Wpis z mikrobloga

Głupia, tragicznie głupia historia. Sam przed sobą dopiero niedawno zacząłem się przyznawać i dopuszczać do siebie to, co zrobiłem. Wszystko zaczęło się od durnej fazy na higienę. Przeglądając wieczorem internet, natknąłem się na kłotnie dotyczącą podcierania tyłka. Byli zwolennicy metody klasycznej, inni uważali, że czysto między pośladkami będzie tylko wtedy, kiedy przetrzemy pierścień wilgotną chusteczką. Sprawdziłem jakie choroby można złapać od niedotartego tyłka i się przeraźiłem. Świąd, grzybica, zapalenie odbytu... Wilgotne chusteczki mnie przekonały, ale był jeden koleś, który pisał, że przez takie chusteczki, regularnie zatykał mu się kibel. Juz myślałem, że jestem skazany na zapalenie odbytu, kiedy na końcu dyskusji pojawił się on.
Jezus Chrystus sanitariatu, alfa i omega higieny odbytu, kustosz pradawnych i jedynych właściwych technik wypróżniania. Gość miał nick woloooB i był niesamowity, nie jestem w stanie w tej chwili powtórzyć jego słów, ale zamknął mordę niemal wszystkim cwaniaczkom.

woloooB pokazał nam toalete turecką i wytłumaczył dlaczego sranie na kucaka lepiej opróżnia naszą odbytnice. Opowiadał o podmywaniu i o jego sposobach. Kilku frajerów zwyzywało go od szmatogłowego, kozojebcy itp. Mówli, że sranie na klasycznym klozecie jego bradziej polskie, że kibel z pułeczką to polski pomysł i każdy prawdziwy polak powinien taki mieć. woloooB był bardzo inteligenty i poprowadził dyskusje w taki sposób, że ostatecznie Ci najbardziej zacietrzewieniu pośrednio oświadczyli, że bycie polakiem to też chodzenie z niedotartym tyłkiem.

Wtedy posypała się lawina komentarzy typu "zaorał", "w punkt" itp. i woloooB, nasz mesjasz, wylogował się, by nigdy nie wrócić, co oczywiście tylko upewniło pewną wąską, bardzo dziwną, grupkę użytkowników, że woloooB naprawdę jest mesjaszem. Cała sytuacja miała miała miejsce w nocy, rankiem wszyskie te #!$%@? dzieciaki, kazały rodzicom zmieniać kible na tureckie, niektóre wykleiły toalety zdjęciami z ukazanymi na nich ciężkimi przypadkami zapalenia odbytnicy itp., kilka naprawdę #!$%@? dzieciaków (tych co na serio wierzyli w sanitarnego mesjasza) groziło samobójstwem, jeśli rodzice nie przebudują toalety. Kilka kibli się w polsce zmieniło. Niestety, mój nie.

Prosiłem, groziłem, ryczałem, błagałem, przedstawiałem dokumentacje medyczną. Wszystko na nic. W nocy, srając na kucaka w deszczu, płakałem zasmarkany i wyrzekłem się rodziny. Obudziłem się przeziębiony i wymyśliłem, że nie będe już srał na dworze, bo w końcu któs mnie zobaczy, no i nie uśmiecha mi się ganiać na dwór w deszczu. Od tego momentu, zawsze po kupie, siadałem na skraju wanny i podmywałem się prysznicem. Było to całkiem przyjemne. Ustawiałem taką lekko ciepłą wodę i dokładnie się myłem. Po kilku dniach doszedłem do wniosku, że to możę nie wystarczać, bo przecież coś może zostać w środku. Zmieniłem technikę. Teraz, najpierw kilka razy kolistym ruchem okrążałem pierścień kciuciem, a potem powolutku, wślizgiwał się tam palec wskazujący. Z początku dochodziłem tylko na wysokość paznokcia, trochę poruszałem i wyciągałem palec zawstydzony, tłumacząc sobie, że to wszystko tylko dla zdrowia i higieny, i że nie czerpie z tego żadnej przyjemności. Potem jednak wkładałem już palec do połowy.

