Wpis z mikrobloga

Kulty cargo powstałe w XX wieku na wyspach Pacyfiku pokazują nam w jaki sposób tysiące lat temu prymitywni technologicznie ludzie mogli postrzegać przybywające istoty pozaziemskie za bogów. Mieszkańcy wysp Pacyfiku widząc startujące i lądujące samoloty wznoszące się w powietrzu, nie mogli zrozumieć w jaki sposób jest to możliwe więc uznawali te 'wielkie metalowe srebrne ptaki' za coś boskiego. Pilotów i wojskowych, którzy wychodzili z pokładu samolotów, tubylcy uznawali albo za istoty boskie, albo też za pośredników wysłanych do nich przez bogów. Często żołnierze czy piloci przychodzili do tubylców i wręczali im drobne podarki w postaci czekolady, zegarków, butów czy butelek z napojami. Wszystkie te prezenty były nazywane przez tubylców określeniem 'cargo', czyli 'ładunek/towar'. Za każdym razem gdy samoloty oddalały się z wyspy, tubylcy godzinami wypatrywali w niebo oczekując ich powrotu, bo wiązało się to z kolejną porcją podarunków od bogów.

Kulty powstawały niezależnie od siebie w wielu różnych miejscach w rejonie Pacyfiku. Australijski uczony Frank Hurley w latach 20-tych XX wieku wylądował swoim hydroplanem na Papui-Nowej Gwinei. Przedstawiciele rdzennej ludności żyjący wciąż na poziomie epoki kamiennej nie mogli pojąć jak taki obiekt nazywany przez nich 'boskim ptakiem' może unosić się w powietrzu. Papuasi zaczęli oddawać boską cześć Hurleyowi, jego pilotom a także hydroplanowi. Postrzegali samolot jako mistyczną, żywą istotę i codziennie wieczorem podpływali do dzioba samolotu aby złożyć ofiarę w postaci świni. Następnie tubylcy zaczęli wykonywać w drewnie kopie niezrozumiałej dla nich latającej maszyny, odwzorowując ją w najmniejszych detalach. Historia ta przypomina przytaczany przeze mnie wcześniej przypadek Torajów z Sulawesi, którzy budowali swoje domy na kształt latającej maszyny, którą rzekomo przybyli ich bogowie.

Inna relacja dotycząca kultu cargo pochodzi z 1945 roku z miejscowości Hollandia w Nowej Gwinei, gdzie Amerykanie mieli bazę wojskową. Samoloty bez przerwy startowały i lądowały przywożąc ładunki pełne posiłków dla jednostek walczących na Pacyfiku. Papuasi obserwowali te niezwykłe zdarzenia ze skraju dżungli i nie mając pojęcia ani o technologii ani o polityce nic z tego nie rozumieli. Amerykanie widząc zachowanie Papuasów zbliżali się do nich i wręczali im żywność oraz narzędzia. Papuasi zachęceni tymi podarkami zaczęli coraz częściej wychodzić z dżungli na skraj lotniska, gdzie obserwowali jak 'srebrne ptaki' ulatują w chmury, a więc zapewne odlatują do nieba, do bogów. Tubylcy pragnąc, aby bogowie ponownie zesłali 'srebrne ptaki' z podarkami 'cargo' zaczęli zachowywać się tak jak obcy przybysze. Zaczęli budować lotniska-widma pełne pasów startowych, wykonywali samoloty z drewna i słomy, tworzyli drewniane nadajniki radiowe, zwinięte z liści izolatory, drewniane zegarki na rękę a zamiast hełmów nosili na głowach pancerze żółwi.

Kolejna relacja pochodzi od niemieckiego pilota-badacza Hansa Bertrama, który przeżył ciekawą przygodę podczas przymusowego lądowania swoim samolotem w australijskim buszu. Po krótkim czasie wokół samolotu zgromadziła się pokaźna grupa Aborygenów, która uznała Bertrama za jednego ze swoich bogów zwanych 'Wandjina'. Te opisywane niegdyś przeze mnie istoty wg wierzeń Aborygenów tysiące lat temu przyniosły im wiedzę i nauczały przydatnych czynności. Na petroglifach i w opowieściach 'Wandjina' często posiadali przedmioty podobne do googli lotniczych, które miał na nosie Bertram. Aborygeni skojarzyli oba fakty i w ten sposób pozostawili pilota przy życiu. Podobne przygody setki lat wcześniej mieli wielcy odkrywcy docierający do nowych kultur. Kiedy Krzysztof Kolumb wylądował w 1492 roku na brzegu wysp Bahama, tubylcy przynosili mu wodę, jedzenie i pytali czy nie przybył z nieba. Francisco Pizarro został wzięty przez Inków za powracającego boga Wirakoczę, a James Cook przez Polinezyjczyków za ponownie przychodzącego na ziemię boga Rongo.

