Wpis z mikrobloga

#rasizm #buldupy #truestory
#heca
Ja p------e mirki co to się o------o obok warzywniaka xDDDDDDDDDDDD
TL;DR


Idę sobie jak co każdy wczesny wieczór do warzywniaka po jakieś marchewki ,seler czy cebule na promocji bo w sam raz nadaje się do bulionu który robię wieczorem w nocy w lodówce a na jutro jak znalazł do zupy.
No ale nie o tym.
Ubrałem się dość ciepło, bo na zewnątrz wszędzie biało a dawno nie wychodziłem więc jeszcze mógłbym się przeziębić, gdybym nie ubrał szalika czy coś.
Poszedłem do windy, wiem, może zejście po schodach z 4 piętra by mnie nie zabiło, ale nie chciałem wyjść spocony na mróz, bo mógłbym się rozchorować.
No ale nie o tym.
W windzie spotkałem sąsiadkę z czterema pieskami rasy kundel. Zawsze się zastanawiałem skąd ona tyle pchlaków ma, mieszka nade mną a nigdy nie słyszałem z góry żadnego szczekania skomlenia, NIC.
Uśmiechnąłem się i powiedziałem Dzień Dobry.
Zignorowała mnie, tylko jeden pieseł podniósł lekko pysk i opuścił jak by chciał mi skinąć w zamian za swoją niewychowaną właścicielkę.
NO I TU POWOLI ZACZYNA SIĘ INBA CHLEBOWEGO MISTRZA.
Babka z psami, poleciała jak by ciągnęły ją na niewidzialnym zaprzęgu, nie miałem jak jej wyprzedzić bo nawet jak prawie mi się udało minąć lewą stroną to jeden z psiaków odstawał od reszty i używając smyczy stawiał jak by laser który był nie do przejścia.
Nagle zwolniła, ale dalej nie szło jej minąć żadnym sposobem. Powoli zbliżaliśmy się do warzywniaka. Pomyślałem, że jak ona wejdzie pierwsza to zacznie wybierać warzywa tak dokładnie, że z--------i mi wszystkie które nie mają znamion rozkładu a mi zostawi jakieś n---------e bulwy. Postawiłem wszystko na jedną kartę i przeciskając się pomiędzy nią a pajęczyną utkaną ze smyczy, powiedziałem cicho przepraszam, aż k---a jeden kundel chyba na mnie warknął.
Po wyminięciu przyśpieszyłem i jak najszybciej udałem się do warzywniaka.
Wybrałem już 3 marchwie, jeden seler, dwie pietruszki a patrze, że jej dalej nie ma.
No nic, może nie wpadła jeszcze na to, że najlepiej zakupy warzyw robić wieczorową porą gdy sprzedawca i tak już jest podparty do muru i niektóre z nich sprzeda i za bezcen.
Gdy już miałem wszystko zapakowane do siatki i wychodziłem z warzywniaka, usłyszałem ujadanie tych kundli i jakieś krzyki.
Obok Warzywniaka po jego lewej stronie stała piekarnia, zwyczajna piekarnia o nazwie typu Tu-Piekarnia=Chleb.
Pomyślałem, że może w-----a się z tymi psiakami do Piekarni (choć właściciel, nigdy nie pozwalał włazić żadnym zwierzętom.)
Kiedyś nawet jak byłem małym brzdącem i dostałem od rodziców chomika z którym latałem wszędzie po osiedlu, to gdy poszedłem do piekarni kupić kajzerkę bo zgłodniałem, Chlebowy Mistrz kazał zostawić mi zwierze na zewnątrz. Zresztą chyba na gryzonie był bardziej cięty niż na cokolwiek innego.
Wracając od krzyków który odbywały się pod piekarnia.
Zauważyłem, że krzyki te dochodzą z środka, a psy i sąsiadka stoi z nimi na zewnątrz i tylko się przysłuchuję.
Podchodząc bliżej zacząłem wyraźniej słyszeć o co się kłócą.
W środku przy ladzie stała jakaś laseczka, widać, że nie stąd wyglądała bardziej na taką co jeździ luksusowymi autami i rozbija się po Mariotach czy innych Buraj Al Arabach.
-PROSZĘ MI SPRZEDAĆ TEN CHLEB.
-NIE! NIE SPRZEDAM CI GO - Krzyczał Chlebowy Mistrz.
-NIE MOŻE MI PAN ODMÓWIĆ SPRZEDAŻY, JEŚLI POSIADAM GOTÓWKĘ A PAN POSIADA TOWA...
-W---------J!
Dziewczyna zrobiła takie wielkie oczy, że jeśli jej głowa była by wielkości Ziemi to jej oko było by wielkości SŁOŃCA.
Cała roztrzęsiona, ledwo co wyciągnęła ze swojej Dolcze & Gabała nowiutkiego AJFONA 40 i z drżącymi rękoma wklepała numer: DZIEWIĘĆ, DZIEWIĘĆ, SIEDEM.
Wiadomo, ten numer to kłopoty, ale za trochę zieleniny w reklamówce chyba mnie nie zamkną, a taka inba nie zdarza się zbyt często.
Chlebowy Mistrz, stał niewzruszony, zamykając kasę i wyjmując notes do sporządzania raportów z dziennej sprzedaży.
-Chalo, policja? Proszę przyjechać. - Tutaj. - Aha.
Odwróciła się i spojrzała na mnie już oczami wielkości stadionu piłkarskiego.
Rzuciła takim tonem jak moja nauczycielka w podstawówce pytała mnie czemu nie mam pracy domowej.
-JAKI TU ADRES CHŁOPCZE?
K---a, nie mam 12 lat.
-Z-----a 20.
