Killing Joke - Gratitude

We wczesnych latach 00. i nieco później, w czasach licealnych niejako nie załapałem się na fascynację ówczesnym "metalem", wolałem siedzieć w sweterku i z góry patrzeć na otoczenie - dla chłopaka zajaranego Floydami, Zeppelinami czy Black Sabbath było to najzwyczajniej w świecie logiczne. Gdybym wiedział i mógł zmienić czas - odróżniałbym się dalej, ale brzmieniowo przepaść by raczej nie istniała.

Jako że w nowej muzyce widzę coraz mniej dla siebie (czy słusznie, to inna kwestia), to ostatnimi czasami wracam do płyt, które słuchałem ostatni raz kilka lub kilkanaście lat temu. I powyższa myśl nasunęła mi się podczas słuchania Killing Joke.

Ich
user48736353001 - Killing Joke - Gratitude

We wczesnych latach 00. i nieco później...
  • Odpowiedz
SSTROM - Vinden

Już chyba wspominałem, że muzyka nie cieszy jak dawniej. Mimo że na scenie dzieją się rzeczy ciekawe, a czasem nawet wielkie, to mój entuzjazm do nowości jest coraz mniejszy. Może to starość. Może to zmęczenie materiału - na nowościach skupiam się od kiedy pamiętam, patrząc po RYMie to z 10 lat już będzie.

Całkiem niedawno stwierdziłem, że od czasu do czasu warto rzucić te nowości w kąt i przypomnieć sobie nieco starsze dzieła. A że weekend jest u mnie zazwyczaj technoidalny (RIP Das Lokal), to dzisiaj przypominam, hehe, połówkę SHXCXCHCXSH.

#
user48736353001 - SSTROM - Vinden

Już chyba wspominałem, że muzyka nie cieszy jak ...
  • Odpowiedz
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa, Powrót z zaświatów: Pezet-Noon - Te Same Dni, Te Same Sny (2004)

Swego czasu pisałem dużo o muzyce, w formie, powiedzmy, pamiętnika. Po pewnym czasie to wszystko zarzuciłem a całkiem niedawno pisałem, że muzyka nie sprawia mi takiej przyjemności jak dawniej.

Czasami jednak w życiu spotyka nas coś, co powoduje, że chcemy wrócić do tego, co robiliśmy dawniej, do czegoś, co, przynajmniej naszym zdaniem, wychodziło nam całkiem nieźle. Wystarczy jeden telefon, sms czy głupi mejl, a wszystko do nas wraca. A że czasem nie mamy z kim się z tym podzielić, to pisze się to gdziekolwiek, byle z siebie coś wyrzucić.
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa, Powrót z zaświatów: Pezet-Noon - Te Sa...
  • Odpowiedz
Ostatnio popularne są wyznania "trudne", idące pod prąd mainstreamowych opinii itd., więc czemu by samemu nie spróbować ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Generalnie uważajcie, co sobie w życiu obieracie za pasję. Bo przecież, i wykop nie jest miejscem odosobnionym, uważa się, że zwykłe hobby jest dla leszczy. Musisz być interesujący, musisz być nieszablonowy, musisz być ein ekspert, zwłaszcza jeżeli chcesz wygrzebać się z bagna przegrywu. Ale przy tym bardzo często zapominasz, że łatwo możesz osunąć się jeszcze bardzo w dół. Tak nawiasem to uważam, że nawet jeśli Twoją pasją jest "netflix, wino, dobra książka" a opowiadasz o tym w miarę interesująco to nikomu nic do tego, nie ma co takich aktywności dzielić na lepsze i gorsze. Ale do sedna.

