Wpis z mikrobloga

Czy jakakolwiek z lektur szkolnych wywarła na was wpływ, była czymś więcej niż tylko nudnym obowiązkiem? Dla mnie tak było z lekturą "Chłopcy z placu broni" Ferenca Molnara. Najbardziej spodobał się mi, i moim dwóm kolegom wątek Erno Nemeczka. Otóż w tej książce(piszę z pamięci, więc mogę się trochę mylić) było tak, że ci tytułowi chłopcy z placu broni założyli taką jakby podwórkową armie o nazwie "Związek kitowców" w której żuli kit jak gume do żucia, taki do okien, i prawie wszyscy mieli stopnie oficerskie, oprócz Nemeczka, który był ich takim chłopcem do pomiatania i miał jako jedyny stopień szeregowca xD Potem zdaje się awansował bo bardzo się wykazał w walce i patriotyźmie(chłopcy ogólnie walczyli z inną bandą osiedlową o jakiś skład drewna czy coś w tym stylu). A na końcu powieści umarł.
No i właśnie ten wątek tak nam się spodobał, że razem z dwoma kolegami założyłem też taką prywatną armie, ale zamiast żucia kitu jedliśmy słonecznik, stąd nazwa "Związek Słonecznikowców". Opracowaliśmy calą hierarchie stopni wojskowych. Najniższym stopniem był młodszy podszeregowy. Ogólnie cała hierarchia stopni wojskowa wygladała tak, że każdy szeregowy, kapral i sierżant, chorąży, kapitan, major itp miał swoją wersje pod-, nad- i każda z tych wersji miała jeszcze swoja wersje sztabową, więc stopni było bardzo dużo i mieliśmy do czynienia np. z "młodszym podsierżantem sztabowym", "starszym nadmajorem" itp. Najwyższym stopniem był Dyktator, był wyżej od Marszałka, i taki tytuł przyznaliśmy sobie w trójkę. Ustaliliśmy żeby aby awansować, trzeba wykonywać jakieś głupie zadania i oczywiście każdy rekrut zaczyna od stopnia młodszego podszeregowego. Oczywiście nikt nie chciał się z nami bawić w takie kretyzmy xD i dopiero po jakimś czasie zwerbowaliśmy do Związku Słonecznikowców jednego kumpla. Dawaliśmy mu w celu awansu naprawde głupie zadania, np. musiał 10 razy wziąść z placu zabaw piasek do rąk, biegać do boiska od koszykówki i rzucać tym piaskiem w tablice z koszem(ja wtedy stałem przy koszu i liczyłem ile razy rzucił i jakiś ojciec małego dziecka się do mnie dopieprzył, nie wiem czemu do mnie, to nie ja rzucałem xD ) albo dzwonić domofonem do pierwszego lepszego bloku i powiedzieć "Magdalena, zrobimy se bara-bara?". Potem jeden z naszej trójki został zdegradowany do stopnia młodszego dyktatora i żeby ponownie awansować też musiał robić zadania, na przykład wejść do kilku sklepów i w każdym powiedzieć do sprzedawczyni "Nic nie chce kupić" i wyjść. A na koniec zdegradowali mnie i się obraziłem, sypnąłem im piaskiem w oczy i powiedziałem że ja żadnych głupich zadań wykonywać nie będę xD i mnie wyrzucili z Związku Słonecznikowców.
Ale to było debilne z perspektywy czasu, a ponoć lektury szkolne wychowują i czytanie ich ma pozytywny wpływ na uczniów ( ͡° ͜ʖ ͡°) #ksiazki #lektury #chlopcyzplacubroni #coolstory #szkola
  • 4
  • Odpowiedz