Wpis z mikrobloga

Druga połowa siódmej dekady I wieku n.e. była naznaczona niestabilnością w cały Cesarstwie Rzymskim. Pogłębiające się problemy Nerona sprawiły, że cesarz ten popełnił samobójstwo na wieść o buncie w 68 roku. Doszło wówczas do serii uzurpacji, zakończonych objęciem władzy przez Wespazjana. Dla Judei i jej mieszkańców był to tragiczny okres. Rzeczony Wespazjan był bowiem wodzem rzymskiej armii, wysłanej do Syropalestyny w celu stłumienia powstania żydowskiego.

Kumulowane przez lata napięcia i konflikty wybuchły z mocą w 66 roku, znajdując ujście w czymś co historiografia nazywa Wielką Rewoltą. Okazało się, że obawy Rzymian co do Żydów były słuszne. Rewolta była tak gwałtowna, że Rzymianie w bardzo krótkim czasie utracili kontrolę nad znaczną częścią Judei. Jej prokurator i prorzymska arystokracja musiały się salwować ucieczką. Interwencja militarna legionów syryjskich zakończyła się katastrofą i masakrą w wyniku której zginęło 6 tysięcy rzymskich żołnierzy.

Wespazjan został mianowany wodzem wojsk, które miały stłumić rebelię i w roku 67 wkroczył na Bliski Wschód. W toku kampanii odniósł kilka sukcesów i sprawił, że rebelia zaczęła chylić się ku upadkowi. W 70 roku ogłosił się jednak cesarzem i ruszył na Rzym, w Judei pozostawiając syna, Tytusa. Ostatecznie Rzymianie wdarli się do Jerozolimy, gdzie doszło do prawdziwej krwawej łaźni, bo zbuntowani Żydzi walczyli do ostatniego. Józef Flawiusz pisał o stosach trupów. Rzymskie wojska złupiły miasto nie oszczędzając Świątyni. W Rzymie do dzisiaj stoi poświęcony temu wydarzeniu Łuk Triumfalny Tytusa.

Wieści o upadku Jerozolimy i krwawych walkach szybko obiegły społeczności żydowskie żyjące w Cesarstwie i jego bliskości. Wywołały szok, a dla wielu były jasnym sygnałem, że nadchodzi niebezpieczeństwo w obliczu którego należy zewrzeć szeregi. Nie trudno się domyśleć, że nie polepszyło to sytuacji w jakiej znajdowali się chrześcijanie. Wielu, bardziej tradycyjnie zorientowanych Żydów, już wcześniej patrzało z dużą podejrzliwością na ich działalność. Jakub, głowa jerozolimskiej wspólnoty, został ukamienowany przez tłum w 62 roku. Teraz napięcie tylko wzrosło, na przykład Sanhedryn zabronił chrześcijanom korzystania z synagog, niejako wykluczając ich z grona Żydów.

Według tradycyjnego spojrzenia, to właśnie w tym okresie doszło do ostatecznego rozdziału między Żydami a Chrześcijanami, którzy mieli od tej pory tworzyć odrębne i wrogo nastawione do siebie obozy. Wiele nowszych prac kwestionuje ten pogląd twierdząc, iż to, że Sanhedryn i część wykształconych Żydów zdawało sobie sprawę z różnic, to nie znaczy, że tę świadomość posiadali przeciętni wierni, z jednej i drugiej strony. Tak czy inaczej, ten okres jest w historii wyodrębniania się chrześcijaństwa kluczowy ponieważ zaczęto w nim spisywać wspomnienia o Chrystusie, czyli Ewangelie. To zaś na pewno skonsolidowało chrześcijan jako grupę.

Ciężko umiejscowić Ewangelie w kulturalnych nurtach epoki. Wydaje się, że była to odpowiedź na rosnące rozbieżności między różnymi tradycjami, a więc próba zdefiniowania wierzeń. Ewangelie nie były pracami historycznymi w takim znaczeniu jak współczesne im dzieła helleńskie. Ich autorzy mieli swoją krytykę źródłową i zalążki metodologii - autorzy ewangelii, nawet jeśli mieli, to ich nie stosowali. Prawdopodobnie jest to efekt powierzchownej tylko hellenizacji Żydów żyjących w diasporze. Mówili po grecku, ale nie byli dobrze zaznajomieni z kulturą i prądami myślowymi. Ich celem nie było spisanie historii i próba dotarcia do faktów, a uporządkowanie wierzeń i różnych tradycji.

