Wpis z mikrobloga

Przypomniała mi się sytuacja z dawnych czasów studenckich. Uchodziłem za dobrego studenta. Całkiem niesłusznie. Owszem na zajęciach kłóciłem się całkiem przekonująco, miałem też ładną skórzaną teczkę, ale tak naprawdę na studiach byłem dobry w trzech rzeczach: brydżu,. wyszukiwaniu blondynek z ponadnormatywnym biustem oraz grze strategicznej Starfrcraft w którą grałem na przemian z moja ówczesna religią czyli Heroes of Might and Magic III.
Mieszkałem wtedy w kołchozie. Ludzie do nas przychodzili i wychodzili zostawiając głownie sterty brudnych naczyń, puszki po piwie i powiększone rachunki za wodę. Nie przeszkadzało mi to. Za bardzo.
Był luty. Walentynki., ale jak dla mnie po prostu środa, czwartek albo piątek. Akurat zakończyłem sesję. Postanowiłem to uczcić. Byłem profesjonalnie przygotowany. Miałem mrożoną pizze w lodówce, kilka czekoladowych batonów, sześć piw marki Warka Strong (słodkie, ale dobrze trzepało), wielkie pudło lodów,19 calowy monitor, byłem wyspany i zadowolony z życia. Zdany egzamin na studiach dostarczał podobnej krótkotrwałej satysfakcji jak orgazm, tyle że zostawał po nim wpis w indeksie.
Zacząłem koło 11, rozegrałem jakąś krótką partyjkę i poszedłem do kuchni po pierwsze piwo. Trochę się zdziwiłem, bo była 16. Ale nic to. Mam czas. jestem kwiatem lotosu na tafli jeziora. Unoszę się.
W kuchni była Anka. Rozmawiając z moim współlokatorem Marcinkiem.
Anka dziś jest panią adwokat. Wtedy była brunetką o kręconych włosach, znacznie poniżej ramion, brązowych oczach o odcieniu ciemnej czekolady i długich nogach. Mi się podobała tak sobie, ale kolega ze studiów Mateusz miał w jej przypadku nieustanne stwardnienie. To była chyba kwestia tego, że miała nieco owłosione ręce. Teraz pewnie je depiluje. Ale oddajmy sprawiedliwość – tyłek miała rewelacyjny (teraz pewnie nieco gorszy).
Pamięć ma zawodna jest ale była ubrana w kiecę ze sporym dekoltem, takim, że z trudem koncentrowałem się w trakcie rozmowy na jej oczach. Poza tym nie założyła stanika. Skąd wiem? Wiem. Takie rzeczy się wie.
- Cześć Anka. Co Tu robisz?
- Przyszłam do Ciebie. Chce pożyczyć komentarz do kpc.
Ok., Walentynki, umówiła się z jakimś gościem na mieście, wpadła na chwilę aby pożyczyć książkę.
- Chodź – kiwnąłem głową. Dam ci ją. Piwo? Lody?
Chciała książkę, lody i piwo. Dokładnie w tej kolejności.
Poszliśmy do mojego pokoju, Anka dostała swoja książkę, swoja puszkę, swoją miskę z lodami a ja swój komputer. Położyła się na moim łóżku, otworzyła komentarz zaczęła go przeglądać i jeść lody. Co było dalej to nie wiem, bo ja zacząłem zabijać.
Kiedy znów odkręciłem głowę Anka leżała na łóżku z rozpuszczonymi włosami, sukienka jej się podwinęła ukazując bardzo długie nogi i pończochy.
- W sumie to jest bardzo ładna kobieta – pomyślałem. – Jestem dla niej niesprawiedliwy. Ciekaw z kim się umówiła???
Po tych głębokich przemyśleniach wróciłem do gry.
Po 21, wiem, że było po 21, bo poszedłem do kibla i sprawdziłem na zegarku godzinę Anka nachyliła się nad moim biurkiem prezentując bardzo ponętny cyc.
Zdjąłem słuchawki.
- Przynieść ci piwo? – wyszeptała.
Jasne, machnąłem ręką, bo miałem właśnie obleżęnie miasta i mówiąc szczerze mało czasu na pierdoły.
Dostałem trzy minuty później swoje piwo, Anka przyniosła je kręcąc tyłkiem jak kelnerka w klubie go – go. Uśmiechnąłem, podziękowałem a ona coś tam majstrowała przy sukience poprawiając ją tak że prawie mogłem zobaczyć majtki. Dobra, były czerwone.
Widać jej się coś źle kiecka ułożyła.
- Czy ona nie szła na jakieś spotkanie??? Chyba koleś przełożył- uracjonalniłem sobie.
Później to już była rzeźnia, bo popełniłem drobny błąd w obliczeniach, który zaskutkował tym, że zabili mi herosa i straciłem miasto, a chwilę później i drugie. Zanim jako tako opanowałem sytuację, minęło sporo czasu a do rzeczywistości wróciłem dopiero wtedy gdy Anka objęła mnie przyjacielsko od tylu, zdjęła jedną słuchawkę z mojego ucha i zapytala czule: mogę się dziś u ciebie przespać? Późno już nie chcę wracać do domu o tej porze.
Jej biust dotykał mojej głowy. Było to niezwykle miłe uczucie. Duże, ciepłe, jędrne cycki. Z nieco sterczącymi sutkami , jeśli ktoś zapytałby mnie o zdanie. Jakiś koleś ma szczęście – pomyślałem. A na glos powiedziałem: sure, wyjmij sobie z szafy jakiś ręcznik i koszulkę.
Anka zniknęła na dlużej.
Kiedy się pojawiła było już całkiem nieźle. Właśnie goniłem ostatniego rycerza po planszy napakowany jak Rambo III. Anka ubrała się chyba w najbardziej ciasny T-shirt jaki miałem w szafie, tak że jej cycki mało go nie rozsadziły a na dodatek z trudnością zakrywał jej uda. I teraz z całą pewnością było widać jej majtki.
Położyła się grzecznie na łóżku i wzięła do ręki jakąś gazetę. Przyjdziesz? – poklepala poduszkę.
- Wiesz, mam coś jeszcze do zrobienia, ale zgaś światło nie chcę ci przeszkadzać – odpowiedziałem.
Koło 5 rano, przyniosłem sobie piwo i zjadłem dwa batony. Spojrzałem na Ankę, która spała w najlepsze. Odsłaniała płaski brzuch, a biust hmmm… bardzo intrygująco układał się pod tkaniną. Ech, pobawić się czymś takim – rozmarzyłem się i siadłem do komputera.
O 10 rano zjadłem zbilansowane śniadanie: pół litra lodów i starą bułkę. Wróciłem do pokoju, otworzyłem okno, przewietrzyłem go nieco i powdychałem świeże powietrze po czym zrobiłem 50 pompek.
Siadłem na moim obrotowych krześle i ruszyłem z krucjatą przeciw złu.
Kilka godzin później poczułem że zaczęło mi burczeć w brzuchu z głodu. Zrobiłem save i przeciągnąłem się rozkosznie. Na porządnie posłanym łóżku leżała zgrabnie złożona koszulka, ręcznik i mój komentarz do kpc.
Hmm była tu Anka. Ciekawe co się z nią stało?
Poszedłem do kuchni upiec sobie mrożoną pizzę. Spojrzałem na zegarek. 14. W kuchni nad zlewem stał Marcin, z tępą miną skrobiąc przypalony garnek przy zlewie. Bez słowa otworzyłem lodówkę, wyjąłem dwa puszki piwa, po czym je otworzyłem.
Jedno podałem Marcinowi. Wziął puszkę również bez słowa. i siorbnął. Wspólnota zainteresowań. Przyjaciele tak mają.
- Była tu Anka – zagaiłem.
- Tak, poszła do domu koło 11. Chyba była zła.
- Aha – skomentowałem. – A o co?
- Nie wiem.
Wzruszyliśmy ramionami i piliśmy dalej.

#pasta #heheszki
  • 3