Wpis z mikrobloga

Jechałam dzisiaj tramwajem i słuchałam rozmowy na oko 15-letnich dziewczynek (wyglądających jak dziewczynki). Dziewczynki rozmawiały sobie o wizytach u swoich psychoterapeutów. To chyba znak czasów... Co ciekawe na tych terapiach rozmawiali np. o tym, czemu dziewczynki nie jedzą, że rodzice to odbierają jako "robienie na złość". Trochę mnie to rozbawiło, że dorośli ludzie (rodzice, bo terapeuci pewnie trzepią dobrą kasę) nie rozumieją, że dziecko o ile nie cierpi na anoreksję (a to łatwo stwierdzić, bo wtedy nie je wcale i obsesyjnie ćwiczy) to się nie zagłodzi i nie ma sensu go przymuszać do jedzenia. A problemy z jedzeniem wynikają właśnie często z zaburzonych kontaktów w rodzinie. I ci rodzice pewnie zamiast porozmawiać ze swoim dzieckiem i okazać zwyczajną miłość - wolą zapisać do psychoterapeuty i adios! Po problemie...

#przemyslenia #dorastanie #terapia
  • 8
  • Odpowiedz
@maginalia: to jest taki okres życia, w którym rodzice mają na prawdę mały wpływ na nastolatków, więc ich rozmowa mało daj, dlatego jeśli jest problem i staje się on poważny, to lepiej się zgłosić do specjalisty... którego na pewno prędzej młode osoby posłuchają + on sam może podpowiedzieć w jaki sposób w tym okresie dorastania rozmawiać ze swoim dzieckiem
  • Odpowiedz
@maginalia: no tacy to rodzice w tych czasach, niby dla dziecka wszystko - nowe buty, ubrania, smartfony, podwózki autem gdzie się da, tylko nie ma kto z takim małym człowiekiem pogadać, te gówniaki mają wszystko co się da materialnie prawie (uogólniając, bo nie wszystkie, ale te co łażą do psychologa to pewnie tak) i w dupach się przewraca od tego dobrobytu a zarazem poczucia samotności, której tablet nie zastąpi, a rodzice
  • Odpowiedz
@IcanFlaj: niby tak, ale sama po sobie widzę np. moja matka jeśli jej coś wyznałam w tajemnicy to rozgadała zawsze całej rodzinie i straciłam przez to z czasem do niej zaufanie, później już tylko krzyki i pretensje. Brakowało mi zdrowej relacji rodzicielskiej, ale to nie z mojej winy. Dlatego jak rodzic wysyła dziecko to mam wrażenie, że powinien często zacząć od samego siebie.

@Muireann: oczywiście są również inne zaburzenia, ale
  • Odpowiedz
@maginalia: życie nie jest takie proste i nie wszystko da się "wyleczyć" miłością i rozmową. W tym wieku na pewno przydała by się osoba, której można zaufać i się wyżalić, ale dużo zależy od charakteru, bo nie każdy lubi rozmawiać o swoich problemach, a często nie potrafi, a specjalista może tym niepotrafiącym osobą to umożliwić, bo ma swoje sposoby. Dlatego lepiej żeby te młode osoby, które na prawdę mają problem, a
  • Odpowiedz
@maginalia: też nie lubiłem imprez za dzieciaka, na szczęście nikt mnie do psychologa nie posyłał, a rodzicie nie diagnozowali zaraz jakiejś depresji. może jest też tak, że chodzenie do psychoterapeuty jest jakby trendy w ostatnich latach? wiesz, coś jak coaching np. także? albo nie tyle modne, co wyszło z cienia. dorośli potrzebują, żeby im ktoś mówił jak żyć albo wyjaśnił, co zrobić, żeby nie było im smutno i to się przelewa
  • Odpowiedz
@IcanFlaj: no właśnie jakoś żadna z nich nie była zadowolona/nie widziała poprawy po tych spotkaniach z tego co udało mi się dosłyszeć, stąd myślę, że czegoś innego im potrzeba.

@lysyzlasu: nie chodziło o samą depresję, tylko właściwie wszystko o czym gadały było "źle/niedobrze/do kitu", trochę smutne bo to piękne, zdrowe, pewnie mądre młode dziewczyny, a przeżywają takie rzeczy, bo nikt im nie mówi, że nic z nimi nie jest nie
  • Odpowiedz