-NA Z-----Ą 20, TYLKO SZYBKO.
Powoli zaczęło robić się zimno, psy sąsiadki chyba zasikały już każde drzewo przy piekarni, ale razem w ramie w ramie z sąsiadką staliśmy czekając co się wydarzy.
Paniusia odpaliła super cienkiego papierosa czekając na przyjazd Policji.
Chlebowy Mistrz wyszedł ze swej pustelni i postanowił zakładać kraty na okna. Gdy tylko ona to zobaczyła znów podniosła LAMENT.
- CO PAN UCIEKA, ZARAZ PRZYJEDZIE POLICJAAAAAA.
Rzuciła się na niego próbując wyrwać mu kratę, gdy już ją złapała oburącz. Nasz Mistrz postanowił dać jej 1. lekcję.
1. Jeśli z kimś walczysz nigdy nie próbuj zabrać mu jego broni bo może być za ciężka.
Gdy cały ciężar kraty spoczął na jej wątłych ramionach, przechyliła się w jej kierunku, miała jeszcze w głowie odrobiny instynktu samozachowawczego i puściła ją w odpowiednim momencie by nie polecieć razem z nią na ziemie.
ROZDARŁA SIĘ JAK ZARZYNANE PROSIE PODLEWANE SPIRYTUSEM.
Psy zaczęły skomleć i nerwowo przebierać łapami w śniegu, w blokach zaczęły zapalać się światła.
Za zakrętu patrol policyjny włączył ostrzegawczo odgłos syreny.
-TERAZ TO PAN TRAFI PROSTO DO WIĘZIENIA!!!!!!!!
Akcja tutaj zaczyna się robić już tak na prawdę komiczna, że szczegółowe jej opisanie staje się nie możliwe dla śmiertelnika, bo w połowie umarłby już ze śmiechu dwa razy.
W skrócie:
Po przyjeździe Policji, jej krzyk i płacz, rechot, kwik i spazm skończył się idealnie w harmonii z otwieranymi drzwiami wozu policyjnego.
Zaczęła nawijać tak szybko, że rozumiałem dopiero co drugie słowo.
Gdy policjant dał już radę ją uspokoić, drugi mógł podejść do naszego Chlebowego Mistrza.
Chlebowy mistrz wytłumaczył policjantowi sytuację, że babka przyszła minutę przed zamknięciem, stała wybierając 20 minut j----e dwie kajzerki, i bagietkę, za wszystko chciała zapłacić super platynową złotą kartą a gdy powiedział jej, że nie ma terminala to rzuciła mu banknot dwustu złotowy a na jego słowa, że nie ma jak wydać reszty i ,że musi zapłacić drobnymi zaczęła się wydzierać. Być może nieuprzejmie ją wyprosił ale kto by wtedy się nie zdenerwował.
Policjant wysłuchał jego wersji, wrócił z powrotem do wzburzonego Eyjafjallajökull i swojego kompana.
Babka przedstawiła 'swoją' wersję.
TEN SPRZEDAWCA BYŁ NIEUPRZEJMY, POGANIAŁ MNIE, NIE CHCIAŁ MOICH PIENIĘDZY A NA KONIEC CHCIAŁ MNIE WYRZUCIĆ ZE SKLEPU. Przypomniała sobie o tej kracie którą próbowała mu wyrwać i dodała. W DODATKU UDERZYŁ MNIE i wyciągnęła łapska prosto przed twarz policjanta. Tak. Nic nie było widać.
Później krzyczała coś jeszcze, że chcę karetkę bo uderzył ją chyba w głowę, pójdzie na obdukcję itd itd.
Policja rozmawiała jeszcze, ze mną jako świadkiem zdarzenia i sąsiadką. Oboje mieliśmy wspólną wersję choć sąsiadka troche próbowała zakłamać, chyba nie lubi Chlebowego Mistrza.
Koniec końców, policji udało się załatwić sprawę bez żadnych mandatów czy jak domagała się tego na początku 'gwiazda' zakucia i przesłuchania sprzedawcy na komendzie.
Policjanci spisali się dzielnie, nie wiem ile czasu minęło ale z płynnego stanu katar zmienił mi się na stały, psy sąsiadki stały już wszystkie razem zbite w jedną kupę wyglądając jak czterogłowy kundel cerbera.
Na koniec gdy policja zbierał się już do odjazdu.
Babka czując, że przegrała tą nierówną walkę (Zresztą sugerowała policji, że są w piekarskiej zmowie z Chlebowym Mistrzem xDDD), podeszła na 'bezpieczną' odległość i rzuciła, że i tak go pozwie do sądu i zamkną ten jego biznes.
Chlebowy Mistrz w sumie mając dobry humor bo sytuacja była tak absurdalna prowokacyjnie
-No ciekawe za co?
Babka najwidoczniej zamierzała zastanowić się nad tym kiedy indziej. Rzuciła tylko
-Zaa RASIZM!
Mistrz - xD
Ja - XD
Policjant1 -xD
Policjant2 -xD
Sąsiadka - xO
Pies 1 ,2 ,3 ,4 - Hau.
Mistrz po chwili.
-Jaki RASIZM KOBIETO?
-BO WSZYSTKIE CHLEBY JAKIE MASZ W SKLEPIE SĄ BIAŁE...
Wszyscy jak na komendę odeszliśmy z stamtąd w jednym momencie.
Pozostały tylko czarne ślady policyjnych opon na asfalcie.
Wracając w widzie znów spotkałem się z chmarą pchlaków i sąsiadką.
Wychodząc na swoim piętrze, usłyszałem tylko jak sąsiadka mówi do siebie pod nosem.
- Ale, że rasistą, to nie wiedziałam.
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach