Wpis z mikrobloga

Jak widać po piosence o Obłomowie, a po części również po piosence o muszkieterach, rację mieli ci z moich kolegów ze sceny, którzy od lat zarzucali mi, iż jestem człowiekiem, a może tylko artystą, twórcą anachronicznym, staroświeckim. Odwołuję się do książek, których nikt nie czyta już, w związku z tym nikt nie wie o co mi chodzi w moich piosenkach, a i muzycznie zatrzymałem się na bardzo wczesnym etapie rozwoju, bo poza podstawami muzyki klasycznej inspirują mnie tacy twórcy jak Okudżawa, Brassens, czy Wysocki dawno nieżyjący, a nawet jeśli mi się zdarzy od czasu do czasu sięgnąć po Dylana - w końcu też skończył 60 lat i należy do innej epoki. A tym czasem świat idzie naprzód, muzyka się niesłychanie rozwija, trzeba czerpać ze wzorów nowoczesnych. Mówili, mówili, mówili no i postarałem się i napisałem rap. Cieszą mnie te oklaski. Na koncercie w Krakowie jeden ze stałych moich słuchaczy, który zawsze siedzi bardzo blisko, mam z nim kontakt wzrokowy, po tej zapowiedzi westchnął: "O Jezu". Spieszę tłumaczyć, napisałem rap, czy rapa - ja nie wiem czy to się odmienia, to znaczy mnie się wydaje, że napisałem rapa, bo ja się na tej muzyce nie znam. Tak na słuch i zdrowy rozsądek wydaje mi się, że jest to rap, ale równie dobrze może to być hip-hop, albo funk, albo jakaś inna onomatopeja. I zrobiłem to nie dlatego żeby udowodnić komukolwiek, że stać mnie na napisanie tak wyrafinowanej formy muzycznej, ale dlatego, że wydawało mi się, że tylko ona pasuje do tekstu, który mi się napisał. Piosenka nosi tytuł "Przyśpiewka bylejaka o europejskiego Polaka".