Wpis z mikrobloga

Witam ponownie, szczególnie tych wątpiących że #opdelivers i śmiejących się że prokrastynacja nie pozwoli mi dokończyć :)

Dzisiaj dokończę moją historię, zabrakło mi już czasu na ogólne porady, ale obiecuję je napisać. Chyba już wiecie że można na mnie liczyć? :)

Kto się nie załapał na pokaz żenady i #!$%@? życiowego jakim byłem,
zapraszam do poprzedniego wpisu

Następny post będzie dotyczył tylko ogólnych rad, samo creme de la creme, bez pisania o mnie a więcej pisania o Tobie, jak możesz sobie pomóc - zostaną zawołani ci którzy zaplusują ten post.

Tak jak pisałem wcześniej, byłem zdesperowany. Stos książek o walce z #prokrastynacja powiększał tylko moją depresję, wiedziałem już że czytaniem sobie nie pomogę. Byłem także zniechęcony do psychologów, za długo, za dużo gadania bzdur, za drogo to wychodziło, a efekty niepewne i odległe...

Miałem jeszcze krótki epizod z coachingiem, trafiłem na coacha który dawał pierwsze spotkanie gratis. Poszedłem, co mi szkodziło. Pogadałem o sobie, o problemach ze szkoła, on zadawał tylko pytania, które popychały moją historię do przodu, albo zgłębiały jakieś zagadnienie. Rozmowa fajna, mile to łechtało moje ego że ktoś tak słucha o mnie, ale potem zdałem sobie sprawę że absolutnie nie widzę tutaj jego pomocy. Efekt był jeszcze bardziej niepewny a koszty jeszcze wyższe (jego cennik to kilkaset złotych za godzinę!)

Parę miesięcy wcześniej próbowałem też z medytacją. Chodziłem już mocno zestresowany tym że wszystko zawalam. Napięcie w środku rosło, bo jednocześnie chciałem a z drugiej strony coś mnie blokowało. Miałem nadzieję że jak uspokoję nerwy, zażegnam ten dziwny lęk przed życiem, który palił moją duszę, to zacznę realizować swoje cele. Byłem na dwóch spotkaniach, śpiewaliśmy Hare Kriszna Hare Rama (przy okazji dowiedziałem się że to nie tylko są słowa związane z sektą), wsł#!$%@?ąc się w swój głos i starając się wyłączyć myślenie. Tylko że mnie znów cholernie brakowało cierpliwości i skupienia. Po dwóch razach się poddałem, chociaż teraz rozważam powrót a właściwie zaczęcie od nowa. Myślę, że teraz będę mógł się skupić, z czystym sumieniem i większą cierpliwością... Prowadzący zalecał aby medytować przynajmniej 2 godziny dziennie! Wyobrażacie sobie dwie godziny dziennie powtarzać w kółko jedną mantrę...?

Nie zostało mi wiele opcji, szczerze to ze znanych mi sposobów zostało mi już tylko jedno. I w desperacji zwróciłem się do czegoś w co sam do końca nie wierzyłem. Stwierdziłem, że nawet jeśli to jest oszustwo, to jestem w stanie zaryzykować te kilkaset złotych. W końcu na szali była reszta mojego życia... Tak więc zwróciłem się do... hipnoterapii. Potocznie zwanej hipnozą.

No, teraz jak już wiecie, po tym jak przetrzymałem Was dzień w niecierpliwości, wyobrażam sobie Wasze możliwe reakcje. Pobłażliwy uśmiech? Niedowierzanie? Może to kryptoreklama? Nawiedzony koleś? Rozczarowanie?

Jak tamtego wieczoru powiedziałem żonie co chcę zrobić to właśnie mniej więcej taką reakcję miała. Dodała jeszcze "Naprawdę nie sądziłabym że ktoś taki jak ty, będzie wierzył w takie rzeczy". I to nie była pochwała

No ale jak pisałem, byłem w desperacji. Stwierdziłem że nawet jeśli to oszustwo i nic nie pomoże, to i tak więcej bym wydał na psychoterapeutę. Żona się w sumie zgodziła, bo sama już kilka razy miała epizody nerwicy i będąc kilkanaście razy na wizycie u psychoterapeuty (każda wizyta 100+ zł) stwierdziła że po nich czuła się tylko gorzej. Ostatecznie zawsze pomagały leki, ale niestety chyba nikt nie wymyślił pigułki na prokrastynację...?

Poszedłem (26 marca 2014), a efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Mimo mojego sceptycyzmu, hipnoza zadziałała (chciałem żeby działała a to na pewno pomogło), chodziłem jak nakręcony. Nie będę teraz pisał jak działa hipnoza, jeśli będziecie chcieli to temat na kolejny post. Najważniejsze że dało mi to pozytywnego kopa na kilka tygodni, które wykorzystałem na napisanie swojej pracy licencjackiej (oddana 25 kwietnia 2014). W miesiąc dokończyłem tą pracę, nie sprawiło mi to żadnego kłopotu, a parę miesięcy później okazało się że ocena za pracę 5, za obronę 5, ocena na dyplomie 5 i jeszcze dostałem list od rektora z gratulacjami wyników! Znowu AS!

