Wpis z mikrobloga

Niedawno mojego przyjaciela potrąciło auto. Skończyło się na uszkodzonych kręgach szyjnych i dwóch miesiącach "wolnego" od życia. Ot musi leżeć i jak najmniej się ruszać.

Do wydarzenia niemal natychmiast przyjechała okoliczna OSP. Pomimo faktu, że chłopaki muszą się zwołać syreną, przyjechać na miejsce, ubrać się i wyjechać, to byli pierwsi. Z czasem przyjechały jeszcze dwie okoliczne OSP i jedna zawodowa straż z miasta odległego o 20 kilometrów. W międzyczasie zjechały się również 3 radiowozy policji.

Godzina od wypadku mija, strażacy go zabezpieczali, zamknęli drogę i czekali na co? Na karetkę.

Dlaczego nie mogła przyjechać żadna? Bo wszystkie z okolicznego szpitala były zajęte jakimiś pierdołami. To nie jest zarzut do ratowników - bo oni wykonują swoją pracę należycie, ale do ludzi. W tej która ostatecznie po półtorej godziny przyjechała ratownicy mówili, że musieli - uwaga - pojechać do mężczyzny który sądził, iż być może złamał nogę po upadku ze schodów. Ponoć od cholery rodziny, chłop chodził, można było wsiąść w auto i go po prostu zawieść na pogotowie. No, ale nie. Lepiej zadzwonić. Druga za to stała u jakiegoś alkusa, który sam zadzwonił, że ma "halucynacje". Nic z nim nie było źle, ale jechać musieli i wedle relacji stali tam godzinę próbując się w ogóle wspólnie z policją dostać do domu. Pijus blefował. Trzecia i ostatnia karetka rzeczywiście była zajęta jakimś zawałem.

Półtorej godziny leżał unieruchomiony i jeszcze we własnych odchodach, bo przy wypadku puściły zwieracze. Godzinę od przyjazdu 3 radiowozów i 4 pojazdów straży czekali na karetkę, bo musieli jeździć do niepotrzebnych spraw.

Została wysłana więc nawet ekipa ze szpitala oddalonego o 40 kilometrów stąd i dotarli niemal dokładnie w momencie gdy przyjechali okoliczni. Znów niepotrzebnie zajęta ta ekipa z tamtego miasta.

#!$%@? ludzie. Nie dzwońcie po karetkę do kaszlu, bo możecie kogoś wręcz zabić swoim #!$%@?. #999 #oswiadczenie #truestory
  • 25
@oiio Tak to niestety jest. Kwestia czemu dyspozytor pozwolił na coś takiego


@blackangelPL: Gdybym wiedział, to bym odpowiedział. Niestety nie mam zielonego pojęcia o procedurach w ratownictwie i albo ktoś zrobił coś źle, albo tak musiało być. Nie chcę wyrokować, skoro nie mam wiedzy na ten temat. Wiem tylko, że tak się stało jak wyżej napisałem i gdzie popełniono błędy (jeśli popełniono) to zapewne wiedziałby ktoś pracujący w tym zawodzie. Być
@oiio: historie o karetkach jeżdzących do babc z rozwolnieniem są już powrzechnie znane ale wciąż J&G uważają że jak płacą składki to im się należy i do kaca by najchętniej dzwonili po erke
@oiio: mimo, że b Wykopie siedzą praktycznie sami ludzie z orzeczeniem #pdk, to wśród nas raczej nie ma blefujących alkopatusów i paranoicznych dziadów. Powiem więcej, sądzę, że większość pojechałaby sama do szpitala z urwaną nogą, rozmowa telefoniczna z dyspozytorem to dla piwniczka za dużo.


@jabl: Ale mogą się znaleźć w sytuacji gdy ktoś chce usilnie wzywać karetkę. Nie musi to być fizycznie mirek, po prostu może mieć kogoś takiego
@oiio: Po kiego dyz[pozytor wysyła karetką do przypadku złamanej nogi? Różni debile dzwonią. Dyspozytor jest od tego,żeby eliminować zjebów z kaszlem.


@Asteroida: Ale ja ci podałem tylko rozpoznanie ratowników, a nie to co zostało powiedziane przez telefon. Niestety nie wiem co mu mówili, ale widocznie musieli nakreślić sytuację dość ostro, skoro dyspozytor zdecydował się wysłać ekipę. Ja w swojej firmie byłem kiedyś zawołany, że Andrzeja wkręciło w maszynę. Biegłem zaaferowany,
Kwestia czemu dyspozytor pozwolił na coś takiego


@blackangelPL: może rodzina powiedziała, że uderzył się w głowę? Do tego nie dojdziesz.

Inna sprawa, że na SORze w przypadku przyjścia "z ulicy" trzeba odsiedzieć swoje, a przyjazd z karetką daje pierwszeństwo - ludzie o tym wiedzą, więc nic dziwnego, że chcą oszukać system.
@oiio a mnie zastanawia skąd ratownicy mieli czas opowiadać co robili wcześniej, skoro z opisu wygląda na to, że stan przyjaciela był conajmniej powazny.


@ringblack: Stan był poważny głównie przez właśnie rodzaj urazu - czyli głowa i szyja. Ratownicy z nami o tym nie rozmawiali, tylko właśnie z poszkodowanym w trakcie transportu (szpital 20km stąd, więc było sporo czasu). On był cały czas świadomy, a tak naprawdę jedynym ich zadaniem było
Po co do potrącenia aż 3 radiowozy i 4 wozy straży pożarnej?


@michal0296: Nie wiem ;) Tyle przyjechało to relacjonuję, a powodów nie znam. OSP to raczej się zjawiły dla zasady, ale po co 3 radiowozy, nie wiem. Być może do zabezpieczenia drogi bo została zamknięta.
@oiio

Dziwnie długi czas dojazdu. Aż się nie chce wierzyć ale nie jest to nie możliwe. Przez tak długi czas można ściągnąć karetkę z naprawę daleka.

Obecność dużej ilości strażaków tlumaczyłbym właśnie brakiem ZRM. Pewnie dyspozytor poprosił PSP o wsparcie, a oni mają dość specyficzne procedury dysponowania sił i środków.