Ten cel zaowocował sposobem w jaki Ewangelie zostały napisane, mianowicie - do czytania ich na głos. Szacuje się, że tylko ok. 10 procent mieszkańców Cesarstwa potrafiło czytać, a wśród chrześcijan odsetek ten mógł być nawet niższy. Czytanie tekstów wszystkim członkom wspólnoty, tak aby nawet najgorzej wykształceni wiedzieli o co chodzi, było kontynuacją zwyczajów z judaizmu.

Niestety, ale żaden z autorów nie podpisał się pod swoim dziełem, dlatego w tej materii jesteśmy skazani na domysły. Nie jesteśmy osamotnieni, bo ten sam problem mieli już chrześcijanie żyjący w II wieku. Pierwszą próbę uporządkowania materiału podjął Ireneusz z Lyonu w okolicach 185 roku. Wyselekcjonował cztery ewangelie spośród tych które przetrwały do jego czasów i dokopał się najgłębiej jak się dało, chcąc połączyć ewangelie z apostołami i ich otoczeniem. Przypisał on autorstwo apostołom Mateuszowi i Janowi oraz osobom z ich otoczenia, Markowi (rzekomy sekretarz Piotra) i Łukasz (rzekomy towarzysz Pawła). Żadnych dowodów jednak nie mamy i (to chyba powinno być motto tej serii) prawdy nie dowiemy się raczej nigdy.

Idealnym zobrazowaniem tego problemu jest kwestia Ewangelii św. Marka. Marek był wówczas bardzo popularnym imieniem i stąd w samym Nowym Testamencie wymienionych jest kilku: Jan Marek, syn Marii, towarzysz Pawła i Barnaby; Marek, kuzyn Barabasza o którym Paweł wyraża się pochlebnie w liście do Kolosan; kolejny Marek, o którym Piotr pisze per „mój syn” pojawia się w I liście Piotra. Jest jednak równie prawdopodobne, że chodziło o Marka o którym wspominał Papiasz. Jego Marek miał być sekretarzem Piotra Apostoła. Według relacji Papiasza spisał on wspomnienia Piotra i był to bardzo długi i obfity materiał.

Czy jednak Ireneusz i Papiasz mają na myśli tego samego Marka? I czy Ewangelia Marka to właśnie ten materiał (zakładając, że tradycja o Marku jest prawdziwa)? Mamy podstawy żeby w to wątpić. Przede wszystkim narracja Marka jest bardzo dobrze zorganizowana i skupiona raczej na wydarzeniach niż powiedzeniach, w przeciwieństwie do np. Q czy Ewangelii wg. Tomasza. Ponadto, obraz Piotra jaki się z niej wyłania jest niekoniecznie korzystny dla apostoła. Czy Piotr przekazałby swojemu sekretarzowi, że Jezus nazwał go „szatanem”? Czy sekretarz przekazałby tę informację dalej?

Dobra, ale może mniej o tym czego nie wiemy, a więcej tego co wiemy. Pierwszym językiem autora Marka była greka. Nie znaczy to jednak, że miał duże pojęcie na temat greckiej kultury, filozofii i wierzeń, gdyż język jakim się posługiwał nie nosi znamion wysokiego stylu. O tym, że był Żydem świadczy fakt, iż bardzo dobrze orientował się w tradycji żydowskiej, widać u niego znajomość Starego Testamentu. O tym z kolei, że pochodził z diaspory świadczy fakt nikłej wiedzy geograficznej i topograficznej na temat Palestyny. Ewangelia została napisana między 65 a 75 rokiem, chociaż ustępy o Świątyni sugerują, że autor wiedział o jej zniszczeniu w 70 roku, więc najprawdopodobniej pisał po tym wydarzeniu.

Co ciekawe, wydaje się, iż z relatywnie dużą precyzją możemy określić audytorium dla jakiego pisał autor Marka. Tekst jest skierowany do ludzi którzy byli obeznani z religią żydowską, ale autor wyjaśnia aramejskie słowa i niektóre żydowskie zwyczaje. Czasem używa także łacińskich słów, co sugeruje, że społeczność do której pisał była z nimi obeznana. Audytorium Marka stanowili najprawdopodobniej greckojęzyczni mieszkańcy wschodniej Syrii, w jakiś sposób zaznajomieni z judaizmem, ale nie będący żydami. Czemu wschodniej? Bo to tam stacjonowały legiony rzymskie, zatem tylko tam lokalna populacja mogła poznać łacińskie słowa.

