Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Mireczki mam #feels ale takie związane ze #zwiazki

Jestem z #rozowypasek 7,5 roku, obydwoje 23lvl i już nie wytrzymuję bez niej. Całe LO każda przerwa razem (równoległe klas), wspólne studia a teraz? Życie zmusiło mnie, by po licencjacie iść do pracy. Mam fajną pracę, którą lubię i która daje mi niezłe pieniądze, do tego dorabiam sobie. Moja różowa została na mgr, idzie jej bardzo dobrze, poprawiły się jej wyniki po moim odejściu i generalnie jeśli chodzi o osiągnięcia w życiu oby dwoje wyszliśmy in + ale... strasznie za sobą tęsknimy w tygodniu. Wiem, że to jest obustronne, wiem też, że to jest nic w porównaniu z ludźmi na emigracji ale ciężko mi się tak żyje i mam już dość.

Czekam na moment, w którym się wyprowadzimy "na swoje". Nawet gdybym miał mieć mniej pieniędzy niż teraz (moja wypłata starczy na wszystko, rodzice nie chcą ode mnie złotówki, mimo, że oferowałem i czasem sam z siebie zrobię zakupy), jedyny plus to, że oboje odkładamy na naszą przyszłość i na "start" ale męczy mnie to. Do niedawna spotykaliśmy się we wtorki, środy, czwartki po 4h po mojej pracy i w weekendy na całe dnie, od niedawna, gdy w czwartki kończy zajęcia na #studbaza o 11.45 to nie chcę by czekała do 16 na mnie nudząc się, szczególnie teraz, gdy czas egzaminów (co tydzień jeden egzamin, w sumie "zerówka" ale lepiej tak niż codziennie coś w sesji). Więc przy dobrych wiatrach mamy dla siebie 2,5 dnia w tygodniu (sob, ndz, wtorek 4h i środa 4h) ale często któreś z nas musi coś zrobić i nie możemy się spotkać w tygodniu.

Dla mnie to mega smutne. Np. dzisiaj - dopadła mnie #!$%@? jelitówka, różowa też ma pierwsze objawy i co? Pewnie wypadnie nam caluśki tydzień. W takich momentach tracę zapał do tego co robię, bo żyjemy dla siebie i bez niej usycham. Jeszcze krew mnie zalewa, że jutro wykorzystam dzień urlopu na leżenie w domu z gorączką zamiast na spędzenie cudownego dnia z nią. Ta miłość była moim marzeniem, dopadła mnie w LO i trzyma do teraz. Choć okres burzliwego zakochania minął to wciąż, gdy ją widzę to czuję ciepło w sercu, nie oglądam się za żadną inną, w sumie mój świat kręci się wokół niej, cała reszta to dodatek.

Nie oczekuję rad, bo jedyna rada to "zamieszkajcie ze sobą" ale chcemy zamieszkać wtedy, kiedy ona skończy studia i znajdzie pracę, czyli przy dobrych wiatrach przełom 2017/2018. To będzie ponad 8 lat razem. Zamierzam się oświadczyć w tym roku w lato, choć ona sama mówi, że jej nie śpieszno bo to i tak nic między nami nie zmieni. Poza normalnymi zgrzytami związkowymi jest idealnie, jesteśmy wobec siebie uczciwi, ona dba o mnie, ja dbam o nią. Tylko ta #!$%@? samotność. Kiedy trafi się nam tydzień bez siebie to od poniedziałku chodzę #!$%@? i czekam na ten zasrany piątek wieczorem. #!$%@?, choć wiem, że inni mają gorzej to dzisiaj, kiedy mam właśnie gorączkę (37,9) boli mnie to podwójnie.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
  • 9
@AnonimoweMirkoWyznania:

jej nie spieszno bo to i tak nic miedzy nami nie zmieni


nie bądź naiwny, jak kobieta mowi nie to mysli tak, nie czekaj tylko tyle Ci powiem....
Miałem taki sam układ, niby się nie spieszy i nic to nie zmieni a szkoda kasy a potem nagle wyjeżdża, że za długo czeka....
JestemOP : @chanequa - Pieniądze, pieniadze, pieniądze. Nie stać nas na mieszkanie razem. Ona studiuje, nie zarabia, ma jedynie stypendium rektora dla najlepszych studentów, ja z kolei nie zarabiam wystarczająco by utrzymać nas dwoje - 2,3k to byłaby egzystencja nie życie, nawet doliczając jej 800zł. Czekamy do końca jej studiów, aż znajdzie pracę i wtedy się wyprowadzimy. Wtedy tez prawdopodobnie jej ojciec udostępni nam lokum, więc koszta będą odpowiednio mniejsze, bo nie