Wpis z mikrobloga

Kilka dni temu przyjąłem do naprawy notebooka wraz z boxem do diagnostyki elektroniki samochodowej.
Jakiś elektryk samochodowy wymieniał uszkodzone gniazdo USB w boxie. Wielkie gniazdo typu drukarkowego lutowane na płytę, które można wlutować nawet starą rosyjską kolbą z grotem o szerokości centymetra.
Po wymianie box nadal nie działał.

Jak go dzisiaj rozkręciłem, to trochę się zdziwiłem. Gniazdo mimo pięknie zrobionych przez producenta otworów ustalających było przylutowane tak, że jeszcze przed rozkręceniem urządzenia wiedziałem, że wymieniał je jakiś neptyk, który nie potrafi lutować i dodatkowo ma zeza.

Jeden z pinów zasilających w ogóle nie był przylutowany (co stwierdziłem po pomiarach i spojrzeniu przez lupę. Oczywiście po zeskrobaniu tony kalafonii, której nie zmył "naprawiacz partacz".

Wylutowałem je, wlutowałem poprawnie w taki sposób, że nikt się nie skapnie, że było wymieniane.
Gość jest elektrykiem w jednym z większych wrocławskich serwisów samochodów popularnej marki.

Ok, teraz czas na laptopa.
Klient twierdzi, że po awarii dysku system instalował mu informatyk.

Odpalam i po raz kolejny przekonuję się, że część informatyków nie ma pojęcia o instalacji samego systemu, ustawieniach oraz faktu, że jeśli w menadżerze urządzeń nie widać problemów sprzętowych, to wcale nie znaczy, że jest ok.

Po czym to poznałem? A no po jajowatym przycisku menu na pasku zadań oraz nieostrej grafice.

Nie poinstalowane nic prócz tego co instaluje się razem z systemem.
Jedyna przeglądarka, to stara wersja IE, zero antywirusa, win rara czy podstawowych kodeków.

Nie lubię robić na #!$%@? i strasznie drażnią mnie osoby, które oddają klientowi sprzęt już na początku stwarzający problemy. Staram się poinstalować wszystko, co jest potrzebne do komfortowej pracy (biorąc pod uwagę komu robię i do czego ma służyć dany komputer), jak trzeba, to wyczyszczę zarośnięty kotem radiator oraz umyję laptopa oraz matrycę.

Nie czyszczę sprzętów, które zostały mi dostarczone mocno usyfione - niech syfiarze dalej pracują czy bawią się w gnoju z pokaźną hodowlą bakterii na klawiaturze próbując dojrzeć coś na zaciapanym napojami wypitymi w ciągu ostatniego roku ekranie.
Często w takich przypadkach doliczam do ceny jakąś kwotę za czyszczenie (przygotowanie sprzętu do serwisu w celu niezasyfienia pracowni).
Wszak do lekarza chodzi się czystym, a nie śmierdzącym i na przykład takiemu dentyście oszczędza się wydłubywania śmierdzących resztek śniadania z japy.

Ściągam stare wędrujące po kadłubku naklejki, które moim zdaniem powinny być ściągane zaraz po zakupie sprzętów, bo są szpecącą reklamą producenta sprzętu oraz podzespołów.

Dobra, wygadałem się i już mi lepiej. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A jak Wy serwisujecie sprzęt komputerowy i ogólnie elektronikę typu RTV?

Pobierz StaryWedrowiec - Kilka dni temu przyjąłem do naprawy notebooka wraz z boxem do diagno...
źródło: comment_X6ektugkVSU7C65U7kTahjDzEaudWhE3.jpg
  • 17
@strikingsurface: Są klienci i są klienci, którzy są twoimi znajomymi.

To tym ostatnim tłukę zawsze, że nie pracuję w rynsztoku i mają dostarczyć mi choć w miarę czysty sprzęt. Po kolejnym już razie też byś olał czyszczenie bagna.

Robisz im taniej, to powinni choć trochę się postarać. Jakoś ich trzeba nauczyć.
@StaryWedrowiec: jeszcze za czasów swej kariery w serwisie RTV (dawne czasy, magnetowidy VHS naprawiałem) miałem na stole wideo, w którym właściciel "co się zna" samodzielnie wymieniał procesor. A przynajmniej usiłował go wylutować. Nie mam pojęcia, po co i dlaczego. Nie mam pojęcia też, czym on usiłował ten procesor wylutować, ale obstawiałbym właśnie 200W kolbę do rynien. Ewentualnie grzany w kuchni węglowej pogrzebacz.
@strikingsurface: Nie mówię o oddawaniu sprzętu idealnie czystego, ale na przykład takiego laptopa, którego ktoś odwrócił w celu wysypania resztek żarcia spod klawiszy oraz przetarł wilgotną ścierką.

Pozostałe zanieczyszczenia usuwam ja.

