Wpis z mikrobloga

Panowie, mam taką sprawę. Mój brat na studiach jeździł "odziedziczonym" po mnie, wiekowym autem. Kilka miesięcy temu samochód wyzionął ducha po czym umarł #pdk. Decyzja mogła być tylko jedna - zakup czegoś w rozsądnych pieniądzach. Brat to strasznie honorowy gość i nie udało mi się go namówić na zbyt dużą pożyczkę u mnie, a więc budżet mieliśmy mocno ograniczony. Dodatkowo, skończył właśnie medycynę i czeka go rok na stażu, na którym zarabiać będzie... jakieś 1500zł miesięcznie, więc zależało nam na czymś, co będzie tanie w eksploatacji i nie dostarczy mu zbyt wielu kłopotów.

Jako, że mieszkamy na dwóch końcach kraju, a ja interesuję się mocno motoryzacją, przyjechałem w rodzinne strony i ruszyliśmy na łowy. Po odrzuceniu ogromnych ilości truchła z otomoto pe el, trafiliśmy na egzemplarz, który moim zdaniem wydawał się interesujący. Obejrzeliśmy go i na ile tylko było to możliwe, sprawdziłem go pod każdym względem. Lampka kontrolna w głowie biła na alarm, bo auto od handlarza, ale wydawało się być w miarę uczciwe.

Słowo klucz to "wydawało się". Niestety, mimo, że kupowałem już w życiu wiele pojazdów, dałem się wydymać. Po początkowym zadowoleniu, szybko zaczęły się ujawniać usunięte januszowym - handlarskim sposobem, awarie. A to zaczęły szumieć łożyska skrzyni biegów, a to okazało się, że moduł ABS jest niesprawny (nie zauważyłem, że gość wyciągnął żarówkę z kontrolki). Głupia sprawa. Chyba za bardzo się starałem i wyszła kupa. Boli mnie to, bo brat nie chce ode mnie pożyczać na naprawy i jeździ nie do końca sprawnym autem. #!$%@? to strasznie, ale jest pewien haczyk.

Janusz, w momencie transakcji zbił nas trochę z tropu i zaproponował zaniżenie kwoty na fakturze. Byłem zaskoczony, ale niestety zgodziłem się. Głupio, wiem. Jesteśmy z bratem normalnymi, kulturalnymi ludźmi i taki Janusz ze skillami speechu nas po prostu przegadał. Z dnia na dzień, nasze #!$%@? narastało i przyszedł nam do głowy pewien plan. Oczywiście, w pewnym sensie, mleko się rozlało i co dopłacimy do interesu to nasze. Pytanie jest z innej beczki...

Czy dałoby się, samemu nie ponosząc konsekwencji, #!$%@?ć Janusza do US za zaniżanie kwot na fakturach? Niby wg tego tegoartykułu, można. Cykam się jednak trochę, bo choć sami nic na tym nie zyskaliśmy, to jednak jakoś w tym człek uczestniczył... Nic nie zyskamy również na podpierdo*lce, ale pozwoliłaby ona troszkę wyrównać rachunki krzywd. Mogliśmy "nie zauważyć", że kwota na fakturze się nie zgadza? Wiecie jak to jest, znacie ten typ: "hehe wyruchałem kolejnych frajerów"... dobrze byłoby, gdyby cwaniakowi utrzeć nosa. Doradźcie coś...
#truestory #prawo #motoryzacja #kiciochpyta #gorzkiezale #kupujzwykopem #januszebiznesu #uprzejmiedonosze
  • 9
  • Odpowiedz
@benzdriver: jeśli chodzi o handel samochodami: jak w obsranym gównem chlewie. Nie mam pojęcia jakimi cechami osobowości trzeba dysponować, by się trudnić tym fachem, ale jak sobie wpiszesz w CV #!$%@?*ństwo, to prawdopodobnie możesz liczyć na sukces w zawodzie. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz