Wpis z mikrobloga

@Lifelike: jego twórczość znam raczej pobieżnie i być może się mylę, ale dla mnie jego najlepszym okresem był przełom lat 60-tych i 70-tych. Po preludium z 1969 ("Space oddity" - ale utwór, nie album, bo ten był ogólnie słaby) same wielkie dzieła: The man who sold the world, hunky dory ze świetnym "Changes" i genialnym "Life on mars", potem jeszcze Ziggy, a na koniec wyśmienity cover-album z 1973 "Pin Ups".
  • Odpowiedz
@haes82: Generalnie mam podobne odczucia ale na późniejszych płytach jest też sporo utworów, do których chętnie wracam, np. "Time" z "Aladdin Sane", "Rebel Rebel" z "Diamond Dogs", "Fascination" z "Young Americans", etc. a co do "Under Pressure" to jak najbardziej na plus (cenię zdecydowaną większość tego co nagrał Queen choć oczywiście też nie bezkrytycznie).
  • Odpowiedz