Miewałem przypadki telewizorów, z których przy każdym ruchu czy powiewie powietrza spadał kurz... Milimetrowa warstwa kurzu.
@StaryWedrowiec:
Ostatnio robiłem wujkowi laptopa kuzynki, który teraz śmiga na linuxie. Jest ok, jak na taki sprzęt.
Wymyłem ipa kadłubek, matrycę płynem do szyb i wyczyściłem wiatrak z nadmiaru kurzu, a tak poza tym nic nie tykałem.
Podziała pewnie jeszcze z 3 lata i może kupi nowy, bo dysk mu siada.
Miewałem przypadki telewizorów, z których przy każdym ruchu czy powiewie powietrza spadał kurz.

Milimetrowa warstwa kurzu, którego nie było tyle tylko na matrycy i w miejscach, za które łapali niosący je klienci, którzy chyba nie mieli w domu grama wody i szmaty czy papieru.... Albo mózgu.
@StaryWedrowiec: Jak już widziałem wyżej są klienci i są znajomi...
Klient przychodzi, mówi co jest na rzeczy, płaci, wymaga, dostaje..

Znajomy przychodzi i żebra o zrobienie czegoś..
Jemu za pierwszym razem zrobię w porządku ale!!! Jak zaczyna ściągać mi sprzęty swoich znajomych żebym robił je za darmo to wołam "co łaska" albo robię na #!$%@? totalny bo zaraz chmara pasożytów mi się zbierze co sprzęty znajomych będą mi podnosili i sami
@leon0xxx: No ja robiłem znajomym za przysłowiowe (i nie tylko przysłowiowe) piwo wiele lat. Specjalistyczne usługi również w kwestii elektroniki samochodowej.

Naiwny byłem i liczyłem na to, że na przykład taki budowlaniec wstawi mi w mieszkaniu nowe drzwi, w sensie samego wykonania zakupionych przeze mnie.

I co? I wszystkie drzwi w domu wstawiałem sam. Tyle kasy "traciłem", że liczyłem się z każdym groszem.
Dobiegam do czterdziestki, mam zajebiste zaplecze do zarabiania
@StaryWedrowiec: nie wyobrażam sobie, aby ktoś mi instalował coś prócz systemu. Komputer chcę sobie dostosować pod siebie. Strasznie mnie irytuje jak w systemie są jakiekolwiek syfy w stylu antywirusy czy... winrar. Na #!$%@? komu winrar? Na co komu "kodeki"? To wszystko pożera zasoby, a swoją drogą jest oddzielnym softwarem, za który trzeba zapłacić (rar). To użytkownik ewentualnie powinien dostarczyć listę czego potrzebuje, a nie serwisant za niego podejmować decyzję jak jakiś
nie wyobrażam sobie, aby ktoś mi instalował coś prócz systemu


@kamillus: Tak, bo wszyscy znają się na komputerach tak, jak ty. Masz w sobie choć trochę empatii? Chyba nie. "Ja się znam, to i inni muszą ogarniać."

Dziwne, bo 90% osób, które oddają komputery na serwis softwarowy, bo komp chodzi jak Pentium 3, albo gierka na facebooku nie chce się uruchomić nie umieją nawet rozszerzenia do chrome dodać, nie mówiąc o
@StaryWedrowiec:

Masz w sobie choć trochę empatii?

nie, ale co to ma do rzeczy?

Nie wiem skąd się urwałeś, ale z pewnością nigdy nie prowadziłeś serwisu komputerowego.

Prowadziłem w zakresie swojej firmy kilka lat temu gdy w małej mieścinie z programowania to się wyżyć nie dało.

Rozumiem też, że po zainstalowaniu na przykład ciotce czystego windowsa wyłączasz telefon i nie włączasz do czasu, aż ciotka nie odwiedzi profesjonalisty, który jej ogarnie
@kamillus: a ja jestem w stanie zrozumieć @StaryWedrowiec

Bardzo duża grupa ludzi nie ogarnia podstaw obsługi komputera i czasami lepiej dorzucić coś od siebie (najpotrzebniejsze programy) żeby potem uniknąć telefonów z zapytaniem "dlaczego mi to nie działa, a przed reinstalacją Windowsa przecież działało".

@StaryWedrowiec na boga, nie zdejmuj naklejek. Osobiście byłbym bardzo niezadowolony gdybyś usunął mi naklejki. Przede wszystkim dlatego, że po zdjęciu widać różnicę w odcieniu obudowy i miejsca gdzie
@BrudnyPedro: Zdejmowanie naklejek z reguły konsultuję z właścicielami sprzętów.

Jeśli laptop jest stosunkowo świeży, to żadne ślady nie zostają, a naklejki pozostawione na długo zaczynają się "ślizgać", a wokół nich jest zasyfiona klejąca obwódka, która i źle wygląda i sprawia niemiłe wrażenie po położeniu dłoni.

Moim zdaniem czym szybciej ściągnięte naklejki, tym mniejsza szansa na odbarwienie w ich miejscach. Odbarwienia z czasem zanikają, ale i tak są na tyle mało widoczne