Po miesiącu zaczęł się etap eksperymentów. Najpierw zacząłem mydlić palec, później dołożyłem drugi. Przełomowy dla tej histori jest dzień, kiedy kucając na skraju wanny (to był etap na którym już kucałem, żeby mieć lepsze rozwarcie) zauważyłem, że mydło, trochę już zużyte, ma obwód mniej więcej taki, jak moje dwa palce. Wierzcie lub nie, uznałem za dobry pomysł wsadzenie sobie mydła w tyłek. "Po co mydlić palce jak można wsadzić całe mydło". Wsadziłem to mydło i bawiłem się nim w środku, musiałem bardzo uważać żeby się nie wyślizgnęło. Asekurowałem mydło ręką, a zaciskając odbyt regulowałem poziom zanużenia, było to całkiem przyjemne.

Po tygdoniu czucie i siła mięśni odbytu weszły na nowy poziom. Doszedłem do takiej wprawy, że potrafiłem przeciąć w pół, stare rozmokłe mydło o średnicy centymetra. Przez cały okres, moich zabaw i treningów moja rodzina korzystała z tego samego mydła, co ja. Wszystko powyżej, jest już wystarczającym powodem do wstydu, nie? To nie koniec historii.
Wymyśliłem nową zabawę. Kupidynki, bo kupa i strzały kupidyna. Strzelałem mydłem z tyłka do celu. Stałem jak zwykle w wytrenowanej pozycji, czyli na skraju wanny (stopy miałem już chwytne jak szympans) i wystrzeliwałem z odbytu mydło. Sporo było przy tym śmiechu, bo czasem, gdy mydło było już mocno rozmoknięte, a siła wystrzału odpowienia, mydło przyklejało się do ściany! To było moje najwieksze osiądnięcie. Uznałem, że nigdy wcześniej nie dokonałem w życiu niczego bardziej znaczącego. Bo, umówmy się, kto tak potrafi?

Chciałem rozwijać swój talent. Potrafiłem już trafić z metra w kubek na szczoteczki do zębów. Chciałem czegoś więcej. Były święta wielkanocne, a moi rodzice pojechali po babcie. Zostałem sam w domu, uznałem to za dobry moment, by wreszcie wyjść z łazienki i spróbować czegoś trudniejszego. Jak tylko rodzice wyszli z domu, ściągnąłem spodnie, spiąłem i rozluźniłem odbyt, i ruszyłem do pokoju po zakupione wcześniej mydła. Wziąłem ze sobą dwadzieścia sztuk, wszystkie kupione na tę okazje. Poszedłem na piętro, do pokoju rodziców. Rodzice mieli pokój z balkonem wychodzącym na ogród. Rozejrzałem się, nie widziałem sąsiadów, ale nie zadałem sobie trudu, żeby sprawdzić czy samochody są przed domami. Dla lepszej przyczepnośći ściągnąłem skarpety i wskoczyłem na balustrade z mydłem w dłoni. Celowałem w krasnala ogrodowego, nie było to łatwe. Miałem przedostatnie mydło i byłem bardzo zdeterminowany, żeby trafić wreszcie tego krasnala, do którego zacząłem już pokrzykiwać.

Obiecałem sobie, że ten strzał będzie decydujący. Skoncentrowałem się, zamknąłem oczy, i niczym rycerz jedi, zdałem się na moc. Wystrzeliłem. Trafiłem spacerująca przy pomocy balkonika babcie. Rodzice musieli już wrócić. Tak wystraszył mnie jej krzyk i jej tam obecność, że straciłem równowagę i spadłem z balkonu. Kiedy odzyskałem przytomność, leżałem ułożony w pozycji bezpiecznej wśród kostek mydła i stojących nade mną zapłakanych rodziców.

Teraz mamy w domu turecką toaletę, a ja dostałem skuter i nowy komputer. Babci na szczęście nic się nie stało.

#pasta
  • 4
  • Odpowiedz
@Dwagrosze Z godzinę dzisiaj szukałem tej pasty. Dzięki!
Zaczeło się od tego gdy nauczyciel pokazał na wykładzie RTG pacjenta z żarówką OSRAM (60W) w dupie. chciałem podesłać ziomeczkom paste, ale nie szło jej znaleźć, aż do teraz. Święty Graal internetów na dzień dzisiejszy.
  • Odpowiedz