Wpis z mikrobloga

513655 - 30 - 134 = 513491

W piątek przekładka gratów z Orbei do Tribana i lekki rozjazd po całym tygodniu przerwy.
W sobotę natomiast wyprawa na Jaworowy Wierch i Łysą Horę do Czech z @bynon i @Arczi-S.

Arczi podjechał po mnie autem, zapakowaliśmy rowery na bagażnik i skierowaliśmy się do Ustronia, gdzie na parkingu przy Tesco mieliśmy się spotkać z @bynon'em. Startujemy z półgodzinnym opóźnieniem i przy huraganowym wietrze z południa. Podobnie jak w zeszłym roku jedziemy przez Trzyniec i tamtejszą hutę, a następnie odbijamy na Jaworowy Wierch. Niecałe 6 km, średnio 8% nachylenia, piękny podjazd, szczerze polecam.
Na górze taki wiatr, że strach było Ultralighta zakładać, bo jakby go porwało, to trzeba by szukać gdzieś w Polsce...
No to zjeżdżamy (asfalt w niektórych miejscach czasy świetności ma już dawno za sobą) i urokliwymi bocznymi drogami wzdłuż Beskidu Morawsko-Śląskiego jedziemy do Prażma, gdzie skręcamy na Łysą Horę - najwyższy szczyt tegoż pasma górskiego.
Tutaj podjazdu jest 8,5 km, nachylenie niby tylko 8,3%, ale bez obaw. Są bardzo przyjemne, kilometrowe odcinki po 9-11%. Nawet można się trochę spocić. Lubię ten podjazd, bo wiesz, że jedziesz do góry, a nie jakieś tam pitu pitu.
PR poprawiony o ponad minutę względem zeszłego roku. To pewnie dlatego, że na Tribanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W karczmie na górze spora kolejka, więc po obiad swoje musieliśmy odstać. W kasie można płacić kartą, gdyby to kogoś interesowało. Bo nas interesowało z tego względu, że nie mieliśmy czeskich koron :D
Pojedli, popili (Radegast 10% wszedł aż miło) i jedziemy na dół. I tutaj niestety przydarza się rzecz straszna, bo @bynon zalicza poważną glebę przy 55 km/h...

W pewnym miejscu zjazdu jest krótki odcinek do góry. Adam chciał go pocisnąć na stojąco i prawdopodobnie spadł mu łańcuch. Cała siła nacisku na pedał poszła "w powietrze" i przekoziołkował razem z rowerem przez lewe ramię.
Jechałem jakieś 20 metrów za nim i wyglądało to bardziej niż poważnie. W duchu modliłem się, żeby sobie niczego nie złamał.
Skończyło się "tylko" na kilku szlifach i obtarciach. Koszulka i spodenki tak potargane, że jedynie do wyrzucenia, uszkodzone zapięcie buta, złamana szprycha, przekrzywiona lewa klamka, urwane mocowanie garmina i kilka rys więcej na ramie. Kask cały, bo głową o asfalt na szczęście nie uderzył.
Porobiliśmy z rowerem co się dało, żeby był w miarę sprawny, a Adam czuł się na tyle dobrze (jak to brzmi...), że mógł dalej jechać, więc zdecydowaliśmy się na powrót do Ustronia najkrótszą możliwą drogą. Stamtąd odwieźliśmy go do Bielska na SOR. Tomografia na szczęście nic nie wykazała. A co tam było dalej i jak się teraz czuje, to już pewnie sam napisze.

Generalnie trasa była zaplanowana na 210 km i ponad 4 tys. metrów przewyższeń, więc kategoria Wyrypa. Zdecydowanie do powtórzenia, ale już raczej w przyszłym roku i oby bez takich przygód.

#mortalszosuje

#rowerowyrownik #szosa #wykoptribanclub #100km (nr 53)
Pobierz Mortal84 - 513655 - 30 - 134 = 513491

W piątek przekładka gratów z Orbei do Triban...
źródło: comment_ODA6GHWiiFfc2dMsrY14KMsUmv1LqLFF.jpg
  • 7