Wpis z mikrobloga

@juzNieChce: próg wyborczy to swoją drogą fajny mechanizm, który sprawia, że ustroju w Polsce nie powinno się nazywać "demokracją", tylko ochlokracją, gdyż każda mniejszość światopoglądowa, póki nie osiągnie stabilnych 7 procent w sondażach (które mogą być manipulowane o te 2-3% w dół, co właściwie gwarantuje, że z tych 7% spora część postanowi "nie marnować głosu"), jest totalnie dymana, a u władzy zmieniają się kolejni cwaniacy, sprzedający w kółko te same bajki
@juzNieChce: czasem przez rok, czasem nie. Demokracja wymaga uszanowania woli wyborcy. Gdy wprowadzasz próg, pokazujesz, że masz #!$%@? na to, jakie kto ma poglądy i napędzasz wyborców dużym partiom. A by być "dużą partią" trzeba mieć prosty program - minimum konkretów, maksimum ogólnych obietnic i wzniosłych haseł. Efekty widoczne gołym okiem pod postacią cudownego pluralizmu politycznego, którego jedynym jak dotąd objawem okazał się ciastek, czyli koalicja ludzi o losowych poglądach pod