Ewangelia Marka przedstawia chronologiczny ciąg wydarzeń z życia Jezusa, ze szczególnym naciskiem na chrzest w Jordanie oraz wydarzenia towarzyszące pobytowi w Jerozolimie i ukrzyżowaniu. Wynika to prawdopodobnie z chęci wytłumaczenia wiernym czemu rytuał chrztu i eucharystia są tak ważne w społeczności chrześcijańskiej. Wydaje się, że głównym celem powstania było podtrzymanie wiary w społeczności, do której tekst był skierowany, a było to potrzebne z powodu prześladowań i dyskryminacji, w obliczu których stawali członkowie tejże grupy. Z tego wynika narracja przedstawiająca Jezusa jako kogoś, czyja droga do ostatecznego triumfu prowadzi przez cierpienie. Jakkolwiek ewangelia powstała dla zaspokojenia konkretnych potrzeb ludzi żyjących w I wieku, w Syropalestynie, oferuje także nieco bardziej uniwersalny przekaz o roli Jezusa.

Dla Marka życie i śmierć Jezusa są otwarciem nowego rozdziału w historii ludzkości. Jezus jest przedstawiony jako osoba dynamiczna i w ciągłym ruchu. Tylko nieliczne fragmenty poświęcone są naukom Jezusa, Marek koncentruje się raczej na jego osobie, chcąc wytworzyć więź i emocjonalne przywiązanie czytelnika do Chrystusa. Jego przedstawienie jest również bardziej skupione na „ludzkiej” stronie Jezusa, który poza tym, że cieszył się specjalnymi łaskami Boga, dokonywał cudów i nie grzeszył, niczym nie różnił się od przeciętnego Żyda. Co ciekawe, przy opisie cudów jakich dokonał Jezus, niemal zawsze ukazana jest wiara osoby uzdrawianej/egzorcyzmowanej. Autor niejako stara się powiedzieć odbiorcom, że zasadne jest pokładanie wiary w Chrystusa.

Pokazuje też, że odrzucenie przez innych jest niejako nieodłączną częścią pójścia za Jezusem. Nie należy mu jednak ulegać, gdyż nagrodą jest bycie wśród wybranych przez Boga. Podział na zbawionych i obdarzonych łaską i tych, którzy odrzucili nauki Jezusa, czym skazali się na potępienie, jest istotnym i widoczny motywem u Marka. Ta pierwsza grupa może przeżywać ciężkie chwile i zmagać się z problemami, a ta druga radować się bogactwem i pozycją, ale koniec końców to ci z pierwszej zatriumfują dzięki bożej łasce.

Historia opowiedziana przez Marka kończy się ukrzyżowaniem i informacją o pustym grobie i Jezusie, który udał się do Galilei. W przeciwieństwie do innych ewangelistów, nie pisze on o widzeniach i spotkaniach uczniów z Jezusem. Zdaniem Freemana był to efekt zakorzenienia autora w tradycji żydowskiej, przez które nie mógł się on do końca pogodzić z cierpieniem i upokorzeniem Jezusa. Narracja o wydarzeniach po zmartwychwstaniu Jezusa, została dodana do dzieła Marka przez pisarza żyjącego w II wieku, prawdopodobnie w celu ujednolicenia jej z innymi ewangeliami.

Relacja Marka cieszyła się dużym szacunkiem wśród wspólnot chrześcijańskich i była w ogólnym obiegu. W ciągu 15 lat od jej napisania powstały dwie pozostałe ewangelie synoptyczne („patrzące wspólnym okiem”), czyli Mateusza i Łukasza. Po ich zawartości widać, że autorzy korzystali z Marka w trakcie pisania. Prawie 80% treści u Mateusza bazuje na Marku, ale widać, że autor nieco zmienił wydźwięk tekstu, tak aby jeszcze bardziej wywyższyć Jezusa. Nieco inaczej interpretuje także niektóre wydarzenia a w efekcie końcowym, jego praca jest niemal o połowę dłuższa niż Marka.

