Wpis z mikrobloga

Urodziłem się w 1986 roku. Do partii wstąpiłem w 1987 roku. Werbunek do SB, po pierwszej nieudanej próbie, przeszedłem pomyślnie w 1988 roku. Służyłem w SB do 1989 roku.

Na pewno nie było łatwo. Dużo pracy biurowej, dłubanina z rozpracowywaniem opozycji, wielogodzinne przesłuchania. W tym wszystkim, dość sztywny reżim leżakowania. W 1988 zaczął się żłobek. Przesłuchań nie ułatwiała ciągle jeszcze niepewna polszczyzna. Zdarzały się przejęzyczenia, były też słowa zupełnie zmyślone. Kuronia nazywałem „panem w malarzyku”. Chodziło o kurtkę. Wtedy najtrudniej było o szacunek kolegów.

Przesilenie 1989 roku to były ciężkie chwile. Szczęśliwie dla mnie przyszedł okrągły stół. Czułem, że pewna epoka się kończy. Jak każdy w SB wiedziałem również, że albo my albo oni. Nas się bali i nas nie ruszyli. Mogliśmy wszystko. Byliśmy nietykalni, znaliśmy ludzi. Moja sieć kontaktów otwierała naprawdę sporo drzwi. To pomogło, gdy w 1990 poszedłem do maluchów.

To nie tak, że zawsze było łatwo. Kiedy w 1993 roku terytorium Polski opuszczali ostatni żołnierze rosyjscy, płakałem. Wielu znałem z czasów SB. Czytałem od roku. Tabliczka mnożenia przyszła dopiero później. Dzielić nauczyłem się dopiero w 1994.
Nauczyłem się wtedy żyć chwilą. Wiedziałem już bardzo dobrze, że nic nie trwa wiecznie, że może przyjdzie i na nas kolej.

Lipiec, 2017. Stoję tu, gdzie stałem wtedy, pacyfikując „Solidarność”, zaraz przed trzecimi urodzinkami. Biegałem wtedy jak oszalały, napawając się naprawdę zupełnie już niezłą motoryką. Szpaler opozycji, szpaler kolegów, od jednych do drugich, od drugich do pierwszych. I tak przez godzinę.

Dziś już nie biegam. A co jeśli ktoś rozpozna? Dość, że Jarosław Zieliński wie, kim jestem. Piszę to do reszty kolegów, których twarze pamiętam słabo, głównie z czarnobiałych zdjęć z huśtawek i zjeżdżalni. Uważajcie na siebie. On wie wszystko.

#neuropa #bekazpisu #pasta #polityka
  • 33
@jash: TW Jamtojest pozdrawia. Może się kiedyś spotkaliśmy przy łamaniu ludzi podziemia w czasach średniaków.

Czekam na tłumaczenia, że przecież to wcale nie o to chodziło. Tak jak z gorszym sortem, tylu pożytecznych idiotów próbowało tłumaczyć, że przecież prezes wcale nie miał na myśli zwykłych ludzi. Teraz zapewne też to nie o zwykłych ludzi chodziło. To zawsze chodzi o co innego, tylko my nie rozumiemy. Pranie mózgu w bezpiece tak nas