Wpis z mikrobloga

@haxxx: ja jak byłem mały, to brałem atlas, w którym były wszystkie kraje świata, potem dumałem jak je ułożyć w drabinkę i rozgrywałem mecze. Polegało to na dwóch rzutach kostką, cyfry od 1-4 oznaczały swoje liczby, a 5 i 6 oznaczały 0. I tak rozgrywałem całe mistrzostwa świata.

Jeżeli chodzi o klubowe, to robiłem tak ligi mistrzów, ligi mistrzów w formacie ligowym (tu dopisywałem sobie strzelców goli, bo znałem).

Rozgrywałem też
@stekelenburg5: ja kostką wyrzucałem liczbę goli w meczu, a gola dla odpowiedniej drużyny wskazywała strona monety. 4 na kostce - 4 rzuty monetą, 3 orły i 1 reszka - 3-1. jak byłem troszkę starszy to już dorzucałem do tego 'siły' drużyn, by było mniej niespodzianek. robiłem własne drużyny i bawiłem się w fm-a na kartkach, kupując zawodników i rozgrywając sezony poprzez symulację monetą. albo wycinanie z tektury czegoś na wzór piłkarzy,
@stekelenburg5: Miałem podobnie tylko z polską ekstraklasą, wtedy 1 ligą. Do dziś pamiętam nazwy drużyn wypisanych na kartkach, Raków Częstochowa, Miliarder Pniewy. Jak rodzice kupili pierwszy komputer C64 to zautomatyzowałem całe zawody dzięki kursom Basica z Bajtka i z Commodore&Amiga.