Wpis z mikrobloga

tak trochę odnośnie tego co wczoraj pisałem o teorii ( @Kotell: ) synchroniczności Junga (nie będę go wołał). Może niektórzy z Was uznają, że to trochę pseudo #filozofia i #psychologia , ale akurat ten temat mnie ostatnio ciekawi, a jeszcze do końca go nie ogarnąłem.

Dlaczego będąc na uczelni (wykład i tym podobne) lepiej mi się uczy i niż siedząc w domu przed książkami? Do przejechania mamy dużo drogi, a tu nie chodzi tylko o to, że może profesor lepiej wytłumaczy (haha), ale po prostu mogę się przede wszystkim lepiej skupić i zabrać do nauki.

Dlaczego wolimy pójść do kina obejrzeć film (później chyba nawet częściej o tym mówimy), niż obejrzeć prawdopodobnie równie dobry, a może i lepszy film w necie? Chyba nie chodzi tu o jakość czy coś. Ja często oglądając film w necie robię dziesiątki przerw, w końcu mi się ten film nudzi i wyłączam, albo nie jestem dostatecznie skupiony. Zresztą nie tylko chodzi o kino, ale równie w tv jak leci, często film mnie częściej wkręca, niż gdy oglądam w necie.

Dlaczego gdy natrafiamy na ulubioną piosenkę lecącą w radio jesteśmy zadowoleni, a słuchając ją samemu na przykład na spotify, słuchamy jakby od niechcenia? Albo kupujemy płytę wykonawcy, gdy jest ona dostępna teraz całkiem legalnie na różnego rodzaju serwisach.

Jeszcze mógłbym kilka przykładów podobnych napisać. Próba odpowiedzi: nie lubimy wolności. Za dużo możliwości to też niedobrze. Gdy jesteśmy na uczelni, nie jesteśmy w swej strefie komfortu w której możemy robić co chcemy i w związku z tym staramy się robić to, co wypada. Gdy już wybierzemy się do kina, podjęliśmy decyzję, że ten film obejrzymy i odwrócić ją już jest ciężko. Co do radia - po prostu lubimy pozytywne zbiegi okoliczności. A może po prostu słuchając tylko swojej muzyki (nie słuchając radia), ufając tylko w swój gust filmowy (nie wyczekując jakichś premier kinowych, bo w końcu tyle filmów jest już na świecie), czy ufając tylko w swoją zdolność uczenia (nie będę jechał przecież tyle kilometrów na uczelnie) pokazujemy podświadomie, że nie ufamy światu. Nie wierzymy, że pozytywne zbiegi okoliczności jakoś nam pomogą, tylko musimy wszystko sobie sami wywalczyć.

Kiedyś przeczytałem anegdotkę o matematyku Grothendiecku, że ten gdy był zafascynowany jakimś nowym pomysłem, czy rozmową z pasażerem, zapominał o prowadzeniu samochodu i prawie że nie patrzył na ulicę.

#rozkminy #przemyslenia
  • 7
@Dawidk01: może Ty nie lubisz wolności

mi się lepiej uczy w domu (bo mogę robić twórczy bajzel dookoła siebie i mówić na głos)
przy kompie skupiam się na filmie równie dobrze co w kinie
a z tą muzyką to już zupełnie nie czaję ocb

może masz problem ze skupieniem uwagi?
@Dawidk01: nie wiedziałem o co Ci chodzi aż przeczytałem 2. i 3. zdanie od końca. Coś w tym jest. Z samą synchronicznością wąsko rozumianą nie ma to jednak wiele wspólnego.
Przy okazji polecę Stanisława Grofa
@Dawidk01: Pytałeś dlaczego więc nie oczekuj abstrakcyjnych wywodów. :P

Poza tym to wszystko jest zależne od naszej psychiki, więc dla mnie logiczne wyjaśnienia są jak najbardziej na miejscu.