Wpis z mikrobloga

@Anien: bardziej chodzi o ten prawdziwy, ciężki klimat postapokalipsy w Fallout 1 - wszystkim żyje się ciężko, wszędzie gangi i bieda - wszechobecna apatia i beznadziejność, brak perspektyw na poprawę przyszłości potęgowany coraz częstszymi atakami mutantów.

Tymczasem w Fallout2 za sprawą wszystkich nawiązań do popkultury (które w F1 też były ale nie w takiej ilości) klimat jest lekki i przyjemny.
@Sad_Statue: Mam podobnie, bardzo cenię G1 za stworzenie nietuzinkowych realiów i wybijającego się wątku głównego, G2 był już sztampowy na tle gatunku, według mnie może buty czyścić jedynce.
@Anien: Też nie wiem, choć to mało istotne, bo obie gry są zajebiste. F2 to postmodernistyczne arcydzieło, rozmachem nawiązań i możliwych interpretacji nakrywa Jedynkę czapką. Ma literacko lepiej rozpisane postaci i dialogi. Jako twór sztuki wygrywa niemal pod każdym względem. Natomiast jako rpg i fabularnie to F1 zdaje się bardziej spójny i przemyślany, mniejsze rozmiary było na pewno łatwiej utrzymać w ryzach.
@Etykieta: Czy ja wiem. F2 może wydawać się lżejszy przez to że świat przez te kilka dekad względem jedynki poszedł do przodu, wszystko się bardziej ucywilizowało. Ale 2 to nadal gra w której pojawiają się zabójstwa całych rodzin, niewolnictwo i polityczne machloje na najwyższych szczeblach władzy. Ciężkość i syf w dwójce są ukryte za fasadą ludzkiego niby "ucywilizowanego" #!$%@?ństwa, mają twarz Lynette przywódczyni nowoczesnego Kryptopolis nie rozpadającego, glutowatego Mastera.
Jeszcze wracając