslac dobrze nie potrafisz xD
- Dobra, idę. Dobranoc

Tak, pożegnał się kulturalnie

XD

#truestory
  • 33
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

  • 0
@SzlachcicPolny znam kolesia z "gromu", ale patrząc na niego w życiu byś nie powiedział że koleś może cię zabić na 100 sposobów, więc może żulik wcale nie kłamał, z tego co tamten opowiadał to różni ludzie z różnych sił różnie kończyli(wiem za dużo "różnie").

  • Odpowiedz
@desensitization: Ja jak człowiekowi na klatce kiedyś pomogłem to sąsiadka zadzwoniła po bagiety ale im sie nie chciało przyjechać i wysłali Straż Miejska.
- Dzień dobry czy pan tu mieszka ?
- Tak jak widać stoje w moich dzrzwiach.
- Czy to pan gości menela na schodach?
- Ten człowiek wyszedł wczoraj z więzienia, jest trzeżwy i sympatyczny, po chrześcijańsku dostał posiłek i koc. Jutro rano idzie do siostry.
- To czemu sobie pan go do mieszkania
  • Odpowiedz
Mnie kiedyś przyatakowal bezdomny na dworcu we Wrocławiu, pytał o jakieś drobne. Jedynie na bilet mi zostało. Odpowiedziałem grzecznie, jest mi przykro, ale mam tylko na bilet. Rzucił się na mnie z morda ze mam mu dać bo mi wpierd... wszystko mogłoby się zdarzyć, ale facet był na wózku i bez dwóch nóg. Powiedziałem mu „a wstaniesz mi wpierd..?” Odjechał.
  • Odpowiedz
- No właśnie widać, a ja byłem i k---a walczyłem za takich jak ty w Afganistanie, żebyś mógł spokojnie chodzić po tej ziemi. Mój ojciec zginął w II wojnie światowej (gość miał na oko ze 40 lat xD)


@AndriejCh: XDDDDDD
  • Odpowiedz
krzyczał, że jest magistrem i nie pozwoli się tak traktować


@desensitization: Oni wszyscy są magistrami, inżynierami, profesorami, doktorami habilitowanymi i eks milionerami którzy zbankrutowali xD Nie twierdzę, że nie ma wśród bezdomnych osób wykształconych, ale zdecydowana większość z nich to bajkopisarze xD
  • Odpowiedz
@AndriejCh: kiedyś w Warszawie był taki ziomek, wsiadł na dworcu PKP i zebrał kasę, że niby mu brakuje do biletu pare zł. Ludzie mu dawali...
kiedyś przylazł tak do mnie, to mu powiedziałam:
- w piątek też pan nie miał na bilet
Odpowiedział „taka praca” odwrócił się i poszedł ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
@venenum: Pamiętam też sytuację, gdy wracałem z kumplem z zajęć i zaczepił nas gość, który twierdził, że wraca z wojska, jego dziewczyna go zdradziła i potrzebuje biletu na bilet powrotny do rodzinnego miasta. Powiedzieliśmy mu, że nie mamy kasy (bo nie mieliśmy) i nie damy rady mu pomóc. Tydzień później znowu nas spotkał na osiedlu i ta sama gadka. Powiedzieliśmy mu, że tydzień temu też nas o to pytał. Popatrzył
  • Odpowiedz