Oprócz pracy całe dnie spędzałem na sprzątaniu, gotowaniu, wstawałem z samego rana żeby ćwiczyć, dosłownie byłem gejzerem energii i pozytywnego nastawienia do życia. Aż rodzina była w szoku.

Hipnoza była pierwszym co naprawdę na dłuższy okres mi pomogło i bardzo zmieniło. Był to pierwszy duży krok ku lepszemu.
Niestety efekt nie był na stałe i już 7 maja 2014 zanotowałem kolejny dół. Wracały stare nawyki i stany niskiego samopoczucia. Od tego czasu przez rok były górki i dołki, okresy wzmożonej aktywności i depresyjne. Z perspektywy czasu widzę że zaczęły się we mnie pozytywne zmiany, wystarczyło parę sukcesów jak np. obrona pracy dyplomowej aby podbudować moje poczucie wartości i zmotywować mnie do działania. Prokrastynacja jednak nie odpuszczała…

Aż w końcu po równo roku górek i dołków 18 marca 2015 (ten marzec taki wyjątkowy bo to miesiąc w którym mam urodziny, zwykle dzień przemyśleń i prób poprawiania życia) poszedłem do psychiatry. Zdiagnozowała mi Chorobę Aktywną Dwubiegunową (potocznie zwana choroba maniakalno-depresyjna) i przepisała Lamitrin w niewielkiej dawce wprowadzającej (25 mg z późniejszym dojściem do 100 mg). Z perspektywy czasu po ponad 2 latach widzę że diagnoza była błędna. To nie był ChAD tylko po prostu depresja w której raz na jakiś promyk nadziei na poprawę sytuacji uaktywniał mnie do działania, jednakże ogrom problemów (przypominam sześciocyfrowe DŁUGI i brak perspektyw na dobrą pracę!) znowu mnie dobijał.

Jednakże leki uważam że odegrały ogromną rolę w moim dojściu do siebie, czasami po prostu trzeba mieć coś co pomoże przestać myśleć o problemach i pozwoli się skupić na nadziei i przyszłości. Leki były drugim moim krokiem ku wyzdrowieniu.
Jednakże ani hipnoza ani leki nie pomogły w pozbyciu się długów, dlatego 10 września 2015 wyjechałem do UK do pracy. To też historia na kolejny wpis, w powiązanych dam linka jak sobie zacząłem radzić, odnosić sukcesy w nowym zawodzie i odbiłem się finansowo.

Ważniejsze jest co innego: gdy poczułem się wolny od strachu że komornik zapuka do drzwi, gdy zacząłem zarabiać pieniądze (w UK niewielkie, ale na złotówki dające szansę na spłatę zobowiązań) wreszcie odżyłem. Już po kilku miesiącach samodzielnie odstawiłem leki bo czułem że tylko mnie otumaniają i od tamtego czasu ani razu nie poczułem że mi są potrzebne (a psychiatra na pytanie jak długo będę musiał je brać, powiedziała „nooo być może całe życie”).

Po prokrastynacji nie pozostał ślad, robię kursy, szkolenia, codziennie wstaję o 6 rano, potrafię pracować po 7 dni w tygodniu jak mam chęć, chodzę czasami na fuchy po pracy – nikt nie nazwałby mnie leniem! Jednocześnie moje samopoczucie jest stabilne, nie mam już ani dołków ani górek (oczywiście bywają smutniejsze dni, ale nie jest to leżenie w łóżku i nie mycie się przez tydzień ;) ).

Co więcej robię sobie na początku roku plan do zrealizowania na następne 12 miesięcy, na rok 2016 wykonany w 120%, na rok 2017 praktycznie skończony już teraz :)

Także wyjazd do UK był finalnym trzecim krokiem na drodze ku normalności. Jednakże po drodze nauczyłem się wielu drobnych rzeczy, które pomogły mi na tej drodze. Bardzo wiele obserwacji, które już w środę lub w czwartek Wam napiszę (niestety jutro lecę na fuchę po pracy i nie zdążę już nic napisać :) ). Uważam że wiele rzeczy i spraw jest zupełnie inaczej niż to co w książkach, dlatego tak wiele osób (w tym ja) nie mogło sobie poradzić…

Mogę z czystym sumieniem powiedzieć że od dwóch lat nie miałem epizodu prokrastynacji, jak patrzę w przeszłość to czuję jakbym był innym człowiekiem. A skoro mnie się udało to i Wam uda, tylko trzeba zmienić trochę podejście.

#przegryw #wygryw #depresja #truestory #originalcontent
  • 121
Wołam przez MirkoListy plusujących ten wpis (1108)

Dodatek wspierany przez Cebula.Online

Nie chcesz być wołany/a jako plusujący/a? Włącz blokadę na https://mirkolisty.pvu.pl/call lub odezwij się do @IrvinTalvanen

Uważasz, że wołający nadużywa MirkoList? Daj znać @IrvinTalvanen

! @pan_skala @Broximon @Mazgens @ChilippePoutinho @royaltrux @Armand0 @WojTech80 @vvertoi @Greater_Manchester_bus_route_58 @skandalik @John_archer @rajdi @bullion @JPRW @Max_Sop @milczmen @Zibha @pejsaty_wonsz @Zielak_Zielak @kris309