Wpis z mikrobloga

Miruny co się przed chwilą odjaniepawliło to ja nawet nie…
Idę sobie na pocztę z przesyłkami jak kulturalny Janusz biznesu i już w drodze przełączam swoją psychikę w stan wzmożonej cierpliwości. Zawsze to robię, bo prędkość obsługi w punkcie woła o pomstę do nieba (podobno gołębie szybciej na miejsce dolatują niż trwa samo nadanie przesyłki na poczcie xD ale to szczegół). Zbliżam się do dumnego napisu „POCZTA POLSKA”, bateria cierpliwości naładowana 100%, przez witryny patrzę i wstępnie oceniam sytuację.
- uff… tylko 3 osoby, ale spokojnie – myślę – 3 osoby nie oznaczają szybkiego załatwienia sprawy. Zwłaszcza, że standardowo na 3 okienka otwarte tylko jedno… na drugim tabliczka „przerwa” od chyba dwóch miesięcy, trzecie okienko z------e pierdołami niezwiązanymi z pocztą…
Wchodzę i grzecznie ustawiam się jako 4 osoba w kolejce. 99% Cierpliwości spokojnie powinno wystarczyć do końca dnia, ale wtedy właśnie słyszę to:
- kalendarze z Dżonem Połlem piontym polecam…
- a pokaże Pani – odpowiada starsza Pani miłym głosem
- a który?
- ten całkiem po lewej.
- ten o tu?
- nie, ten o tam!
- ten tu o?
- tak ten!
- Proszę – i zaczyna wertować miesiąc po miesiącu przeglądając coraz to bardziej wymyślne foty Papieża w różnych pozach… Kolejka stoi jak korek w mieście…
Wtedy zaczynam się zastanawiać nad sensem istnienia tych wszystkich pierdół w bądź co bądź „Urzędzie Pocztowym”. Robię rozeznanie po otoczeniu i wymieniam… Książki „Dania wegańskie zakonu Jezuśników” Autobiografia Janusza Biznesowicza, „Przepisy Siostry Pingwinki”, „Krajobrazy Radomskiej Puszczy”, inne pierdoły typu kolorowanki dla dzieci z autyzmem, bezglutenowe cukierki z witaminą C, pamiątki z miasta Poznania, Apap i Ibuprom obok siebie, folia termokurczliwa na pisanki (Bulwa Boże narodzenie idzie…), Kostki do kibla z twarzą znanego skoczka, batonik "Adwokat z pawełkiem", firanki 5 wzorów, opłatki z wizerunkiem baranka bożego, który gładzi grzechy świata, kuhwa foremki do jajecznicy xD rozumiecie, FOREMKA DO JAJECZNICY (czy też do jajówy, jak Polska B mawia) - na Poczcie, w Urzędzie!!! Wyobrażacie sobie to? Idziecie składać wniosek o dowód osobisty w UM a miła Pani urzędniczka: może batonika w promocji polecam… Sprdlaj Bulwo!!! Przyszedłem załatwić sprawę urzędową czy na zakupy do marketu?
W trakcie tej kontemplacji nad idiotyzmem poczty powolnej starsza pani zdążyła przejrzeć 5 kalendarzy z Dżonem Połlem po czym powiedziała - Nie chcę, w sumie to nie potrzebuję…
Sprawdzam poziom baterii cierpliwości 65% WTF!?
- Pisiont groszy proszę… Następny proszę!!!!
Następna osoba, scena podobna… ja nadal kątem pluję (na pocztę) wyobrażając sobie w ten sposób funkcjonowanie każdego urzędu… np. Stanu Cywilnego. - Czy Ty Sebixie bierzesz sobie Karynę na żonę? – Tak – A może Krzyżówki-Jolki w promocji też sobie weźmiesz?
Przecież to jest jakieś kuriozum, cyrk, marnowanie naszego, MOJEGO czasu… To przez takie pierdy właśnie załatwiamy sprawy znacznie dłużej…
15 min. później
- Następny proszę!!!! – kolej na mnie, bateria już dawno na rezerwie, podchodzę i mówię z góry co pragnę nadać i nadmieniam niemiło i zbulwersowanym tonem - I żadnych dodatkowych pierdów.
Pani robi co trzeba, stawia stemple i wprowadza polecone do kompa, nakleja naklejki i nagle spojrzała na mnie jak zbity pies, łza jej się zakręciła w oku, i cichym łkającym głosem wydukała… Grześki mamy w promocji, w czekoladzie… I wtedy BUM, jak młotem w potylicę… Oświeciło mnie, że jak ona tego nie powie to czeka ją taki sam los jak sprzedawcę Windows 95, laser nad jej głową zamieni ją w popiół w przeciągu milisekundy a na jej miejsce przyjdzie nowa kobieta… Szkoda mi się jej zrobiło i mówię: Ehh… da Pani tego Grześka i na tym kończymy. Uśmiechu na jej twarzy nie zapomnę do końca życia, tak samo jak tego zazdrosnego spojrzenia kobiety z okienka obok, która przed chwilą wróciła z dwumiesięcznej przerwy…
Myślę – o Ty Bulwo! Koleżance zazdrościsz? – i mówię – dorzuci Pani jeszcze te cukiereczki bezglutenowe – kątem oka patrzę a koleżanka przełyka ślinę, coraz to bardziej nerwowo uderzając w klawiaturę, udaje, że wszystko OK ale ja widzę wyraźnie, że jednak nie OK, obsługująca mnie kobieta ze szczęścia uderzyła się w głowę o półkę na której stały cukierki… - Co za bicz z tej pierwszej… - Dorzuci Pani jeszcze Kinder jajo i Sudoku – kobieta obok wyraźnie czerwienieje na twarzy, oczy ciemnieją – ja brnę dalej, sam nie wiem już czy z ciekawości, co się dalej stanie, czy ze zwykłej chęci d-------a komuś; moja „okienkowa” prawie płacze ze szczęścia – hmm, pewnie jeszcze mają premie od sprzedaży, święta idą, a niech stracę – myślę, i ja, choć nie potrzebuję to mówię – dorzuci Pani jeszcze tę trzepaczkę do jaj i ten budzik dla lunatyków – kobieta obok się zagotowała… zrobiła się czerwona jak cegła, z uszu i nosa leci para, ustami też się wydobywa. Gdyby miała diastemę jak Karolak, zagwizdała by jak czajnik. No to ja mając w dupie kolejkę za mną i zaciekawiony dalszym rozwojem wydarzeń dorzucam – i gumę kulkę, tę za 10 gr – w tym momencie baba obok w------a krzyża… leży na glebie, telepie się i paruje cała jakby ją Natanek opętał, z ust leci piana… Zleciało się pół oddziału zza zaplecza i pomagają kobiecie wstać, wzywają karetkę, polewają zimną wodą. Moja „okienkowa” płacze… leją się łzy szczęścia, nie zważając na los koleżanki odcina nożyczkami z całej paletki jedną gumę kulkę za 10gr, podaje sumę, ja płacę. Szukałem jeszcze drobnych w portfelu bo koleżanka tyle dymu narobiła, że mgła taka, że nie widziałem jakie monety wyciągam. Zanim powiedziałem - do widzenia – przyjechała straż pożarna i polali pacjentkę wodą, żeby ją ostudzić. Nie przyglądałem się dalszemu rozwojowi sytuacji i nie wiem czy przeżyła, sprawdzę pewnie jutro jak pójdę wysłać kolejne listy, choć obawiam się, że w miejscu, na którym dopiero co usiadła będzie wisieć kartka:


#pasta #trocheprawda #coolstory #pastapocztowa #swiezapasta
daro2822 - Miruny co się przed chwilą odjaniepawliło to ja nawet nie… 
Idę sobie na ...

źródło: comment_NHh0cg6seiMCCTRiTNQGH8gkSzztOJdi.jpg

Pobierz
  • 44
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@daro2822: Jak idę na pocztę to robię dobie dwie kanapki, termos z ziołami na uspokojenie i mówię sąsiadce żeby nie zgłaszała mojego zaginięcia na policję bo ja tylko na pocztę idę.
  • Odpowiedz
@daro2822: Fajna anegdotyczna opowiastka. Byłaby nawet śmieszna gdyby nie to, że niewiele się mija z prawdą. Jak już od wielkiego dzwona idę coś nadać/odebrać to z automatu się przełączam w tryb: mega-w---w. Człowiek chce załatwić prostą sprawę - nadać EMS-a do Niemiec a tu o godzinie 16:00:

1.) Kolejka na 20 osób.
2.) Z czterech okienek czynne JEDNO.
3.) Kilka moherów płacących za rachunki lub na Belzebuba z Torunia.
4.) Facet drący ryja, że awizo, a potem znowu awizo, a przecież babcia Czesława siedzi w domu 24/7. No i się okazuje, że ten ch#j listonosz odniósł paczkę do innego UP. Olaboga stałem 40 minut i debata "Co z
  • Odpowiedz
@Icheb82: przy mnie byś tam o-----ł na zawał. przychodziłem na pocztę regularnie raz na 2 tygodnie nadać 80-100 listów.wszystkie polecone, za potwierdzeniem odbioru :)
  • Odpowiedz
  • 0
@lsh wtedy wygodniej podpisać umowę z pocztą i nadajesz masówkę trzema klikami z kompa, idziesz i zanosisz bez kolejki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Wtedy zaczynam się zastanawiać nad sensem istnienia tych wszystkich pierdół w bądź co bądź „Urzędzie Pocztowym”.


@daro2822: Jakoś muszą utrzymywać te tysiące placówek, ile masz w okolicy placówek konkurencji? Tym bardziej, że tamci też stosują często podobne metody i spora część punktów np. DHLu czy InPostu znajduje się w salonikach prasowych albo nawet i w sklepach spożywczych czy monopolowych, a przecież oni mają kilka razy mniejszą sieć placówek. Zawsze można
  • Odpowiedz
@daro2822: ty to wiesz, ja to wiem, panie na poczcie to wiedzą. ale pewien urząd i sąd w pewnej zapadłej dziurze postanowiły, że do każdej przesyłki nadawanej w urzędowej sprawie powinien być oddzielny dowód jej nadania, a nie jakieś tam q--a ksero książki nadawczej.
nawet nie pytaj dlaczego - nie mam pojęcia. ale prawie rok taką komedię odwalałem.
  • Odpowiedz