Kim zatem był rzeczony Mateusz? Tradycja identyfikuje autora Ewangelii z Mateuszem z Dziejów Apostolskich, który był celnikiem. Problem polega jednak na tym, że Ewangelia ta została spisana między 80 a 90 rokiem, zatem szanse, że autor i Mateusz z Nowego Testamentu to ta sama osoba, są bardzo małe. Papiasz również pisze o jakimś Mateuszu, który spisał ewangelię, tyle, że nie możemy go identyfikować ze znanym nam „Mateuszem”, gdyż jego ewangelia była zbiorem powiedzeń po aramejsku przetłumaczonych następnie na grekę, z dołączonymi wyjaśnieniami. Nie ma to wiele wspólnego z dziełem, które przetrwało do naszych czasów. Tradycyjnie - prawdziwa tożsamość autora pozostaje (i zapewne pozostanie) nieznana.

Odbiorcy Mateusza mieli większą wiedzę na temat judaizmu niż ci od Marka, gdyż autor nie czuł potrzeby tłumaczenia tradycji żydowskiej. Jezus i jego ruch jawią się jako wywodzące się z judaizmu, ale widać także niechęć do faryzeuszy i żydów-tradycjonalistów. Wydaje się, że większość wspólnoty dla której pisał składała się z Żydów, którzy jednak mieli już jakąś świadomość swojej odrębności i nie bali się odrzucenia ze strony tradycyjnych współwyznawców. Byli wśród nich także konwertyci z pogaństwa, inaczej autor nie zawarłby nawoływania do głoszenia Dobrej Nowiny wszystkim ludom Ziemi. Wydaje się, że kongregacja żyła gdzieś na granicy światów, żydowskiego i pogańskiego i była targana konfliktami a Mateusz pisał po to by inspirować do przezwyciężania problemów. Posługiwał się lepszą greką niż autor Marka, być może był nawet skrybą z zawodu.

Praca Mateusza jest bardziej skupiona na Jezusie i przypisuje mu wysoki status. Kłopotliwe ustępy, takie jak ten o konflikcie z rodziną czy sugerujące niepewne pochodzenie, zostają pominięte. Nieco inny jest również obraz apostołów. U Marka często nie rozumieją oni słów Jezusa, tutaj łapią wszystko w mig. Pojawia się tutaj słynny wers o Piotrze jako skale na której Chrystus zbuduje swój kościół - kluczowy cytat dla późniejszego wywyższenia roli papiestwa.

Autor stawia sobie za cel osadzenie Jezusa w żydowskiej tradycji i wielokrotnie przedstawia wydarzenia z życia jako wypełnienie się starych proroctw. Jest wysoce prawdopodobne, że cześć tych wydarzeń nie miała miejsca albo ich narracja jest napisana „pod tezę”. Jest to o tyle bardziej podejrzane, że dotyczy głównie opisu wydarzeń z dzieciństwa Jezusa, gdy był on nikomu nie znany. Podaje również wersję o cudownym poczęciu, która spotka się później z dużym zrozumieniem ze strony nawracanych pogan, w których wierzeniach boskie pochodzenie wybitnych jednostek było czymś dobrze znanym.

O ile Marek koncentrował się na wydarzeniach z życia Jezusa, Mateusz sporo miejsca poświęca jego nauczaniu. Około 1/3 całej Ewangelii jest poświęcona naukom Jezusa i wywiedzeniu od niego modlitw i zwyczajów kultowych wspólnot chrześcijańskich. Sugeruje to, że społeczność ta zaczęła coraz bardziej oddalać się od synagogi i wypracowywać własne formy kultu, jak i wzorce właściwego postępowania. Było to konieczne skoro Jezus wypełniał i znosił Prawo, ludzie musieli mieć jakiś inny kod właściwego postępowania. Modelowa wspólnota miała być samorządna a jej członkowie powinni załatwiać swoje problemy i bieżące sprawy, na tyle ile to możliwe, w jej obrębie, bez odwoływania się do władz świeckich.

Sporo uwagi zostaje poświęcone wydarzeniom sprzed ukrzyżowania Jezusa. Opis został stworzony w taki sposób aby podkreślić prawdziwość nauczania Jezusa i obietnicę zbawienia dla tych którzy będą się nim kierować, oprą się pokusom świata zewnętrznego i nie ugną się przed odrzuceniem i prześladowaniem. U Mateusza, podobnie jak u Marka, tarcia między chrześcijanami a innymi grupami są przedstawione jako coś normalnego, jako nieodłączny element pójścia za Jezusem. Tyle, że jest to tymczasowa niedogodność, za którą nagrodą jest zbawienie i ostateczny triumf. Po raz kolejny widać, że chrześcijanie pogodzili się już z tym, że Paruzja nie nastąpi szybko i że nie należy szykować się na nieuchronną apokalipsę a raczej skupić się na życiu, tyle, że według zasad chrześcijańskich.

