Wpis z mikrobloga

#antynatalizm #filozofia #cytaty

Gdyby dziecko, za którego stworzenie byłbym odpowiedzialny, zapytało mnie, dlaczego tu jest, co się dzieje po śmierci i czy jestem w stanie zagwarantować, że nie stanie mu się coś takiego jak na przykład Junko Furucie na przełomie roku 1988 i 1989 (proszę sobie sprawdzić, co się stało, nie ma nawet słów, żeby to opisać), to co ja mógłbym odpowiedzieć? Dla mnie to, że nie mam odpowiedzi, które nie byłyby domysłami, nie byłyby wymijające i nie byłyby wygłaszaniem dogmatów, oznacza, że płodzenie dzieci jest egoistyczne i okrutne.

Quentin S. Crisp, Antinatalism: A Thought Experiment
  • 12
@Werdandi: @no_drums: antynatalizm ma w sobie jedną istotną wadę, mianowicie uznaje istnienie za coś neutralnego, tak jak nieistnienie. A w rzeczywistości już sama egzystencja życia jest bardzo dobra, co widać chociażby, patrząc na naturę.

Ciekawe, że wszelkiej maści antynataliści i shopenhauerowcy z samym ich prekursorem na czele, wywodzą się ze środowisk wielkomiejskich, gdzie żyją jak te myszy z eksperymentu Calohouna.

Żyją wygodnie, bez cierpień, chłodu i głodu, w dostatku, przez
@Kuno_Wittram: No dobrze, nie trudno się zgodzić, że po doświadczeniu cierpienia mocniej odczuwa się szczęście. Ale czy jest to w ogóle tego warte? Jeśli tak, to jaka jest proporcja cierpienie:szczęście, przy której opłaca się męczyć? Poza tym nie ma się żadnej gwarancji, że powołana na świat nowa istota nie będzie miała tragicznego życia.
Jeśli tak, to jaka jest proporcja cierpienie:szczęście, przy której opłaca się męczyć?


@no_drums: Nie ma takiej proporcji, bo nawet nieskończone cierpienie kończy się, co jest samo w sobie nieskończonym szczęściem.

Poza tym nie ma się żadnej gwarancji, że powołana na świat nowa istota nie będzie miała tragicznego życia.


Skoro każde nieszczęście implikuje szczęście, choćby przez samo zniknięcie, to tragiczne życie nie ma znaczenia, skoro już zakończenie tegoż życia jest szczęściem.

Wspomniana
@Kuno_Wittram: Rozgraniczasz wszystko tylko na cierpienie i szczęście, brak pierwszego nie zmienia się automatycznie w drugie. Przyjmowanie, że każdy będzie od razu szczęśliwy, kiedy przestanie mu się dziać krzywda też jest dosyć naiwne, pomija długotrwałe zmiany w psychice, które nie muszą wcale kończyć się wraz z ustaniem negatywnego czynnika z zewnątrz. No i nie wiemy wcale, czy po tej całej śmierci nie będzie tylko gorzej.
@Kuno_Wittram: Tak - chociaż może dałoby się przyczepić, że najwidoczniej jedno cierpienie przeistoczyło się w kolejne. W rzeczywistości taki łańcuch jest trudny do przerwania, wszystko ma jakieś skutki, negatywne dalej można byłoby sprowadzać do cierpienia, a przecież mamy jeszcze szeroki wachlarz chociażby apatii. A ulga, chociaż pozytywna, nie jest wcale nie do przyćmienia, plus każdy odczuwa ją w indywidualny sposób, nie musi nagle rzucić blasku na całe patrzenie na życie.
A ulga, chociaż pozytywna, nie jest wcale nie do przyćmienia, plus każdy odczuwa ją w indywidualny sposób, nie musi nagle rzucić blasku na całe patrzenie na życie.


@no_drums: Wierz mi, że gdy włożysz rękę w ogień, myśl o uldze przyćmi całe twoje przeszłe i przyszłe życie. Będziesz myśleć o tej uldze jak o zbawieniu.