Wpis z mikrobloga

Dzisiaj na drogach w #poznan to się działa jakaś kompletna patologia i #zalesie.
Wyjeżdżam sobie powoli, kulturalnie z drogi podporządkowanej. Zatrzymuję się, bo jest duży ruch i co? Jeb dostawczak mnie uderzył z tyłu.
Tutaj to jeszcze okej, bo na tyle lekko, że nawet rysy na samochodzie nie ma, a że się spieszyłem, to nie było co ogarniać sprawy, bo Ukrainiec za kierownicą i ledwie co potrafił cokolwiek po polsku powiedzieć, to zlałem sprawę.
Jadę dalej. Ruch wahadłowy, więc lekkie opóźnienie. Chwilę stoję, jest ciepło, przede mną za kółkiem siedzi #rozowypasek(tak, to będzie stereotypowe).
Chwilę stoimy i nagle patrzę, coś się przede mną lekko dymi. Im dłużej samochód stoi, tym mocniej się dymi. Więc co należy zrobić, kiedy jest naprawdę mocna para spod maski i zapaliło się zielone?
Gaz w podłogę, aby zdążyć, zanim się zepsuje. Kobieta tak zaczęła zapieprzać, że nawet początkowy plan, aby ją zatrzymać i powiedzieć aby zgasiła silnik spalił na panewce, bo bym sobie na wykopkach zawieszenie rozdupcył.
No to jedziemy dalej.
I nagle widzę, dostawczak zjeżdża na pobocze, koleś przed nim kopie go w koło, wsiada do samochodu i odjeżdża. Po stanie jego haku, wnioskuje, że miał bliskie zbliżenie z dostawczakiem.
I to wszystko, w przeciągu 30 minut.
Słońce szkodzi ludziom
#samochody #polskiedrogi
  • 4