Wpis z mikrobloga

Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 10: Portishead - The Rip (2008)

"Third" Portishead to chyba moja największa muzyczna życiowa porażka. Mimo świetnych utworów jak "Machine Gun" czy udostępniany tutaj "The Rip" kompletnie nie potrafię się przy tej płycie odnaleźć i w sumie sam nie wiem dlaczego. Teoretycznie wszystko sprzyja mi i moim gustom - postawienie kroku naprzód poprzez rozluźnienie związków z trip-hopem, mocne postawienie na muzyczne eksperymenty (z dużym udziałem bardzo lubianego przeze mnie krautrocka i industrialu), do tego bardzo mroczna i chłodna atmosfera na całym albumie. Nigdy też się specjalnie nie odwoływałem do pięknych i smutnych z poprzednich albumów, które mimo swojej ogromnej wartości, zawsze stały u mnie za Massive Attack. Sam zbytnio nie wiem, co tu jest grane, ale w nadchodzącym roku podejmę chyba ostatnią szansę. A do tego nie obraziłbym się, gdyby nagrali coś nowego, bo to już chyba czas ( ͡° ͜ʖ ͡°)

"The Rip" nie pojawia się dziś przypadkowo. Czuję bowiem, że po 7 latach moje życie zatoczyło swego rodzaju koło. Jeżeli dobrze sięgam pamięcią to po raz ostatni dyskutowałem z kimś o muzyce w sylwestrowy wieczór 2010 roku a jednym z punktów do omówienia był właśnie ten utwór. Może wydawać się do dziwne, ale aż do tego roku, mimo ogromnej ilości przesłuchanej muzyki, nie miałem się z kim muzycznymi spostrzeżeniami , radościami czy rozczarowaniami dzielić. Oczywiście sporo w tym mojej winy i dzisiaj co najwyżej mogę westchnąć o straconych 7 latach, gdzie czas mi w zasadzie przeleciał przez palce. Do dyskusji na forach (tak, istniało kiedyś coś takiego) nigdy mnie ciągnęło - nie lubię się po kimś powtarzać a poza tym zawsze uważałem, że brakowało mi nieco wyobraźni i błyskotliwości, żeby brać w czymś takim udział. Podobnie z last.fm (choć pewne historie mam, może się nimi kiedyś nawet tutaj podzielę), na festiwale nie jeździłem, bo nie miałem z kim, z moimi przyjaciółmi o muzyce nie jestem w stanie rozmawiać i wszystkie strony są tego świadome. Co prawda starałem się uczestniczyć w koncertach, ale jakoś nigdy nie mogłem się przełamać, żeby do kogokolwiek podjeść i o byle jaką pierdołę zagadać.

Oczywiście może się śmiać, ale mirko w tym momencie niejako mnie uratowało. Opierając się na ulubionej zasadzie "wyszedłem do ludzi" i zacząłem o tej swojej muzyce. Z reguły nieporadnie i raczej mało zajmująco. Ale, jak już pisałem wcześniej, (przynajmniej odnoszę trochę wrażenie) że przez ostatni rok dzięki temu też się zmieniło moje postrzeganie muzyki a moja wyobraźnia nie jest już aż tak ciasna. To na pewno też kwestia wszystkich osób, które wspierały mnie swoimi plusami i komentarzami, za co w tym miejscu chcę bardzo podziękować.

Z imienia (i nazwiska) chciałbym szczególnie podziękować takim userom jak @Apollo_Vermouth @kwiatencja @arsaya @KurtGodel czy @name_taken. A przy okazji niejako oznajmić reszcie społeczności, że specjalnie większej ilości "ogarniętych" muzycznie osób to raczej tu nie znajdziecie.

A z okazji Nowego Roku chciałbym Wam wszystkim życzyć, abyście w swoim życiu mieli kogoś z kim możecie porozmawiać na tematy szczególnie Was interesujące. Niezależnie od tego, czy chodzi o fizykę kwantową czy o zbieranie pieczarek ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#muzykaelektroniczna #experimental no i oczywiście trochę #triphop

#pamietnikiryszardadzejmsa
  • 6