Ewangelia Łukasza i następujące po niej Dzieje Apostolskie zostały najprawdopodobniej napisane w latach 80. I wieku. Autor wiedział o zdobyciu i zniszczeniu Jerozolimy, ale nie wykazuje żadnej wiedzy na temat listów Pawła, które zaczęły krążyć po wspólnotach w latach 90. Według tradycji autorem jest Łukasz, towarzysz misyjny Pawła z Tarsu. Oczywiście - nic pewnego powiedzieć nie możemy, ale jest to jedyny Łukasz jaki przewija się przez Nowy Testament, więc istnieje szansa, że to jedna i ta sama osoba. Nie wiadomo dlaczego narracja kończy się wraz z przybyciem Pawła do Rzymu, prawdopodobnie jest to symbol rozprzestrzeniania się chrześcijaństwa po wszystkich zakątkach cesarstwa.

Autor posługuje się bardzo dobrą greką, identyfikowaną często jako typowa dla „klasy średniej” (kupcy, wyspecjalizowani rzemieślnicy itd.). Wiele wskazuje na to, że wspólnota, dla której powstawała ta praca, składała się głównie z Greków, być może wchodzących w skład wspólnoty zapoczątkowanej przez Pawła, bowiem wiele miejsca zostało poświęcone właśnie jego działalności. Jest jednak możliwe, że dzieło powstało na prywatne zlecenie Teofila, któremu dedykowane jest na wstępie, może nawet u niego w domu, gdzie autor mógł pracować jako skryba (wskazuje na to styl używanego przezeń języka).

Materiał spisany przez Łukasza stanowi aż ćwierć Nowego Testamentu. Około 35% treści oparte jest na Marku, 20 procent na Q a pozostała część to nowy materiał. Łukasz wspomina o tym, że spotkał świadków opisywanych zdarzeń i być może to na ich relacjach bazował. Możliwe jednak, że sam dopisał szczegóły do opisywanych przez siebie wydarzeń, luźno bazując na zasłyszanych tradycjach i wplatając w to zwyczaje zhellenizowanej ludności. Widać to choćby po podejściu do eucharystii - wspólny posiłek był, w świecie pogańskim, świetną okazją do pogadanki. Kolejność wydarzeń jest tutaj nieco inna niż u Marka, podobnie jak spojrzenie na apostołów, które bardziej przypomina spojrzenie Mateusza niż to zawarte w najstarszej ewangelii.

Narrację Łukasza można odczytywać jako historię postępującego zbawienia, które bierze swój początek od ludu Izraela i zatacza coraz szersze kręgi. Z tego tytułu, mimo, iż jego chronologia wygląda na bardziej koherentną, nie można jej brać za historyczną. I tak na przykład dzieciństwo i pochodzenie Jezusa zostaje osadzone w bardzo żydowskim kontekście, później Jezus zapowiada nawracanie pogan, a narracja kończy się wraz z dotarciem Pawła do Rzymu. Autor, jako pisarz bardziej wprawiony niż poprzednicy, o wiele lepiej kreował oddziałujące na wyobraźnię sceny. Stworzył w ten sposób motywy, które będą się później powtarzały w sztuce, np. cud narodzin w Betlejem z odwiedzinami pasterzy, spotkanie na drodze do Emaus czy Zacheusz wspinający się na drzewo aby zobaczyć Jezusa.

Mimo skupienia na Jezusie, jest on zawsze prezentowany jako stojący niżej w hierarchii niż Bóg. Świadczą o tym choćby ustępy o błagalnych modlitwach. Sporo miejsca poświęca również Duchowi Świętemu, który miał udział przy poczęciu i jest obecny od tamtego momentu, nawet po wniebowstąpieniu Jezusa. W przeciwieństwie do Marka, Łukasz śmiało używa tytułu mesjasza w odniesieniu do Chrystusa, co pokazuje, że w okresie w którym tworzył, chrześcijanie zintegrowali już żydowski ogląd mesjasza jako triumfatora, z cierpiącym Jezusem. Jego triumfem było przezwyciężenie śmierci i danie światu nauki, dzięki której ludzie mogli dostąpić zbawienia.