Siedząc sobie wczoraj przy komputerku i słuchając przy tym jakiś gównianych drone'ów, uświadomiłem sobie, w stylu Adasia Miauczyńskiego, że w sumie to skupiając swoje zainteresowania głównie na muzyce, to tak naprawdę chyba zmarnowałem sobie z 12 lat życia. Żebym to jeszcze grał w jakimś zespole, coś tam sobie dłubał sam czy też bawił się w krytyka muzycznego. Nie - moja pasja sprowadza się do słuchania płyt setkami. Od czasu do czasu pozwalam sobie na jakieś rekomendacje (głównie tutaj), ale tak naprawdę mam mnóstwo (nikomu do niczego niepotrzebnej) wiedzy, którą z nikim się nie dzielę i o niej nie rozmawiam. Znajomi i przyjaciele zatrzymali się na Modern Talking i od czasu do czasu się podś#!$%@?ą, że co tam słychać w twojej, hehe, muzycznej piwnicy? Nie jestem też na tyle literacko sprawny, żeby wchodzić w dyskusje w necie - bo po co pisać coś, czego
@user48736353001 generalnie zarys twoich, co by nie mówić pesymistycznych przemyśleń jak i sam wpis skłaniają do głębszych refleksji niżeli 'słuchanie muzyczki dla zabicia czasu'.
Sam twierdzisz, że zainspirował cię wpis gościa, który stracił zycie na granie w gry(i piona, też część życia tak spędziłem, przy okazji utrzymując się na graniu w gry na przełomie liceum i na studiach, ale to może kiedy indziej), także jest to uniwersalna i dająca się przełożyć na różne dziedziny, dziejowa bolączka.
Tym wpisem otwierasz niemałą przestrzeń do rozmin wykraczających poza kwestie zainteresowań, 'hobby', zarządzania wolnym czasem, czy nawet uzależnienia od kultury (nie wiem jak inaczej opisać po polsku hasło 'culture addicts'). Mógłbym się rozpisać, do niepotrzebnych nikomu rozmiarów, tracąc po drodze 5 razy sens wypowiedzi, zaprzeczając sobie w każdym kolejnym zdaniu, ale chciałem tylko tchnąć w to wszystko, tak przewrotnie jak to mam w zwyczaju - nieco optymizmu.

Każda czynność, każda pasja po latach, po setkach godzin romansowania z nią, nabiera cech mechanicznej, nie dającej się już uchwycić w jaskrawym świetle czynności. Z jednej storny dorosłość, z innej strony doświadczenie, a jeszcze z innej zmęczenie materiału.
Ale obwinianie się o to, że nasze hobby, to jak je 'uprawiamy' nie daje benefitow, nie daje się spieniezyc i nie jest poważane patrząc przez pryzmat kapitalistycznych reguł, nie powinno mieć miejsca. Właśnie to powinno być esencją takich działań, trwanie w nich mimo, że jest to nieopłacalne, albo inaczej - trwanie w nich właśnie z tego powodu, że nie ma się z nich potencjalnych korzyści, a przynajmniej nie takich, które moga zauważyć i dostrzec inni (chociaż toy już jest bzdura z mojej storny, łatwo znaleźć ludzi, którzy podzielają nasza fascynacje, nawet bardziej niedorzecznymi rzeczami jak nałogowe słuchanie potencjalnie złej muzyki
  • Odpowiedz
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa, część ostatnia: Maria Minerva - Ruff Trade (2011)

Przez ostatnie kilka tygodni zastanawiałem się, o czym dokładnie ma być rzeczony wpis. Czy ma być o ostatniej płycie Republiki (kontekstem pasowałoby jak nic). A może HTRK i ich nowa płyta (i tak skończyłoby się na wspomnieniu o "starociach" ( ͡° ͜ʖ ͡°))? Później samoistnie podsunął "Ever Somber" od Daleka (swoją drogą spełniło się marzenie, o którym nie miałem pojęcia i usłyszałem ten utwór na żywo). Mocnym faworytem była też (przed)ostatnia płyta Telefonu tel Aviv - emocjonalnie kopie cały czas równie mocno, co 10 lat temu. Ale jak to w życiu bywa, wyszło coś, raczej przypadkowo, czego nie spodziewała się nawet hiszpańska inkwizycja. Utwór, o którym mowa w tytule, skłonił mnie do tego, że "today is the day".

Zgodnie ze śródtytułem, jest to ostatnia wrzutka na mirko w tematach muzycznych. Muszę przyznać, że było to ciekawe doświadczenie (zwłaszcza, jak zacząłem się "rozpisywać"), za wszystkie plusy, komentarze i listy od fanek serdecznie dziękuję (ʘʘ). Konta nie usuwam, bo skromnie mówiąc mam je dość dobrze jak na wypokowe standardy "spersonalizowane", a i od czasu do czasu warto przeczytać fajnerzeczy (@KurtGodel,
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa, część ostatnia: Maria Minerva - Ruff T...
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 11: Ptaki - Warsaw (2014)

Zapewne zauważyliście, że mam dużą słabość do syntetycznych dźwięków. Ale równie chętnie lubię posłuchać ładnych melodii. Stąd też śmiało mogę powiedzieć, że taki projekt, jakim były Ptaki był pode mnie wręcz idealnie skrojony.
Zapamiętałem ich głównie z dwóch wydawnictw - "Kaliny" i "Przelotu". Trzeba przyznać, że ten duet nieco odróżniał się swoim pomysłem na muzykę od reszty branży. Podstawą ich utworów były sample - pieczołowicie wybrane i z gustem "posklejane" w rytm lekkiego, house'owego pulsu.

