Wpis z mikrobloga

Dziennikarska relacja ze Szkolnej 17

zamieszczona w "Dużym Formacie" "Wyborczej 17 lipca tego roku.

Krzysztof Kononowicz - Nie mam niczego

Jak będą pieniążki, to będę jeździć. Ten opel astra, co pani widziała, będę sprzedawać. Mam nowy na oku, będzie na benzynę i gaz, żeby było taniej jeździć - mówi mi Krzysztof Kononowicz, kandydat na prezydenta Białegostoku z 2006 roku.

Chwilę wcześniej stoję przy płocie i krzyczę. Dzwonka nie ma, furtka zamknięta na klucz. Zarośnięty dom w dzielnicy Starosielce pokazała mi dziewczynka z psem. Pierwsza osoba, którą zapytałam. Rewir w miejscowym slangu nazywany jest „Meksyk” i w zasadzie nie powinnam zapuszczać się tu sama. Ale o tym nie wiem. Dowiem się po powrocie. Na razie próbuję sobie przypomnieć, czy się śmiałam. Wtedy.

11 lat temu film z Kononowiczem był przebojem co drugiej imprezy. Prosty mężczyzna w tureckim swetrze przedstawiał swój program: „...żeby nie było bandyctwa, żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było niczego”. Za wykreowaniem Kononowicza stać mieli działacze Polskiej Partii Narodowej. Co chcieli osiągnąć - trudno powiedzieć. Ale ubaw podkręcali nawet poważani publicyści. Jacek Żakowski i Piotr Najsztub zaprosili kandydata do telewizji.

- Na co dzień, pani kochana, mam dużo robotki - Kononowicz całuje mnie w dłoń dwa razy, prowadzi do wnętrza domu. Mieszka w nędzy. W powietrzu czuć smród. Na stole nieuprzątnięte talerze, z których jadł na śniadanie truskawki w towarzystwie chudego mężczyzny. - Wstaję, myję się, przyszykować trzeba pojemniki, pojechać do Domu Pomocy Społecznej w Białymstoku, przywieźć obiad. Potem grabki wezmę, od ulicy będę sprzątać. Dalej uprawiam politykę. Chcą nawet, żebym ja był prezydentem Polski. Zrobię głosowanie w internecie, na YouTubie, jeśli tak zdecydują, trzeba będzie kandydować, co zrobić. To od was zależy, nie ode mnie. Ale Andrzej Duda dobry prezydent.

Posadzili mnie na kanapie. Chudy mężczyzna chyba tu mieszka. Jest nazywany „Majorem”. Nagrywa mnie kamerką. Zaraz chętnie przebierze się w mundur do zdjęcia.

- Prowadzę biuro interwencji - ciągnie Kononowicz. - Ludzie tu ze sprawami przychodzą. Przykład? Musi być u nas obwodnica dla tirów, żeby środowiska nie zanieczyszczać, ja zgłosiłem, pani kochana, żeby był pod ziemią taki tunel, to mój projekt przeszedł, polskie firmy robią, wygrały przetarg. Dziś sobota, nie pracują, ale tak to chodzę, patrzę. O sprawę pani pyta? Była sprawa w sądzie, pieniążki wygrałem. Pobili mnie, okradli, po dziś dzień mam krwiaka pod okiem. Miałem tu z żoną mieszkać, już zapoznałem dziewczynę, ale sąsiadkę taką miałem, nagadała dziewczynie, że ja pijak, łachudra, że ciągam się po pociągach z babami. Dziewczyna uwierzyła, poszła. Mamusia moja umarła. Jak mamusia moja świętej pamięci chorowała, zajmowałem się nią cały czas, przychodziły siostry, patrzyły, nie widziały jeszcze, żeby tak pięknie chora była umyta. Bo ja nie brzydziłem się, jak mama moja w pościel robiła, podmywałem.

Zaczyna gwałtownie szlochać. Z kieszeni wyjmuje strzęp chustki. Proszę, żeby już o tym nie mówił. Może niech "Major" przebierze się w mundur, zrobimy to zdjęcie - tak proponuję. I wciąż nie pamiętam, jak to ze mną było. Śmiałam się wtedy?

Małgorzata I. Niemczyńska

Przy okazji wyjaśniło się, kim była ta przecudnej urody kobieta która odwiedziła kiedyś naszych bohaterów. To była Małgorzata Niemczyńska, bidula, tyle się smrodów nawąchała.

https://www.youtube.com/watch?v=KI_BtX083zY&t=158s

#kononowicz
#suchodolski
#polskiyoutube
  • 5
  • Odpowiedz