Wpis z mikrobloga

  • 259
@Szewa jak nie chcesz mieć WFu to sobie idź na zaoczne. I WF jest zajebisty, nikomu trochę ruchu jeszcze nie zaszkodziło, a wręcz przeciwnie xd
  • Odpowiedz
@Karbon315: @imarid: i placic tysiace tylko po to aby nie miec wf. No logiczne.
W tym wieku kazdy sam juz sobie cos ogarnia/robi/trenuje. Jak ktos nie chce trenowac to jego sprawa. Na studia ide sie ksztalcic , nie trzeba, aby jakis spasiony wuefista mowil mi, ze mam robic fikolki czy przysiady.
  • Odpowiedz
@Karbon315: już na szczeście studia skończyłam, ale jako osoba dojeżdżająca to #!$%@? szło dostać. Wfy zawsze o 19:30 (o 20:15 ostatni bus), na dodatek "granie w siate" albo w badmintona. Zajebisty ruch, aktywność itp.
  • Odpowiedz
@Karbon315: bo masz ponad 20 lat (jeśli zaczynasz studia później to masz około 25 lat) i każą Ci chodzić na wf gdzie się biega po hali, gra w siatkę, kosza, rozciąganko na zaliczene. i czujesz jakbyś był w podbazie i krzyczysz 'ej mati podaj tu'. W tym wieku ludzie są już raczej dorośli i powinni sami decydować o tym czy chcą uprawiać jakiś sport czy kisić ogóra przed kompem. Jak ktoś
  • Odpowiedz
@consummatumest: @Szewa: ja zajebiście lubiłem. Mogłeś iść na 2h w tygodniu na basen, siłownię albo 2h grać w siatę czy w ręczną, albo po prostu siedzieć na trybunie i miałeś zaliczone. Dziewczyny jakoś problemu nie miały...w "te" dni po prostu siedziały i sobie gadały. Warunki były spoko. Całe życie mi wmawiają, że uczyłem się, studiowałem i pracuję w gównianym mieście, a jak czytam niektóre wpisy to się cieszę z tej
  • Odpowiedz
@Szewa: @consummatumest:
A ja się zupełnie nie zgodzę. Bardzo miło wspominam mój w-f na uczelni.
Przede wszystkim instruktorzy byli sensowni. Jak poszedłem na siłownię to wyjaśniali jakie partie mięśni ćwiczymy, jaka jest poprawna technika, jakie są typy treningów, itp. Oczywiście jeśli nie chciało się tego wiedzieć - moża było ćwiczyć i olać tę część zajęć.
Zajęcia z tenisa ziemnego prowadził certyfikowany trener. Można było albo wziąć sobie rakiety, piłki i
  • Odpowiedz
@Szewa: A ja tam dzięki wfowi odkryłem perfekcyjny sport dla siebie, który trenuję do dzisiaj regularnie I z opasłego chłopczyka stałem się wysportowanym facetem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@consummatumest: Współczuję uczelni w takim razie. Na wiele rzeczy mogłem narzekać na swoim uniwerku, ale przynajmniej WF można było zaliczyć na 15 różnych sposobów, byli tacy co chodzili na jakieś ogólne zajęcia jak opisujesz, ale byli też tacy co zaliczali przez uczestnictwo w klubie strzeleckim. Ja zapisałem się do grupy kolarstwa górskiego. Spotykaliśmy się w soboty, tak z 5-6 razy w semestrze na 20-30km przejażdżki w terenie, do tego jeden 3
  • Odpowiedz
@zielonymariuszek: @orjannilsen1: @venomik: @ekki: uj here. miałam dwa semetry wfu na ujocie i nie, nie wspominam tego dobrze. nieważne czy zwijałam się z bólu - musiałam biegać. za drugim razem już się udało mi wkręcić w coś lżejszego, ale miałam skierowanie od lekarza (nie, nie zapłaciłam. miałam powód) ale wf ogólny na sali był dramatem. czułam się jak w gimnazjum. prowadzący nie uznawał siedzenia na ławce i nie
  • Odpowiedz