Wspomniane wydawnictwa łączy jeden utwór - prezentowany tu przeze mnie "Warsaw", który można chyba nazwać kwintesencją tego, co prezentowały Ptaki. A do tego szalenie trafia do mnie na punkcie emocjonalnym, przeze te niecałe 6 minut oddaje całe spektrum emocji, do których
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 11: Ptaki - Warsaw (2014)

Zapew...
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 10: Portishead - The Rip (2008)

"Third" Portishead to chyba moja największa muzyczna życiowa porażka. Mimo świetnych utworów jak "Machine Gun" czy udostępniany tutaj "The Rip" kompletnie nie potrafię się przy tej płycie odnaleźć i w sumie sam nie wiem dlaczego. Teoretycznie wszystko sprzyja mi i moim gustom - postawienie kroku naprzód poprzez rozluźnienie związków z trip-hopem, mocne postawienie na muzyczne eksperymenty (z dużym udziałem bardzo lubianego przeze mnie krautrocka i industrialu), do tego bardzo mroczna i chłodna atmosfera na całym albumie. Nigdy też się specjalnie nie odwoływałem do pięknych i smutnych z poprzednich albumów, które mimo swojej ogromnej wartości, zawsze stały u mnie za Massive Attack. Sam zbytnio nie wiem, co tu jest grane, ale w nadchodzącym roku podejmę chyba ostatnią szansę. A do tego nie obraziłbym się, gdyby nagrali coś nowego, bo to już chyba czas ( ͡° ͜ʖ ͡°)

"The Rip" nie pojawia się dziś przypadkowo. Czuję bowiem, że po 7 latach moje życie zatoczyło swego rodzaju koło. Jeżeli dobrze sięgam pamięcią to po raz ostatni dyskutowałem z kimś o muzyce w sylwestrowy wieczór 2010 roku a jednym z punktów do omówienia był właśnie ten utwór. Może wydawać się do dziwne, ale aż do tego roku, mimo ogromnej ilości przesłuchanej muzyki, nie miałem się z kim muzycznymi spostrzeżeniami , radościami czy rozczarowaniami dzielić. Oczywiście sporo w tym mojej winy i dzisiaj co najwyżej mogę westchnąć o straconych 7 latach, gdzie czas mi w zasadzie przeleciał przez palce. Do dyskusji na forach (tak, istniało kiedyś coś takiego) nigdy mnie ciągnęło - nie lubię się po kimś powtarzać a poza tym zawsze uważałem, że brakowało mi nieco wyobraźni i błyskotliwości, żeby brać w czymś takim udział. Podobnie z last.fm (choć pewne historie mam, może się nimi kiedyś nawet tutaj podzielę), na festiwale nie jeździłem, bo nie miałem z kim, z moimi przyjaciółmi o muzyce nie jestem w stanie rozmawiać i wszystkie strony są tego świadome. Co prawda starałem się uczestniczyć w koncertach, ale jakoś nigdy nie mogłem się przełamać, żeby do kogokolwiek podjeść
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 10: Portishead - The Rip (2008)

...
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 9: Zbigniew Preisner (feat. Zespól Góralski Zakopiany) - To już pora na Wigilię... (1999)

Tutaj chciałem napisać parę słów o tzw. muzyce świątecznej, ale uznałem, że raz do roku można powstrzymać się od narzekania ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Do tego dorzucam bardzo ładną kolędę (?), która swego czasu potrafiła u mnie lecieć zapętlona przez cały wigilijny wieczór i która do dzisiaj wywołuje u mnie odrobinę pozytywnych odczuć wobec
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 9: Zbigniew Preisner (feat. Zespól...
  • Odpowiedz
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 8: Coil - Careful What you Wish For (2008)

Czasami człowieka ogarnia myśl, że na tym świecie nic nie dzieje się przypadkiem. Że istnieje niewidzialna Siła. Nie kieruje Twoim życiem, co to, to nie. Co najwyżej stwarza okoliczności, które ułatwiają, najczęściej potknięcie i rozwalenie sobie głupiego ryja. Jak donoszą ostatnie badania naukowców z Instytutu Opinii Własnej im. Ryszarda Dżejmsa, w ostatnich latach takie sytuacje zdarzają się coraz częściej - sporo rzeczy, o których pomyślę, w jakiś sposób, magicznie mi się przytrafia. Szkoda jednak, że to wydarzenia raczej nie najszczęśliwsze, bez oczekiwanego happy endu. A może to tylko nieudolne poszukiwanie źródła własnych porażek i odciąganie podejrzeń od swojej osoby? Wyjdź do ludzi i pobiegaj.

