Wpis z mikrobloga

Jasny gwint, nie zawsze warto być miłosiernym... Wchodzę sobie do pokoju, patrzę, a tam na ścianie "siedzi" pająk o wielkości trochę mniejszej do dwudziestogroszówki. Nie jestem wystarczająco nieczuły, aby go zabić, więc wziąłem kartkę papieru i rękawice gumowe, żeby go wynieść na balkon. Ze ściany przeszedł na parapet. Po długiej ganianinie (jak go się dotknęło to sprintem leciał) udało się - wszedł na kartkę. Biegał po niej sprintem, a ja ręce mokre, w głowie tysiąc myśli... Idąc w stronę balkonu obracałem kartkę, żeby mieć go cały czas w zasięgu wzroku. Nagle tak szybko przebiegł przez krawędź, że już nie ogarnąłem gdzie się znajduje i spanikowałem... Delikatnie położyłem kartkę na ziemi. Najszybciej jak mogłem ruszyłem zapalić górne światło (przedtem tylko lampka), żeby sprawdzić w którą stronę pójdzie i znowu go złapać. Niestety, mimo mojej szybkiej akcji zdążył uciec... Widziałem tylko jak wchodził po łóżko. Nosz do kroćset.
Chyba dzisiaj idę spać do hotelu, a przynajmniej do innego pokoju. Ciekawe ile ich jeszcze jest w tym domu. Następnym razem chyba będę musiał się przezwyciężyć i bezlitośnie go zabić ze łzami w oczach. To serio straszne, nie wiem co robić... Chyba kwarantannę wprowadzę w tym domu.
Może macie jakieś sprawdzone sposoby na łapanie takich różnych drobnych zwierzątek?
#zalesie #pajaki #gownowpis
  • 8
@Dibhala: Szczerze mówiąc to najpierw próbowałem go wziąć na Teletydzień, ale nawet nie chciał wejść. Za to na kartkę parę razy wchodził, no ale to było tylko przebiegnięcie.
@JakisGlupiKon: Chyba bym wtedy nie zasnął przez wyrzuty sumienia. :D Tym bardziej, że wydawał mi się on bardzo miły. Podejrzewam, że bał się bardziej ode mnie. On pewnie drżał. Był niczym balon, a każde przysunięcie kartki go przebijało - biegł sprintem i