Wpis z mikrobloga

Dziś po raz kolejny odbył się w Krakowie Bieg Trzech Kopców. Wspaniała impreza biegowa, świetna trasa (która przy okazji omija większe ulice tak aby ich nie blokować), a finish znajduje się przy kopcu Piłsudskiego. Dla przyjezdnych to świetna okazja żeby zwiedzić trochę Krakowa, wyjść na kopiec albo po biegu odwiedzić zoo. Dla biegaczy z Krakowa to fajny test przed nadchodzącym półmaratonem. To tyle tytułem wstępu, teraz będzie gorzej.

1. Zachowanie ludzi i ich ustawienie na starcie to jest dramat. Kto biegł kiedyś B3K wie jak to wygląda. Start biegu ustawiony jest obok kopca krakusa. Jest tam dość mało miejsca, a mimo to z roku na rok zwiększają liczbę zapisów. W tym roku było to chyba 2800 osób. Strefy ustawione są dość wąsko, a jak to zwykle bywa "hehe ustawie się w najszybszej, może się uda przebiec poniżej godziny". Przez to ludzie, którzy rzeczywiście chcą mocno zacząć są blokowani przez innych.
2. Nie wiem czy moda na biegi górskie na to wpłynęła, czy ludzie nie doczytali, ale co chwila spotykałem kogoś w budach terenowych, gdzie terenu na całej trasie jest może 1 km. Generalnie bieganie po asfalcie w takim obuwiu to nic przyjemnego, a zakładanie ich po to żeby było lepiej przez taki krótki odcinek mija się z celem. Tym bardziej że pogoda sprzyjała, a w lasku było sucho.
3. Plecaki biegowe. To samo co z butami. Ludzie zakładali na siebie tyle sprzętu, co niektórzy ultrasi na bieg 7 dolin. Chyba że to miało być w ramach treningu, to sorry.

To tyle. Niemniej jednak polecam wszystkim ten bieg.


#bieganie #oswiadczenie
  • 4
@walter21: Tak jest wszędzie, i po prostu nie przegadasz, janusze biegania ustawiają się w pierwszych liniach żeby ich jakiś reporter złapał na zdjęciu i potem do końca życia mógł się szczycić przed kolegami przy schabowym. To nic że po 20 metrach zostaje zdeptany przez pędzący tłum. Ma nic gorszego niż przepychanie się na kładce bo #!$%@? już po 1km idioci nie mają siły biec, bo całą energie poświęcili na zbieganie z