Wystarczy tych podlanych alkoholem (niczym jak Gozdyra w swoim talk-show) wynaturzeń, poświęćmy
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 8: Coil - Careful What you Wish Fo...
  • Odpowiedz
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 6: Anna Jurksztowicz - Stan pogody (1986)

Jak przystało na wypokowego hipstera muzycznego dzisiaj wpis o muzyce zwanej popularną ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Gdy ktoś mówi o niedocenionym artyście lub niewykorzystanym potencjale w kontekście polskiej muzyki, jednym z pierwszych nazwisk, jakie przychodzi mi do głowy
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 6: Anna Jurksztowicz - Stan pogody...
@kwiatencja: W skrócie: Anna Jurksztowicz nagrała 30 lat temu świetną płytę, później gdzieś przepadła, od czasu do czasu nagrała jakieś piosenki do seriali i trochę moich odczuć po jej krótkim występie, na którym byłem.

A że mam tendencję do rozwlekania swoich postów, to wyszło długaśnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 6: Ulver - For the Love of God (2005)

Jeżeli kiedykolwiek miałbym nagrywać muzykę, to najprawdopodobniej robiłbym to w stylu grupy Ulver. Artyści nie narzucają sobie absolutnie żadnych ograniczeń wobec tego grają a wydawnictwa, mimo przeróżnych wolt stylistycznych, nie schodzą zazwyczaj poniżej pewnego poziomu. Z wytwórniami też problemu nie ma - gdy nie znajdzie się żaden chętny na nieszablonowy pomysł grupy, to muzykę wydają sami. Wzięło się to po pierwszej znaczącej zmianie stylu, gdy grupa "rzucała" black metal na rzecz elektroniki, muzycy pokłócili się z jedną z wytwórni, wtedy lider Ulvera... najzwyczajniej w świecie założył swój label, Jester.

Jak przystało na porządnych Norwegów, swoją przygodę Ulver zaczynał od black metalu i to z (ponoć, do słuchania tych pierwszych płyt jeszcze niestety dotarłem) niezłym skutkiem. Jak już wspomniałem, po pewnym czasie grupa zaczęła "bawić" się elektroniką. Była to końcówka lat 90. a w kolejnych wydawnictwach było słychać echa tego, co modne w ówczesnej elektronice: z naciskiem na ambient, glitch czy trip-hop. Przyszedł rok 2000 i swoim "Perdition CIty" po prostu powalili muzyczny świat na kolana, a co niektórzy stawiali ich na równi z takimi tuzami jak Massive Attack czy Portishead. Album miażdżył klimatem - ciężkim, wyobcowanym ale również z pierwiastkiem emocji.

Swoją
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 6: Ulver - For the Love of God (20...
  • Odpowiedz
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 5: Angelo Badalamenti - Twin Peaks Theme (1990)

W jednym z ostatnich wpisów rozpływałem się na temat soundtracku do ostatniego "Twin Peaks" i wtedy narodził się pomysł na wpis na temat sięgający nieco szerzej. Moim drugim hobby oprócz muzyki (bo przecież nie pasją ( ͡° ͜ʖ ͡°)) są seriale i postanowiłem połączyć jedno z drugim.

Muszę zacząć od tego, że o muzyce filmowej, telewizyjnej czy też jak kto woli soundtrackach (ile się tych nazw namnożyło!) nie mam zbyt dobrego zdania. Z tej racji, iż najczęściej są to drugo- lub trzecioligowe ambienty z mocnymi inklinacjami do współczesnej muzyki klasycznej, zresztą niezbyt zazwyczaj udanymi. Poza tym staję raczej na straży zdania, że jednoczesna praca nad muzyką i obrazem nie służy jednemu i drugiemu i
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 5: Angelo Badalamenti - Twin Peaks...
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 4: Burial - Forgive (2006)

Tak mi się jakoś przypomniało, że lepszej muzyki do zamartwiania się i roztkliwiania w deszczowy, październikowy wieczór to nikt nie nagrał i chyba nie nagra (wiadomo, że "Careless Whisper" poza jakąkolwiek konkurencją). A najśmieszniejsze jest to, że za każdym razem łapię się na ten prostacki wręcz patent z samplowanym wokalem.

