Wpis z mikrobloga

Był ciemny, marcowy wieczór. Pogrążony przygotowaniami do matury miałem morale niskie niczym poparcie Korwina w wyborach. Było zimno, ciemno, nie miałem na nic czasu. Postanowiłem, że skończę już naukę na dziś. Włączyłem komputer i zadzwoniłem do Kamila na Skype. Kamil to mój "brother from another mother"- znamy się od zawsze, przeżyliśmy mnóstwo wspólnych przygód, czasem wspaniałych, czasem trochę mniej...Pierwszy alkohol, samodzielne wakacje, imprezy... Oprócz wspólnego degenerowania się przebiegliśmy razem maraton i pojechaliśmy pojeździć rowerami na tydzień nad Bałtyk. Kamil siedział na Cyprze w ramach Erasmusa.Gdy tęskniliśmy za sobą to mieliśmy taki zwyczaj, że zgadywaliśmy się na Skype i on otwierał wódkę u siebie, ja otwierałem u siebie i rozmawialiśmy długimi godzinami. Gdy byliśmy już po flaszce, Kamil powiedział: "słuchaj, ja wrócę z Nikozji, Ty napiszesz maturę, zróbmy coś #!$%@?". Od razu zaproponowałem rowery, a Kamil nieroztropnie zgodził się. Nie mieliśmy celu- na początku miała być Bułgaria, potem Estonia, Stambuł, ale po 2 albo 3 dniach znalazłem tanie biletu LOT-u do Aten. Tutaj PROTIP dla kolarzy:
! LOT przewozi rowery za darmo.
Bilety zamówione, nie ma odwrotu. Poczułem ten sam dreszczyk emocji co przy zapisywaniu się na maraton. Akcje przewiniemy teraz do czerwca, bo w międzyczasie nie działo się nic ciekawego. Maturka zdana perfekcyjnie, roadtripy w Jesenikach zaliczone, zwrot podatku otrzymany, można jechać na wakacje ( ͡° ͜ʖ ͡°) Plan był taki: lecimy do Aten i po taniości wracamy do domu. Mieliśmy jeden dzień zwiedzać Ateny, jeden dzień zwiedzać Belgrad. Spać gdzie popadnie i żyć na skraju nędzy :D Wracając do opisu logistycznego, LOT oferował mi 31 kg bagażu- 8 kg podręcznego i 21 kg rejestrowanego. Wymiary rejestrowanego nie miały znaczenia, byle sie zmieściło w luk bagażowy. W wielkie kartony po rowerach spakowaliśmy nasze złożone rumaki, w wolne przestrzenie upchaliśmy wszystko inne, co nie przejdzie w podręcznym- noże, widelce, namiot, zestaw młodego mechanika i pierdylion innych rzeczy, których na tą chwilę już nie pamiętam. W podręcznym były ciuchy i elektronika. Ubrań nie braliśmy dużo, bo po pierwsze- nie było na to miejsca, a po drugie- lecieliśmy do gorącej Grecji! Zresztą, i tak poginęły. Wielu z Was pewnie zastanawia się, czemu najpierw lecieliśmy, a potem jechaliśmy rowerami? Chodziło o względy logistyczne. Łatwiej spakowac się w domu i nie trzeba było mieć napiętego harmonogramu żeby wstrzelić się w dzień odlotu co do joty. Gdy obładowani stanęliśmy przed lotniskiem na Okęciu. Nie mogłem uwierzyć, że TO się dzieje. Byłem bardzo szczęśliwy i podekscytowany, ale równie mocno bałem się, że za 5 godzin będę na drugim końcu Europy zdany tylko na siebie i na Kamila (jest się czego bać!!) słowiański przykuc przy klamotach na Okęciu Przy odprawie nie chcieli nam przyjąć bagaży, jednak wystarczył telefon do przełożonego by dowiedzieli się, że jednak mamy rację i możemy iść do Gate'a. Na odchodne powiedzieli nam, że jesteśmy #!$%@? i życzyli powodzenia. Koło bramki fotka na Facebooka i lecimy ;) Sama podróż samolotem bez przygód, około 3 nad ranem meldujemy się na lotnisku w Atenach. Czuć było, że dzień będzie gorący. Autobusem udaliśmy się do budynku lotniska, gdzie po podłodze szorowały karaluchy długości palca wskazującego. Okazało się, że nasze rowery popsuły taśmę którą jechały walizki i wszystko sie zblokowało. Żadna walizka nie wyjeżdżała, ludzie się wkurzali a my nie wiedzieliśmy za bardzo o co chodzi. W końcu przyjechały i zobaczyliśmy, że kartony owinięte stretchem to dobry patent na transport rowerów, bo wszystko elegancko się trzymało. Wyszliśmy z naszymi pakunkami z lotniska i zaczęliśmy skręcać rowery. Szło to bardzo opornie, gdyż nie mogliśmy znaleźć części, Kamilowi pedały nie chciały się wkręcić a ja nie mogłem napompować kół do satysfakcjonującego mnie ciśnienia. składanie rowerów Gdy w końcu rowery były jako-tako poskładane, wszystko spakowane, sakwy założone na rower a namiot rozdzielony po pół na każdego okazało się, że zostało nam chyba z 8 części a rowery jadą i są stabilne :D A więc przygoda zaczynała się na poważnie! Pierwszą misją było odnalezienie noclegu, gdyż ten dzień mieliśmy spędzić na zwiedzaniu Aten. Dwa dni wcześniej poznałem na #couchsurfing Stergiosa, przemiłego i przegościnnego strażaka z piątką dzieci (dwójka w drodze). Od razu zaproponował nam nocleg. Umówiliśmy się z nim, że zostawimy rowery, prześpimy się z godzinkę i lecimy w miasto. Stergios mieszkał na drugim końcu Aten w dzielnicy Petroupoli. Z lotniska mieliśmy tam jakieś 35 km. Opis trasy i zwiedzania Aten następnym razem, i tak się rozpisałem ;) Wkrótce prawdziwe przygody się zaczną, więc czekajcie cierpliwie! Na zdjęciu Kamil z naszymi rumakami :D Zapraszam do obserwowania tagu #balkanskitrip #rower #podroze #szosa #ciekawostki
Pobierz l.....r - Był ciemny, marcowy wieczór. Pogrążony przygotowaniami do matury miałem mor...
źródło: comment_hxWFKNi5KyMBgOPz4IcbSYlmzrfUEBvb.jpg
  • 13
@a231 @akg_

Sprzęt sportowy może być przewożony bezpłatnie jeśli mieści się w dozwolonym limicie bagażowym tzw. Free Baggage Allowance – wskazanym w Państwa bilecie. Muszą być spełnione wymogi dotyczące maksymalnej wagi i ilości sztuk bagażu, natomiast dopuszcza się przekroczenie wymiaru bagażu zawierającego sprzęt sportowy. Jeżeli sprzęt sportowy nie mieści się w bezpłatnym limicie bagażowym obowiązuje stawka podana w tabeli.


strona LOT