Wpis z mikrobloga

Od kiedy nie jeżdżę po alkoholu. Można powiedzieć głupia ma szczęście, a pijana jeszcze większe. To było jakieś 7-8 lat temu. Akcja dzieje się w Sosnowcu, do koleżanki, którą chciałam odwiedzić miałam 6 kilometów wsiadam więc na rower i jazda. Zajechałam, (osiedle Środula), ale kumpela wpadła na genialny pomysł, żeby napić się piwa bo gorąco. Kupiłyśmy jedno na spółę, poszłyśmy na ławkę (oczywiście siedziałyśmy na oparciu).

Motyw 1. Biorę ostatniego łyka - sruu - pojawia się policjant ze strażnikiem miejskim - wiadomo do nas.
- Panie tu tak piją sobie (oczywiście zlazłyśmy i usiadły normalnie).
- Tak, bo gorąco, tam co prawda knajpa jest, ale same menele są, niebezpiecznie...
- Dokumenciki proszę - spisali nas i... poszli sobie. Może to nasz urok osobisty, a może mieli dobry dzień, nie dostałam mandatu za picie w miejscu publicznym.

Motyw 2. Idziemy (prowadziłam rower) do innej kumpeli kawałek dalej. Tam wiadomo kolejne piwko, a nawet winko jakieś domowe, zrobiło się ciemno, czas do domu.
- Siedź Anka, rano pojedziesz,
- Nnnnieee, ddddaamm ssspopie raddęee, o! Tu jest rower, użyję go, by pojechać do domu mego! Tsss! - Co prawda były protesty, ale się uparłam, no i zaczęło się w miarę dobrze. Jechało się całkiem miękko tyle, że droga mi się popierdzieliła. I zamiast jechać chodnikiem wybrałam ulicę.

Motyw 3. Niemal tragiczny, wyjechałam na zjazd z mostu ale trochę mną rzucało, w pewny momencie otarłam się kierownicą o barierkę... iiiiii... kierownica odwróciła się o 180 stopni prawie, nie przewróciłam się, dalej jechałam, tyle, że ściągało mnie na prawo... Opanowanie tego (hamulce w innych miejscach, działają odwrotnie) chwilę mi zajęło. Zatrzymałam się, ochłonęłam i perwszym odruchem był powrót na chodnik, przecież tu mnie coś rozjedzie.

Motyw 4 Jadę ulicą, bez świateł (same odblaski a po prawej suka sobie stoi), a ja jak gdyby nigdy nic i macham ręką sygnalizując skręt i wjechałam na osiedle, usiadłam na ławce i szukam telefonu w plecaku. Nie no nie dam rady dalej jechać, ręką trochę obdarta, wezwę taryfę, jakoś ten rower mi zpakują albo co... Uj wielki jak szelki, telefon rozładowany. Zapaliłam fajka, zresztą ostatniego... No nic laska, dasz radę, to parę kilometrów, przetrzeźwiałaś trochę, pojedziesz zadupiami lekko, nie zgarnie cie policja...

Motyw 5 Pojechałam zadupiami lekko tzn na dole droga z chodnikiem nawet a ja na wzgórzu ścieżkami wydeptanymi, mądre to było niesamowicie. Ale dałam radę, dojechałam do torów tramwajowych przy rondzie sieleckim, przejechałam ulicę, wjeżdżam na tory i mój umysł po prawej stronie przejścia zarejestrował kolejny stojący sobie jak gdyby nigdy nic radiowóz, wprost przed przejściem... Dokonałam błyskawicznego abordarzu z rowera i przejście pokonałam prowadząc go i modląc się, żeby się nie #!$%@?ć...
Nic. nie ruszyli za mną, zresztą mogłabym im tam pitnąć w uluczki, ale nawet o tym wtedy nie pomyślałam. Zjechałam z górki dojechałam do centrum... i NIC, kompletnie nic nie pamiętam jak wróciłam z centrum do domu. Jaką drogą, ulicą, chodnikiem... NIC.

Od tamtej pory nie jeżdżę po alkoholu, choćby nie wiem co. Mogli mnie zgarnąć 3x, mogłam się zabić ze 2, a kto wie może i 3 razy... Przestrzegam też innych.

To nie jest pasta. To #przygodyxandry a tu orientacyjna trasa jaką przebyłam. https://www.google.pl/maps/dir/50.2917325,19.099136/50.2948639,19.1791677/@50.2867001,19.1469859,18.08z/data=!4m2!4m1!3e1

Motyw 3 jest 2x

#rower #pijzwykopem #takaprawda
xandra - Od kiedy nie jeżdżę po alkoholu. Można powiedzieć głupia ma szczęście, a pij...

źródło: comment_aIw7efuJAEib51KYP74mhbuuZAMxAeT0.jpg

Pobierz
  • 22
@xandra jeżdżenie po alkoholu to patologia. Raz kolega nas odwozil i nie przyznał się że pił duzo dzień wcześniej rano a nie bylo widać po nim. Efekt? Jedna miliardowa szczęścia że wpadliśmy do rowu na dachu, a nie czołowalismy z samochodem z na przeciwka, czy drzewem przy drodze. Było #!$%@? za blisko. Potem ja do szpitala, różowy i kolega zostali zeznawać, jemu odebrano prawko, sprawa sądowa.. A mogło skończyć się o wiele
@xandra: też jeździłem za gówniarza rowerem na bani często, w zasadzie po mojej mieścinie dalej jak 500m to zawsze rowerem, na imprezki lokalne rowerem, nie raz z piwem otwartym w ręku drugie w koszyczku na bidon Raz mnie dziabnęła policja jak jechałem o 2 w nocy bez świateł ulicą, wydmuchałem 1,5 promila, mogli mi prawko zabrać bo już miałem ale dali tylko mandat za brak świateł i kazali z buta iść
@xandra: Jechałem kiedyś z Józefowa na Pogoń przez Północną po posiadówie u kumpla. Musiałem lawirować wokół dziur w jezdni, których jeszcze parę godzin wcześniej nie było(na drugi dzień zniknęły przebiegłe cholerstwa!). Akurat jak przejeżdżałem obok osiedla to wyjechał radiowóz i miałem baaardzo stresogenną "eskortę" do samego przejazdu kolejowego przy Chemicznej. Miałem duuuużego farta, ale neva' again! :D