PS1. Burialu jeden, weź przestań nagrywać daremne single, skup się i nagraj kilka utworów, acz porządnych, nawet jeśli miałoby to zająć ci
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 4: Burial - Forgive (2006)

Tak ...
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 3: Alva Noto - Xerrox Phaser Acat 1 (2009)

Mocne eksplorowanie nowości płytowych ma jedną zasadniczą wadę: często brakuje mi czasu, żeby powrócić do świetnych płyt, które słuchałem ostatni raz parę lat temu. Byłoby ciekawie je skonfrontować z aktualnym, wzbogaconym poglądem na muzykę.
Jednym z takich wydawnictw jest na pewno dla mnie Xerrox vol.2 nagrany przez Carstena Nicolaia pod pseudonimem Alva Noto. Płyta ta powróciła do mnie kompletnym przypadkiem, w postaci prezentowanego tutaj Phaser Acat 1. Stanowi też niejako synonim tego, czego szukam w ambiencie. Zaczyna się potężnym noise'em, który momentalnie się kończy, zostaje uspokojony po czym przechodzi w drone'owy ambient poprzelatany glitchem. Ładunek emocjonalny, jaki niesie ze sobą ten utwór, jest na poziomie Heckera czy Basinskiego. Wydawać by się mogło, że Nicolai, który bł znany raczej z chłodnych, nieprzystępnych eksperymentów z glitchem i microsoundem nie jest w stanie dorównać tuzom gatunku. Ale muzyka po raz kolejny pokazała swoje dobre oblicze i zaskoczyła wszystkich.
Nic piękniejszego dzisiaj nie usłyszycie.

#
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 3: Alva Noto - Xerrox Phaser Acat ...
  • Odpowiedz
Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 2: Tommy Four Seven - G (2011)

Jestem (a przynajmniej staram się być) człowiekiem twardo stąpającym po ziemi, ale od czasu o czasu lubi sobie pogdybać. Cofnąć się do przeszłości i postawić sobie głupie pytanie, co by było gdyby.
W ostatni piątek we Wrocławiu grał Tommy Four Seven. Postać znana i szanowana w środowisku techno i chyba jeden z prekursorów odrodzenia się industrialnego techno w ostatnich latach. Dla mnie to było dość szczególne wydarzenie - to właśnie dzięki Tommy'emu na poważnie zacząłem się interesować tym gatunkiem. A później to już w sumie poleciało... ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Wracając do pytania z pierwszego akapitu, mógłbym sparafrazować je w następujący sposób: Co by było gdyby
user48736353001 - Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 2: Tommy Four Seven - G (2011)

...
  • Odpowiedz
Muszę przyznać, że niezmiernie imponuje mi działalność muzyczna na wykopie użytkownika @KurtGodel (mam nadzieję, że wybaczy zawołanie, a i dla niego i dla reszty ten post nie będzie próbą wyłudzenia łatwych plusów ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Szerokie horyzonty muzyczne (i, chyba, nie tylko), talent do opakowywania pojedynczych utworów w kapitalne historie, nieprzeciętny warsztat językowy sprawiają, że zaliczam Kurta do jednego z dwóch głównych źródeł moich inspiracji w moim (to chyba za dużo powiedziane) pisaniu o muzyce.

Jak co poniektórzy wiedzą i śledzą (za co serdecznie dziękuję) staram się podsumowywać muzycznie rok 2017 w tagu # ryszarddzejms2017. Trafiając na parę ostatnich Kurta pomyślałem sobie, że spróbuję popełnić kilka wpisów w podobnym stylu, z tym, że chcę w nich cofnąć się trochę do przeszłości, stworzyć coś na kształt pamiętnika muzycznego, a i rozpisać się nieco bardziej niż zazwyczaj. To tak w ramach samorozwoju, co prawda nie sądzę, że będzie dało się to czytać, ale spróbować warto ( ͡° ͜ʖ ͡°) Jeżeli komuś taki układ odpowiada to zapraszam do obserwowania mojego drugiego tagu #pamietnikiryszardadzejmsa

Pamiętniki Ryszarda Dżejmsa vol. 1: Faust
user48736353001 - Muszę przyznać, że niezmiernie imponuje mi działalność muzyczna na ...
  • Odpowiedz