Wpis z mikrobloga

@Freakz: ja sobie też :-) zawsze mi to ułatwiało niezmiernie życie i nigdy nie byłam w nerwowej sytuacji typu: "za tydzień termin, a ja jeszcze nic nie napisałam/nie zrobiłam" :-) zawsze na luziku miałam coś zrobić, robiłam, a później bimbałam i patrzyłam z uśmiechem na resztę, która się gorączkowała i stresowała :-)
@Freakz: trudno powiedzieć, odkąd pamiętam zawsze tak miałam. Jak byłam mała i wracałam ze szkoły, to jeszcze zanim zabrałam się za jedzenie obiadu już chciałam od razu wszystkie zadania domowe odrobić, żeby mieć je z głowy i po obiedzie wyjść na dwór :-)