Wpis z mikrobloga

#mikrokoksy pytanie od #januszsilowni
Chciałbym poprawic swój wygląd, siłę i ogólną sprawność. kiedyś chodziłem na silke, ale po pół roku zaczęło mnie to nurzyc... na dłuższą metę nie potrafię robić tego samego (potrzebuje czasem zmian ;)

w każdym razie wymodzilem, że zapisze się znowu, ale tym razem będę ćwiczył pod okiem trenera personalnego.

i teraz kilka pytań do Was - może wiecie:
1) czy warto brać trenera personalnego?
2) czy trener potrzebny mi jest przy każdej wizycie w siłowni (powiedzmy 3x w tygodniu) czy wystarczy że od czasu do czasu (2-4x w miesiącu) ustalenia z nim co mam robić i po prostu będę to robić (znowu ćwiczenie samemu może spowodować że nie będę miał takiej motywacji ;/)
3) czy jeśli nie jestem wytrwaly, to może lepiej w ogóle sobie odpuścić siłownie i lepiej kupić rower i jeździc nim do pracy ;) (do pracy i tak muszę jeździć, więc nie musiałbym się jakoś wybitnie motywować, a sama jazda już sprawia przyjemność większą niż siedzenie w siłowni ;P

jakieś rady?
proszę za bardzo mnie nie #!$%@? jeśli zadaje pytania, które pod tymi tagami padały już pierdylion razy - taki urok nas januszy #kiciochpyta ;)
  • 40
@staryhaliny: Jeżeli nie wiążesz żadnej przyszłości z tym, a chcesz tylko się poprawić to myślę że 2-3 razy w tygodniu starczy. Pokaże Ci błędy, naprowadzi jak ćwiczyć, pokaże coś nowego, zrobi badania i na ich podstawie ustawi dietę. Nie ma sensu płacić setki złotych tygodniowo.

Odnośnie 3) można robić to i to. Trening siłowy to jednak coś innego niż kardio :P. Na pewno nie zaszkodzi
@staryhaliny: Jeśli chcesz osiągnąć dobre efekty to nieuniknione jest ogarnięcie diety. Jeśli siłka cię "nurzy" to możesz zacząć od diety, no chyba, że już ogarniasz. Jak chodzi o sam trening to jeśli męczy cię robienie ciągle tego samego to... po prostu nie rób ciągle tego samego. Znajdź coś co będzie cię motywować. Dla jednych motywacją jest progres w sile, dla innych nauczenie się czegoś czego wcześniej nie umieli (np. pompka na
@staryhaliny: W zasadzie jak dużo poczytasz, albo masz jakąś wiedzę to możesz ułożyć pod siebie, ale zdecydowanie bezpieczniejszym i bardziej efektywnym będzie wyskoczenie z trenerem osobistym na siłkę na godzinkę i poproszenie o dietę. Przynajmniej na początku
@staryhaliny: Nie wiem z kim, i nie chodzi mi o ścisłą rozpiskę posiłków w ciągu dnia tylko o nawyki żywieniowe, nauczenie się jakie rzeczy są dobre, jakie nie, ile i kiedy jeść itd. Ja na początku ogarniania diety przez jakiś czas się męczyłem i miałem wieczną spinę, aż zacząłem liczyć makro - normalnie taka ulga jak rzadko kiedy, nagle wszystko stało się proste i przyjemne, po prostu wszystko liczysz, wiesz dokładnie
@staryhaliny Słuchaj, bez sensu płacić za dietetyka, i tak Musisz wytestowac, co u Ciebie bedzie się sprawdzać. proponuję wywalić gluten- odstawić pieczywo zupełnie, makaron, generalnie wszytsko z pszenica. Zoboaczysz, jaka różnica w samopoczuciu.
@staryhaliny: skoro trening na siłowni ci się nie podoba, to nie chodź na siłownię. Wydasz mnóstwo kasy na coś, co czego nie lubisz - brzmi głupio, nie? Jest tyle innych sportów, po co się zmuszać (chociażby ten rower), albo może pływać lubisz, lub jakieś sztuki walki?
proponuję wywalić gluten- odstawić pieczywo zupełnie, makaron, generalnie wszytsko z pszenica. Zoboaczysz, jaka różnica w samopoczuciu.


@Lissa: wywaliłem kiedyś na kilka miesięcy - samopoczucie ostro spadło (uwielbiam chleb i pizze). Głupia rada, nie polecam.
@Lissa:

gluten- odstawić pieczywo zupełnie, makaron, generalnie wszytsko z pszenica. Zoboaczysz, jaka różnica w samopoczuciu.

Ale ja się nie czuje źle po pieczywie (razowe jem), makaronie czy pierogach ;)
Nie mam nietolarenacji glutenu ani innej celiakii ;P

@Kupojadek: no no właśnie. Tzn wiem że się wkręcę, ale potrwa to z pół roku, a potem się znużę... i znowu przerwa. Potrzebowałbym rozbudować klatkę i barki. Jaki sport? :)
@Kupojadek: No wiem wiem, że pół roku to śmiech. A tak swoją drogą ile realnie potrzeba trenowania, żeby coś sensownego się stało z sylwetką przy umiarkowanych treningach (2-3x /tydz.) i umiarkowanym reżimie (czyli raz w tygodniu obiad u mamusi, od czasu do czasu ciastko/lody ;P)?
@Lissa: i paradoksalnie powiem Ci, że bardzo lubiłem wiosłować, czy to na siłce (rozgrzewałem się tak) czy na rzece w kajaku. Może jest to jakiś pomysł... chodzić na kajaki 3x w tygodniu, a w zimie na siłkę stacjonarnie powiosłować i przy okazji inne ćwiczenia porobić.... hmmm
proponuję wywalić gluten- odstawić pieczywo zupełnie, makaron, generalnie wszytsko z pszenica. Zoboaczysz, jaka różnica w samopoczuciu.


@Lissa: U mnie brak różnicy.
@Lissa: Ale właśnie od tego jest dietetyk, bo on jest w stanie stwierdzić co na Ciebie wpływa i jak. Straszne głupoty gadasz.

Dietetyk jest jak każdy inny lekarz. Jak Cię zęby bolą to testujesz inne jedzenie czy pytasz się kogoś kto sie na tym zna?

@staryhaliny: Chociażby rozmowa już nie mówiąc układaniu jadłospisu z kimś kto się naprawdę zna może fajnie zadziałać. Osobiście polecam, lepiej przepracować godzinę i zapłacić komuś,