Spora część materiału Łukasza sprawia wrażenie nieuporządkowanej, luźnej kolekcji opisów cudów, nauczania i metafor. Na domiar złego są one często wzajemnie sprzeczne i nie da się ich pogodzić bez wyszukanej, poszukującej ukrytych znaczeń, egzegezy. I tak na przykład mamy opowieść o Samarytaninie, w której jego postępowanie jest ukazane jako pożądane, a po chwili słyszymy „jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”. Albo przypowieść o minach, tak lubiana przez chrześcijańskich liberałów ekonomicznych, rozumiana jako pochwała bogacenia się, jest poprzedzona nawoływaniem do rozdania swoich bogactw innym.

Między trzema opisanymi tutaj ewangeliami jest jednak dość podobieństw aby stwierdzić, że patrzą one „wspólnym okiem” (a więc, są synoptyczne). Marek podłożył podwaliny pod model, który z pewnymi modyfikacjami, był kontynuowany przez wielu, także tych, których dzisiaj nie znamy. Mimo tego, a może właśnie dlatego, bardzo ciężko jest wyciągnąć z Ewangelii koherentny wykład teologiczny. Dlatego też późniejsze debaty i spory w obrębie chrześcijaństwa (jak na przykład spory chrystologiczne) były ciężkie do rozstrzygnięcia. Każda ze stron miała od groma cytatów na poparcie swojego stanowiska.

Ciekawe jest również przedstawienie Jezusa jakie wyłania się z tych najwcześniejszych dzieł o nim. Można by go skrótowo określić jako postać środka, jest zawsze gdzieś pomiędzy - Żydami a gojami, człowiekiem a Bogiem, wniebowstąpieniem a paruzją, liderem sekty a uniwersalnym zbawicielem ludzkości. Jego obraz będzie jednak jeszcze ewoluował wraz z ewolucją wspólnot, którym dał początek.

#gruparatowaniapoziomu #chrzescijanstwo #katolicyzm #niedoszlahistoria #historia #4konserwy #neuropa

PS. Tradycyjnie proszę o wypunktowanie znalezionych błędów i chciałbym z tego miejsca BARDZO podziękować @robson7 z
Pobierz
źródło: comment_FNLBDI4C0DRLpGE9WBnBeFRNESo9Pv25.jpg
  • 10
Autor wiedział o zdobyciu i zniszczeniu Jerozolimy, ale nie wykazuje żadnej wiedzy na temat listów Pawła,


@niedoszly_andrzej: Możesz to rozwinąć? Nie rozumiem dla czego ktoś miałby pisać coś o listach Pawła w ewangelii.

żydowski ogląd mesjasza jako triumfatora, z cierpiącym Jezusem.


Cierpiący mesjasz występował w już wcześniej zobacz "Objawienie Gabriela"
Cierpiący mesjasz występował w już wcześniej zobacz "Objawienie Gabriela"
@Grewest: W mainstremowym judaizmie mesjasz to ktoś z domu Dawida, król, a więc siłą rzeczy lider polityczny. Ktoś kto przyniesie triumf w rozumieniu ziemskim. W czasach Jezusa odczytywano to jako lidera powstania przeciwko Rzymianom. Nie wiem więc w jaki sposób Obajwienie Gabriela kłóci się tutaj z głównonurtowym rozumieniem roli mesjasza? Przecież tam idzie właśnie o przywódcę oporu, który, choć chwilowo pokonany pojawi
Poza Ewangeliami (a raczej w nich) mamy jeszcze jedno źródło dotyczące Jezusa. Mowa tutaj o tak zwanym Q, od niemieckiego „Quelle”, źródło. O istnieniu Q wiemy z analizy trzech synoptycznych (czyli, z greki, „patrzących wspólnie”) Ewangelii: Marka, Mateusza i Łukasza. Mateusz i Łukasz mocno bazowali na wcześniejszym Marku, ale zawierają również treści, które nie pojawiają się u Marka. Jako, że treści te pokrywają się ze sobą, wiemy, że autorzy korzystali z jeszcze
Wspomniane „pozostałe” Ewangelie budzą dużo niezdrowych emocji, spekulacji i spiskowych teorii dziejów. Wiele z nich jest raczej na pewno mało warta jako źródło do szukania historycznego Jezusa, gdyż powstały bardzo późno i z tego powodu ich wiarygodność jest niska. Na uwagę zasługuje na pewno tzw. Ewangelia wg. Piotra, która powstała w pierwszej połowie II wieku. Zachowane fragmenty w dużej mierze pokrywają się z czterema kanonicznymi Ewangeliami, ale jest także kilka opisów które