Wpis z mikrobloga

Przepraszam, ale chciałbym zauważyć, że określenie "niezwyciężeni" w kontekście Powstańców Warszawskich, jest powiedziałbym odrobinkę nieprecyzyjne...
@anset: to jest związane z tytułem całego projektu, koncert jest jego częścią finałowa, a celem koncertu jest pokazanie poprzez muzykę całego ubiegłego stulecia, w którym te wydarzenia odegrały role kluczowa dla polskiej powojennej spuścizny duchowej. Niezwyciężeni w znaczeniu gloria victis, lecz mimo klęski przetrwali w naszej pamięci i oddajemy im w ten sposób hołd.
A nie razi Cię (bo rozumiem, że jesteś artystą, muzykiem) taki dość paskudny, nadęty patos takiej narracji? Wiesz, "polskiej powojennej spuścizny duchowej", "gloria victis" w odniesieniu do jednej z największych tragedii spowodowanych przez głupotę dowódców i chyba największy militarny fuckup jeśli chodzi o przygotowanie do walki i ocenę szans powodzenia. Wymordowanie resztek wartościowej elity (na własne życzenie) może rzeczywiście jest kluczowe dla "polskiej powojennej spuścizny duchowej", ale raczej powinno się chyba spuścić
@anset: tutj jest więcej o projekcie, http://pressmania.pl/?author=100, co do powstania, mam inne zdanie, walczyła w nim czesc mojej rodziny, wiec mogę tylko powiedzieć ze zawsze byli z tego dumni. Oni to inaczej widzieli. Chcieli iść w ten bój i mimo ofiar uważali ze było to słuszne. Chylę czoła przed ich postawa, marzeniami, o które chcieli zawalczyć, idealizmem. Oni uważali to za swój obowiązek wobec Polski, w która wierzyli ze powstanie i
@anset: Walkę o za swój kraj i tożsamość nazywasz błędem? Łatwo się ocenia Powstanie Warszawskie z dzisiejszej perspektywy, ale pomyśl sobie co oni wtedy musieli czuć widząc szanse na wyjście spod buta okupanta. Może gdyby nie Powstanie nie zginęłoby tylu ludzi, może Warszawa by ocalała... a może nie. Może agresorzy i tak dokonaliby bombardowań, bo biliby się ze sobą. Zobacz choćby jak wyglądał Berlin po wojnie.
Tak czy inaczej to się
@MagicPiano222: Ja rozumiem postawę powstańców - szacun dla nich. Krytykuję za to dowództwo powstania, Montera i całą resztę. Albo wiedzieli, że nie ma szans i zaczęli powstanie, albo nie wiedzieli i bez elementarnej wiedzy zaczęli powstanie. Tak czy inaczej według mnie raczej zasługują na sąd wojenny a nie medale. Koledzy Twoich przodków mogliby żyć i lepiej się przysłużyć Polsce niż leżąc z ołowiem w głowie, albo w częściach na gruzach Warszawy.