Wpis z mikrobloga

Mirki... no i już mogę dopisać smutny epilog do tego wpisu o znalezionym kocie (,)
Przypomnę, że gdy dodzwoniłem się w niedzielę po południu, to kotek żył i był pod kroplówką.
Potem przez ponad tydzień próbowałem się skontaktować ze schroniskiem, dzwoniąc po kilkanaście razy dziennie - bezskutecznie.
Wczoraj w końcu wybrałem się tam osobiście - dopiero wczoraj, bo to drugi koniec miasta.
Nikogo nie było na miejscu, tj. pracownicy i wolontariusze byli gdzieś na obiekcie. Rozejrzałem się po pomieszczeniach, nawet serce szybciej zabiło gdy zobaczyłem kota który wyglądał jak ten znaleziony maluch...

Niestety, jak już przyszła pani która miała dostęp do książki przyjęć, rozwiała szybko moje nadzieje. Maluszek nie przeżył, był zbyt słaby... () i prawdopodobnie jednak miał obrażenia wewnętrzne.

Strasznego doła załapałem - choć to nie mój kot, liczyłem na to że jednak uda mu się wydobrzeć. Nawet byłem gotów go zaadoptować, choć za trzeciego kota w rodzinie by mi się solidnie oberwało... a tu nagle PYK i niestety ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Powoli dojrzewam do tego, żeby się jeszcze kiedyś wybrać do schroniska i przygarnąć jakiegoś kociaczka - a póki co po prostu przynajmniej coś wpłacę na rzecz schroniska.

enron - Mirki... no i już mogę dopisać smutny epilog do tego wpisu o znalezionym koci...

źródło: comment_y6zQyEnZTiOmbVgtWmRIsLMAl8wKrdYf.jpg

Pobierz
  • 32
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@enron Szkoda. Może komuś w tym schronisku nie zależało aż tak na uratowaniu jego życia i taki smutny los spotkał kotka


@znikajacypunkt: odniosłem wrażenie że jednak im zależało, wtedy jak się jakimś cudem dodzwoniłem to pani weterynarz od razu skojarzyła o którym kocie mowa, mówiła że sporo się namęczyli ale udało się go z tego oleju/smaru oczyścić, wydaje się być stabilny i jest pod kroplówką...
  • Odpowiedz