Wpis z mikrobloga

#bezcukruchallenge #dieta

tl;dr po każdym akapicie

Postanowiłam wykorzystać zwiększoną motywację, ilość czasu i możliwość skupienia na sobie przekuć w same super sprawy.
Będę traktowała mirko jako miejsce na spowiedź i przetrzymanie zapisków na temat przemiany, którą chcę osiągnąć. Taki upośledzony blog/pamiętnik XD Wy traktujcie ją sobie jak chcecie - miejsce do bluzgów, informacji, ploteczek, kibicowania, ignorowania itp. Jestem laikiem, więc proszę się nie sugerować moimi poczynaniami, a jeśli uważasz, że robię coś źle - bardzo chętnie przyjmę krytykę. Ciągle się uczę.


Trochę o mojej diecie dotychczas - za młodu tłusto i słodko - jak to na Śląsku. Jak zaczęłam zarabiać - zjadałam po dobrych kilka 3-BITów dziennie. Uzależniłam się od czekolady - zjedzenie jednej to norma, po dwóch czułam zadowolenie. Na studiach - śmieci (z braku czasu, umiejętności, hajsu i motywacji) - McDonalds, kebaby i inne. Najzdrowsze były chyba warzywa na patelnie z biedronki XD Później byłam z niebieskim, który lubił gotować i nie jadł mięsa. Moja dieta się polepszyła. Aż ponad 2 lata temu sama przestałam jeść mięso, zaczęłam rozumieć etykiety, przestałam pić soki i słodkie napoje i zaczęłam rozumieć kuchnię. Ciągle jednak się obżerałam słodyczami.
Doszło do sytuacji, w której bez zjedzenia słodyczy trzęsły mi się ręce (albo zaczęły trząść jak miałam je niedługo zjeść) i miałam odloty (sytuacje bliskie omdlenia, wymiotów i innych). Z drugiej strony jeśli się nie opanowałam również czułam się niedobrze.


Waga i wygląd u mnie jednak całkiem dobrze - ciało i cera prawie idealne - jedyny mankament to wahania w 'wielkości brzucha' i dawniej wręcz wklęsłe pośladki (mam bardzo szerokie biodra i dużo trzeba zrobić, aby je wypełnić), ale i tak w miarę obiektywnie 8-9/10. Wszystko zawdzięczam miłości do chodzenia i sportu. Pierwsza zaczęła się z #cebula - na studia zarabiałam na Jersey i wolałam oszczędzić 50GBP miesięcznie, chodząc 8 km w jedną stronę do pracy. Co prawda czasem siedziałam w pracy po 14h, więc później było ciężko, ale powrót plażą o 2 w nocy w sumie relaksował. Wrzucam zdjęcie na zachętę i przypomnienie sobie dobrych czasów. Druga miłość zaczęła się od trenowania siatkówki - od tej pory dbam o aktywność fizyczną i mocno mnie do niej ciągnie.


Suche fakty:
wzrost: 176 cm
waga: ~60kg - z łatwymi wahaniami o 3kg w górę i w dół, choć zdarzyły się odchyły o nawet 7kg w dół podczas mocnej depresji

W kwietniu robiłam sobie zdjęcia i obwody, ale dodam je w następnym wpisie i porównam z obecnymi.

Obecnie od dwóch miesięcy chodzę regularnie na siłownię. Jestem zdziwiona jak szybko widać efekty. Szczególnie w pośladkach (z 2/10 'bo były' do jakoś 5,5/10 - przeciętne, zaczynające zwracać uwagę) i bicepsach/ramionach (czuję nawet różnicę przy drapaniu się po karku).


Dziś jest mój czwarty dzień #bezslodyczychallenge - niby niedużo, ale dla mnie to prawdziwy sukces.

Szybki skrót:
Dzień 1: jako, że w dwa poprzednie dni najadłam się słodyczy, że było mi niedobrze, tego dnia nie miałam na nie ochoty. Na przekąski stosowałam orzechy (duuużo orzechów - 200g nerkowca) i owoce.
Dzień 2: zaczęłam mieć ochotę na słodycze, ale skupiłam moją uwagę na poszukiwaniu innych przekąsek. Ciężko, bo pracuję w restauracji, obok lodówki z ciastami (,) Znów pochłaniałam orzechy - tym razem nerkowca, migdały i dodałam do tego żurawinę. Czuję, że za dużo orzechów - co chwilę muszę lecieć do kibelka, dużo gazów i bardzo chce mi się pić. Czuję jakby wysuszenie organizmu.
Dzień 3 Jest ciężko. Udaje się wyjść ze sklepu bez słodyczy. Przy kasie prawie chce mi się płakać. Znów zajadałam się orzechami, ale już w rozsądnej ilości (150g). Na dodatek zrobiłam sobie naleśniki z serem mascarpone i trzymam w lodówce na gorsze chwile. W pracy czułam się okropnie słabo - bolała mnie głowa, wkurzały wszystkie dźwięki (lodówka, ekspres do kawy), czułam potworny głód - musiałam posilić się kawą. Nie potrafię wypić kawy bez cukru - tym razem dodałam słodzik. Nigdy wcześniej nie stosowałam słodzika. Kawa smakowała dobrze, ale po dzisiejszej lekturze na temat słodzików - to był pierwszy i ostatni raz. Muszę wymyślić coś nowego.
Dziś: do tej pory znów polegałam na orzechach. Nie mam już takiej potrzeby na słodycze jak wczoraj. Spędziłam ok 3h czytając na tematy różnych składników, cukrów, diet i opinii - czuję się dużo pewniej. Jednak wiedza potrafi duuużo zmienić.


Będę wrzucała postępy, ciekawostki, które zmieniły moje spojrzenie na dietę pod tagiem #factoryofdiet dla uporządkowania. Pozostałe wpisy już nie będą raczej takie długie.

za około tydzień chcę wprowadzić dodatkowe ograniczenia - aż dojdę do momentu, kiedy spożycie cukru będzie znikome. Chcę przejść przez detox, wygrać walkę z nałogiem, zobaczyć jak to jest bez cukru i zadbać o swoje zdrowie. Eksperyment będę prowadzić przynajmniej do 15.01.2017 - to będzie dzień, w którym porzucę pracę w #uk i wyruszę w podróż z plecakiem, o której marzę i którą planuję już dobrych kilka lat. Jeśli będzie okej - przedłużę eksperyment.


15.01 pokażę zmiany, które zaszły w # pokazforme i mam nadzieję być z siebie zadowolona :)
factoryoffaith_ - #bezcukruchallenge #dieta 

tl;dr po każdym akapicie

Postanowi...

źródło: comment_RpL5xP9JPQQsNjVdBIwndJRWBOT05fLU.jpg

Pobierz
  • 7