Kult cargo pokazuje nam co się często dzieje kiedy prymitywny lud spotyka znacznie bardziej zaawansowaną cywilizację. Niezrozumienie technologiczne sprawia, że prymitywni ludzie postrzegają przedstawicieli wyżej rozwiniętej cywilizacji, posiadających dziwne stroje, nieznane bronie, przedmioty i pojazdy jako istoty boskie. Jest to zupełnie zrozumiałe, wystarczy sobie wyobrazić jak zareagowałby przeciętny Buszmen 200 lat temu jeśli przybylibyśmy do niego na pokładzie helikoptera ze smartfonem w ręku, mówiąc przez mikrofon i produkując magiczne światło. Mamy konkretne doniesienia o kultach cargo z XX wieku, więc racjonalnym zdaje się pytanie, czy podobne zdarzenia nie mogły mieć miejsca w dalekiej przeszłości z udziałem istot pozaziemskich? Jeśli prześledzimy opowieści przekazywane przez starożytne ludy z całego świata o bogach zstępujących na Ziemię w 'obłokach', 'rydwanach ognia', 'latających metalowych domach', 'chmurach' czy 'kulach światła' to zauważymy tam zdarzenia podobne do tych odnoszących się do kultu cargo. Starożytni nie mogli zrozumieć w jaki sposób metalowe maszyny unoszą się w powietrzu, a wychodzące z nich istoty brali za bogów, którzy przynosili im wiedzę, żywność, narzędzia i nowe przykazania.

Jeśli kogoś ciekawią takie opowieści to zapraszam do obserwowania tagu #kosmiczneopowiesci

#ciekawostki #religia #kultura #swiat #ciekawostkihistoryczne #historia #kosmiczneopowiesci #zainteresowania
Gorti - Kulty cargo powstałe w XX wieku na wyspach Pacyfiku pokazują nam w jaki sposó...

źródło: comment_npvKx20EBjNcRCjuFDIKIm69lbMmOFLU.jpg

Pobierz
  • 29
@whiteglove
Nie rozmawiamy o religiach tylko o tym czy odwiedzali ziemię w dawnych czasach kosmici, a wierzyć możesz sobie w co chcesz. Nic mi do tego.
Problem w tym, że teorie danikena i jemu podobnych uznają to za prawdę historyczną a nie wiarę/religię a na dowód pokazują teksty w starych pismach.
@whiteglove: Jeszcze co do tych ludzi, którzy nawet nie chcą myśleć o tej teorii. Ich zachowanie jest zupełnie zrozumiałe, ponieważ z jednej strony mamy ludzi wierzących, którzy nie chcą zaakceptować, że bogowie którym oddają cześć są istotami pozaziemskimi z krwi i kości, a z drugiej strony ludzi antyreligijnych, którzy uważają, że wszystkie religie zostały zmyślone dla własnych celów, a ich założyciele albo nie istnieli, albo mieli wyrafinowane omamy. Zabawne, że łatwiej
@szpongiel: Wiem, wiem, spokojnie, po prostu jeśli do tych wszystkich opowieści o zaawansowanej technologii dodasz stroje astronautów, dziwny wygląd owych istot, podróże powietrzne poza Ziemię i odniesienia do tego że pochodzą z gwiazd to wszystko wskazuje na to, że byli to przybysze z kosmosu.
@Gorti: Nie wiem czy pisałeś już na ten temat, ale czemu obcy mieliby kiedyś często i obficie odwiedzać Ziemię i nie ukrywać swojej obecności, a dziś przestali?
Bardzo to wygodne, że obcy (czy bogowie - bo z religiami jest ten sam problem) pojawiali się tylko wtedy gdy istniał prymitywny przekaz informacji, a dziś mamy jedynie opierać się na niejasnych książkach, które można różnie interpretować.