Wpis z mikrobloga

Kiedy 35-letni Mariusz kładł się spać około północy nie spodziewał się, że ta noc przyniesie ze sobą tak dramatyczne wydarzenia. O godzinie 3:52 obudził go głośny krzyk najmłodszej córki: "TAAAATUUUUŚŚŚŚ! TAAAATUUUŚŚ!".
W głowie Mariusza pojawiły się dwie myśli: "dlaczego akurat musi wołać 'tatuś', a nie 'mamusia'?" oraz "to gra psychologiczna, na pewno zaraz sama zaśnie, a jeśli teraz wstaniesz to przegrasz".
Kolejne krzyki - "Taaaatuuuuś!!! Ja nie chcę spaaać!" zwiastowały najgorsze - córka nie chce spać.
Mariusz wiedział, że teraz trzeba działać szybko, córa rozbudzi się na dobre i pozamiatane - wstajesz dzisiaj wcześniej niż słońce. Wyskoczył z łóżka, chwycił awaryjny smoczek i pobiegł do pokoju maludy. Procedura awaryjna była prosta: "Zatkasz dziecko korkiem, przytulisz i zaśnie. Musi się udać. Zwykle się udaje". W momencie, gdy maluda nabierała powietrza do kolejnego "TAAAATUUUŚ" zainstalował w jej aparacie mowy tłumik marki "Lovi" i przytulił ją bardzo czule (zupełnie jakby to była godzina 15:52, a nie 3:52). Kiedy wydawałoby się, że sytuacja jest pod kontrolą wyczuł, że piżamka była wilgotna. Okazało się, że super hiper mega chłonne pieluszki Pampers dawały radę tylko przez 6 godzin. Ni jak to się ma do tych 12 godzin z reklamy, ale to nie pora na tego typu dywagacje. Czas pracował na jego niekorzyść, a okoliczności nie były sprzyjające - zabieg wymiany pieluchy i przebrania piżamki trzeba było wykonać po ciemku, żeby dziecku nie przyszło czasem do głowy, że skoro stary zaświecił światło to mamy już dzień. Mario sprawnie rozpakował dziecko, chwycił za zużytą pieluszkę i wtedy stało się coś, czego nie spodziewałby się nawet w najgorszych koszmarach. Przez głowę przeszła jedna krótka myśl - "oh shit!". Miał rację...
Ze względu na wyjątkową drastyczność pomińmy część związaną z opisem procesu defekacji.
Po wszystkim Mariusz z drżącym głosem zapytał maludę: "Pójdziesz spać?". "Taaak" - usłyszał. Miód dla uszu! Maluda okazała się słowna i faktycznie zasnęła, ale niestety nie Mariusza. Coś nie dawało mu spać. Nie wiadomo, czy to adrenalina płynąca w jego żyłach, czy też może dźwięk budzika oznajmiający, że czas wstawać do pracy...

A Wam jak zaczął się dzień?

#dziendobry #truestory #heheszki i w sumie coś jak #pasta